Każdy ma coś do udowodnienia - zapowiedź mistrzostw świata w siatkówce kobiet

Nie będzie takie rozmachu jak w Polsce, ale ma być równie ekscytująco, gdy chodzi o emocje sportowe i rywalizację. We Włoszech rozpoczyna się 17. edycja mundialu siatkarek.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Po 12 latach najważniejsze po turnieju olimpijskim impreza siatkarska wraca na Stary Kontynent, w dodatku do kraju, który przez długie lata był ziemią obiecaną siatkówki i wyznaczał standardy obowiązujące w każdym aspekcie tego sportu. Mowa o Włoszech, które jeszcze do niedawna mogły nazywać się Volleylandem, ale wydarzenia ostatnich lat, na czele z kryzysem ekonomicznym sięgającym także sportu, każą powątpiewać w sens takiego określania siatkarskiej Italii.

Włoskie ligi już dawno przestały kusić najlepszych zawodników warunkami finansowymi i perspektywami, póki co mogą konkurować z krezusami z Rosji, Turcji i Azerbejdżanu spójną i konsekwentną myślą szkoleniową, ale nawet i ona przegrywa z realiami. W minionym sezonie włoskie kluby po raz pierwszy od prawie 30 lat nie znalazły się w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów i Mistrzyń, czołowi reprezentanci tego kraju coraz częściej wybierają wyjazd za granicę w poszukiwaniu stabilności miejsca pracy, a obie reprezentacje narodowe, choć wciąż należą do ścisłej światowej czołówki, nie mogą narzekać na nadmiar sukcesów, zwłaszcza kadra męska, której występ na tegorocznym mundialu w Polsce najlepiej przemilczeć.

Gospodarze mistrzostw globu siatkarek nie może sobie pozwolić na podobny blamaż, który jeszcze bardziej nadszarpnąłby wizerunkiem Półwyspu Apenińskiego. Właśnie dlatego jako szkoleniowca Azzurre zatrudniono Marco Bonittę, trenera, które nie można odmówić warsztatu i sukcesów, ale i trudnego charakteru, który sprawił, że ponad dekadę temu pozbyto się bez żalu mimo sięgnięcia w 2002 roku po mistrzostwo świata. Znany polskim kibicom trener otrzymał zadanie o nazwie "wszystkie ręce na pokład" i trzeba przyznać, że namawianie dawno niewidzianych gwiazd do powrotu do kadry wyszło mu przyzwoicie. Co prawda Taismary Aguero wolała wcześniej zakończyć karierę, ale dzięki Bonitcie honoru gospodyń turnieju będzie bronić choćby skłócona przez długi czas z dawnym sztabem Włoszek Francesca Piccinini czy Nadia Centoni i Carolina Costagrande. Cel jest jeden: medal, najlepiej złoty. By zapomnieć choćby o godnych pożałowania losach klubów z Modeny, klęsce włoskich siatkarzy i wszystkich problemach jątrzących włoskie pallavollo.

Jednak przy takim natężeniu kandydatów do pierwszej trójki turnieju, jakie będzie miało miejsce w tym roku, ciężko jest już teraz wieszać medale na szyjach Włoszek. W ich grupie znajdują się przecież robiące coraz większe postępy Niemki, których trener Giovanni Guidetti chętnie zobaczyłby efekty swojej kilkuletniej pracy nad projektem łączącym młodość z doświadczeniem, a także Chorwatki z możliwie najsilniejszym składzie. Grupa B gościć będzie Brazylijki, które po triumfie w World Grand prix nie zamierzają zwalniać tempa i najchętniej potwierdziłyby swoją supremację, zrzucając z tronu Rosjanki. Te zaś sięgnęły niedawno po swoją najsilniejsza broń, czyli wracająca po dwóch latach przerwy do kadry Jekaterinę Gamową, gwiazdę tegorocznej Superligi i Ligi Mistrzyń, mając nadzieję, że pomoże ona w zatuszowaniu braków na przetrzebionym kontuzjami przyjęciu. A to nie koniec emocji: przecież są jeszcze żądne sukcesu Amerykanki, które pod wodzą Karcha Kiraly'ego nieco odzwyczaiły swoich fanów od zajmowania miejsc nagradzanych medalami i chciałyby to zmienić. Z Brazylią w pierwszej fazie zmierzą się Serbia, Turcja i Bułgaria, aspirujące do wybicia się na poziom prawdziwie światowy, podobnie jak dysponujące szerokimi składami Tajki i Holenderki w grupie C. Nie wspominając o azjatyckiej sile w grupie D, czyli sensacji ostatniej edycji WGP, kadrze Japonii i Chinkach, kierowanych przez Jenny Lang Ping, kobietę sukcesu. Można się tylko zastanawiać, jak z takimi rywalami poradzi sobie kadra Belgijek, które najpierw boleśnie odczuły siłę najlepszych w finale WGP, a następnie doznały utworzenia się potężnej wyrwy w kadrze po kontuzji Freyi Aelbrecht.

System rozgrywek mistrzostw, inspirowany tym, który obowiązywał podczas "polskiego" turnieju, może sprawić, że już niedługo fani siatkówki zgromadzeni w halach w Trieście, Bari, Mediolanie, Modenie, Rzymie i Weronie będą świadkami walk najlepszych zespołów świata o "życie", czyli pozostanie w turnieju. Któraś z nich będzie musiała polec, by inna mogła święcić triumfy, pytanie tylko: kto okaże się najlepszy ze wszystkich w wyczerpującym maratonie trzynastu spotkań? Kolejka do pucharu mistrzostw jest długa jak nigdy.

System rozgrywek mistrzostw świata 2014 siatkarek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×