Superpuchar dla mistrzów Polski - relacja z meczu PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Po raz drugi w historii PGE Skra Bełchatów sięgnęła po Superpuchar, pokonując w poznańskiej Arenie ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Superpuchar po raz pierwszy rozgrywany był w 1995 roku, ale pomysł się nie przyjął. Kolejna odsłona imprezy pojawiła się w 2012 roku w Częstochowie. Przed rokiem w Hali Arena triumfowała Asseco Resovia Rzeszów, pokonując po tie-breaku ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.
Faworytami spotkania w stolicy Wielkopolski byli mistrzowie Polski, PGE Skra Bełchatów. Kędzierzynianie są zdobywcami Pucharu Polski, dlatego otrzymali możliwość walki o Superpuchar.

Tuż przed meczem obie drużyny wykonały ładny gest wobec Grzegorza Boćka, zawodnika ZAKSY, który zawiesił karierę z powodu choroby nowotworowej. Siatkarze założyli podczas prezentacji symboliczne koszulki z napisem "Jesteśmy z Tobą Grzesiu".

W meczowej dwunastce PGE Skry pojawił się Michał Winiarski, który dopiero powrócił do treningów. Bełchatowianie błyskawicznie odskoczyli rywalom, ale ZAKSA szybko odrobiła straty i wyrównała stan seta. Gra toczyła się punkt za punkt, a obie drużyny popełniały łatwe błędy, było także wiele nieporozumień pomiędzy graczami, widać było, że obu ekipom potrzeba jeszcze wielu treningów do całkowitego zgrania.

W końcówce seta lepsi i cierpliwsi okazali się bełchatowianie, a sami zawodnicy poczuli się pewniej, kiedy na boisku pojawił się... Winiarski. W drugiej odsłonie na parkiet powrócił już Nicolas Marechal. Obraz gry niewiele się zmienił, w dalszym ciągu obie drużyny popełniały mnóstwo błędów, dochodziło też do spornych sytuacji. Przez większą część seta dwupunktową przewagę utrzymywali bełchatowianie, ale chwila nieuwagi wystarczyła, by ZAKSA zniwelowała straty i wyszła na prowadzenie (17:18). Gra do samego końca toczyła się już punkt za punkt, dwa znakomite bloki mistrzów Polski doprowadziły do piłek setowych. Przy drugiej okazji odsłonę skończył Facundo Conte atakiem po skosie.

Kędzierzynianie w drugiej odsłonie lepiej spisywali się w niemal każdym elemencie, jednak ponownie nie wytrzymali końcówki. Dominik Witczak stracił skuteczność i przede wszystkim to zadecydowało o tym, że PGE Skra wyszła na prowadzenie 2:0.

Ponownie na początku odsłony walka toczyła się punkt za punkt, ale po pierwszej regulaminowej przerwie przewagę zaczęli budować kędzierzynianie po dobrej serii na zagrywce Lucasa Loh. Trener Miguel Falasca wpuścił na boisko Aleksę Brdjovicia i Macieja Muzaja, ale na niewiele się to zdało. Przewaga zdobywców Pucharu Polski wzrosła do siedmiu punktów. Wejście na parkiet Wojciecha Włodarczyka znacznie ożywiło bełchatowian, którzy starali się przyjąć taktykę reprezentacji Polski i cieszyć się z każdego punktu. To nieco zdekoncentrowało rywali, ale po czasie na żądanie Sebastian Świderski wszystko wróciło do normy. ZAKSA pewnie wygrała seta do 20 i pozostała w meczu. Główną bolączką PGE Skry był brak skuteczności w ataku.

Na boisko w czwartej odsłonie powrócili podstawowi zawodnicy mistrza Polski, krótki odpoczynek w kwadracie przydał się szczególnie Mariuszowi Wlazłemu, który w końcu zaczął błyszczeć w ofensywie. Swoją obecność na parkiecie zaznaczył także Marcin Możdżonek, dając dobrą zmianę. Bełchatowianie zdołali jednak odskoczyć rywalom, niemal bezbłędny był Facundo Conte. Na nic nie zdały się już udane ataki Kaya van Dijka, nowego atakującego kędzierzyńskiego klubu. Po emocjonującej końcówce pełnej zwrotów akcji, ostatecznie mecz wygrała PGE Skra i tym samym sięgnęła po trofeum.

MVP spotkania został Facundo Conte.

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (26:24, 25:22, 22:25, 27:25)

PGE Skra: Uriarte, Wlazły, Lisinac, Wrona, Conte, Marechal, Piechocki (libero) oraz Kłos, Brdjović, Winiarski, Muzaj, Włodarczyk

ZAKSA: Zagumny, Witczak, Wiśniewski, Loh, Gładyr, Kooy, Zatorski (libero) oraz Abdel-Aziz, Van Dijk, Możdżonek, Zapłacki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×