Wojciech Grzyb: Jeśli będą zwycięstwa to kibiców będzie więcej

Jednym z nowych nabytków kształtującego się od podstaw gdańskiego klubu jest środkowy, były zawodnik Asseco Resovii Rzeszów, Wojciech Grzyb.

Anna Fijołek
Anna Fijołek
Po wielu sukcesach, które siatkarz odniósł z poprzednim zespołem mało kto mógł się spodziewać, że w następnym sezonie jego barwy klubowe ulegną zmianie. Teraz zawodnik stawia przed sobą nowe wyzwania i oczekuje, że jego dobra gra pomoże Lotosowi Trefl Gdańsk w wywalczaniu zwycięstw. - Największe oczekiwania mam wobec siebie. Chcę jak najlepiej przygotować się do rozgrywek, żeby drużyna miała ze mnie dużo korzyści i  żebyśmy mogli wygrać jak największą liczbę meczów i dojść do play-offów. Tym, co będzie później będziemy się martwić, jak uda nam się osiągnąć ten cel. Póki co, to jest nasze zadanie numer jeden, które wcale nie jest łatwe. Potrzebujemy trochę czasu na przygotowanie się i zgranie, żeby wszystko wychodziło nam bardzo dobrze - wyjaśnił zawodnik.
Duże nadzieje sportowiec wiąże z osobą szkoleniowca, Andrei Anastasiego. Włoch według byłego reprezentanta Polski jest człowiekiem o dużej empatii i cierpliwości, który potrafi pomóc drużynie i zawodnikom, jeśli spotkanie nie układa się po ich myśli. - Trenera obserwowałem kiedy prowadził naszą drużynę narodową. Zwróciłem uwagę, że dość spokojnie zachowuje się na meczach. Jest opanowany, merytoryczny. Potrafi wskazać rozwiązanie problemu, który pojawił się w grze, jednocześnie nie roztrząsając błędów, mających miejsce chwilę temu. Sądzę, że te moje drobne spostrzeżenia się potwierdzą. Nie miałem jeszcze niestety okazji dłużej rozmawiać, czy też pracować z trenerem, bo dopiero zaczynamy treningi, ale po odbytych z nim krótkich wymianach zdań, mam nadzieję, że będzie to owocna współpraca, która zaprocentuje w przyszłości - powiedział na poniedziałkowym rozruchu Wojciech Grzyb.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

W hali Podpromie na meczach zawsze były tłumy kibiców. Wiązało się to z sukcesami, jakie odnosił zespół z Podkarpacia i zawodnikami reprezentującymi barwy rzeszowskiej drużyny. W Ergo Arenie z frekwencją na spotkaniach nadmorskiej ekipy bywało niezbyt dobrze. Władze klubu, jak i sztab szkoleniowy oraz zawodnicy wierzą w to, że jeśli Lotos Trefl będzie wygrywał i grał dobrze, to do hali zawita większa liczba fanów. - Liczba kibiców jest ściśle związana z wynikami zespołu. W Rzeszowie siatkówka była oprócz żużla jedynym sportem drużynowym będącym na bardzo wysokim poziomie. Tutaj jest dużo zespołów takiej klasy i dlatego liczba kibiców się dzieli, bo każdy śledzi ten sport, który go interesuje. Do tego hala jest ogromna, ale sądzę, że jeśli nasze wyniki będą dobre, to i kibice będą się stawiali w większej liczbie na trybunach - oznajmił z uśmiechem środkowy.
Grę w nadmorskim klubie siatkarz traktuje jako kolejne wymagające wyzwanie Grę w nadmorskim klubie siatkarz traktuje jako kolejne wymagające wyzwanie
Zanim zaczną się rozgrywki w PlusLidze, Polaków czekają emocje związane z siatkarskim mundialem. Siatkarz wyjaśnił, co jego zdaniem może okazać się pozytywnym impulsem dla reprezentacji, a co może sprawić problem. - Liga Światowa była takim przetarciem zarówno dla Stephane'a, jak i dla kadrowiczów. Dobrze wypadli Mateusz Mika i Rafał Buszek. Większość znawców i ekspertów nie stawiała na tych zawodników, a to oni kilkakrotnie brali ciężar gry na swoje barki. To bardzo dobrze świadczy o naszej drużynie narodowej. Przynajmniej wiadomo, że nie tylko ci bardziej znani, czy też "pierwszo-szóstkowi" zawodnicy są dobrymi siatkarzami, ale że są też inni, którzy prezentują równie wysokie umiejętności. Widać, że trener, chce wdrożyć w zespół swoją koncepcję gry i z całego serca życzę, żeby mu się to udało - powiedział rozmówca.

Niestety nie wszystko układa się po myśli francuskiego duetu szkoleniowców drużyny narodowej. - Z tego co wiem, są teraz problemy z rozgrywającym, bo Łukasz (Żygadło - przyp. red.) się wycofał i teraz pytanie, czy w pierwszym składzie będzie Fabian (Drzyzga - przyp. red.), czy Paweł Zagumny? To wszystko będzie się chyba dopiero krystalizowało. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko kibicować, a jestem pewien, że gra przed swoją publicznością może okazać się wielkim atutem. Chciałbym, żeby moim kolegom udało się zajść jak najwyżej, bo takie osiągnięcia napędzają całą siatkówkę, również tę krajową. Będę jak najczęściej oglądał mecze chłopaków i ich dopingował, nie tylko dlatego, że sam życzę im jak najlepiej, ale też dlatego, że mój syn to ogromny fan sportu i nie wiem czemu, ale siatkówki w szczególności - zakończył ze śmiechem Wojciech Grzyb.

Piotr Gacek: Kibice to siódmy zawodnik

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×