ME juniorów: Wygrana okupiona kontuzją jednego z liderów - relacja z meczu Polska - Słowenia

Przetrzebiona kontuzjami przystąpiła do pierwszego meczu w Brnie, ze Słowenią, juniorska reprezentacja Polski. Problemy zdrowotne nie złamały podopiecznych Jacka Nawrockiego, którzy zwyciężyli 3:1.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Biało-czerwoni kapitalnie rozpoczęli pierwsze starcie w Brnie. Dzięki świetnie wyprowadzanym kontratakom wygrywali 4:0, na co musiał zareagować trener Słowenii, prosząc o czas. Ten zabieg na niewiele się jednak zdał, gdyż po powrocie na parkiet nasi rodacy jeszcze powiększyli przewagę. Bardzo sprytna zagrywka Aleksandra Śliwki dała rezultat 6:1.
Po błędzie odbicia rozgrywającego rywali, Jerneja Vrhunca, Polacy prowadzili już 10:3. Nieprzyjemny serwis Kamila Droszyńskiego zwiększył dystans do ośmiu punktów (14:6). Słoweńcy mieli ogromne problemy w przyjęciu. Premierową odsłonę zakończyły as Pawła Gryca oraz atak Bartosza Bućko.

Gdy biało-czerwoni efektownym blokiem zatrzymali przeciwników, wynik wynosił 3:1. Trzypunktową przewagę utrzymywali do drugiej przerwy technicznej. Przy stanie 12:9 niefortunnie na parkiet upadł najlepiej do tej pory spisujący się Gryc, odnosząc groźnie wyglądającą kontuzję. Boisko opuścił z pomocą kolegów z drużyny i fizjoterapeuty.

To zdarzenie nieco wybiło z rytmu podopiecznych Jacka Nawrockiego, którzy szybko roztrwonili zaliczkę i kilka chwil po drugiej przerwie technicznej wygrywali tylko 16:15. Czas wzięty przez szkoleniowca przyniósł zamierzone rezultaty, bowiem dwa kolejne "oczka" padły łupem jego podopiecznych. Droszyński w pojedynkę zatrzymał Jakoba Rojnika (18:15), zaś zbicie Jakuba Zwiecha dało zwycięstwo w tym secie.

Otwarcie trzeciej partii należało do Słoweńców, którzy prowadzili 4:0. Polacy słabo przyjmowali, wobec czego na pierwszej przerwie technicznej rywale wygrywali 8:5. Dwukrotnie zadziałał blok biało-czerwonych (8:8). Wyrównana walka trwała przez dłuższy okres. Bućko wyrzucił piłkę w aut, więc grę przerwał Nawrocki (16:19). Podopieczni Iztoka Kseli byli skuteczni na skrzydłach, co zapewniło im triumf.

Polacy przebudzili się z chwilowego letargu. Od początku czwartej odsłony ponownie narzucili swój styl gry. Po pierwszej przerwie technicznej powiększyli dwupunktowe prowadzenie. Słoweńcy popełniali coraz więcej błędów. Od stanu 14:7 nie podjęli oni już praktycznie walki. Nasi rodacy wykorzystywali każdą z nadarzających się okazji i zasłużenie zwyciężyli.

Słowenia - Polska 1:3 (15:25, 17:25, 25:20, 16:25)

Słowenia: Kozamernik, Vrhunc, Donik, Vidmar, Stern, Drobnić, Gasparin (libero) oraz Drvaric, Rojnik, Kok, Okroglic

Polska: Mordyl, Droszyński, Śliwka, Zwiech, Gryc, Szymura, Piechocki (libero) oraz Bućko, Bieńkowski, Zabłocki, Fornal.

Z Brna,
Piotr Dobrowolski. 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×