Przywrócić AZS-owi należyte miejsce - rozmowa z Miguelem Angelem De Amo, nowym rozgrywającym AZS-u Częstochowa

Miguel Angel De Amo kilka dni temu podpisał umowę z AZS-em Częstochowa. Hiszpański rozgrywający obok gry w hali ma na swoim koncie także wiele znaczących sukcesów w siatkówce plażowej.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Adrian Heluszka: Dlaczego zdecydowałeś się na podpisanie kontraktu z AZS-em Częstochowa? Co wiesz na temat swojego nowego klubu?

Miguel Angel De Amo: Zdecydowałem się na taki krok, gdyż bardzo chciałem w następnym sezonie występować w Polsce. Ponadto, rozmawiałem z trenerem, który naładował mnie pewnością siebie i faktem, że będę mógł wiele nauczyć się od niego, udoskonalić swoją grę i dzięki temu pomóc zespołowi po ostatnim, ciężkim sezonie.

Jakie cele stawiasz sobie na nadchodzący rok?

- Chciałbym być konkurencyjnym zawodnikiem, a także zrobić wszystko, by uzyskać miejsce w play-offach i powolutku, małymi kroczkami przywrócić drużynie pozycje, na którą zasługuje.
Swoją karierę rozpocząłeś w lidze hiszpańskiej, ale miałeś również okazję grać na Cyprze, w Andorze i na Słowacji. Liga cypryjska i andorska, to bez wątpienia bardzo egzotyczne siatkarskie kierunki. Jak wspominasz te dwa sezony?

- Cypr był dla mnie pierwszym zagranicznym doświadczeniem po długim czasie spędzonym w ojczyźnie. To był wspaniały okres, a dzięki pogodzie i jedzeniu bardzo podobnemu do hiszpańskiego żyło mi się tam łatwiej. Kluby z Andory występują w lidze hiszpańskiej i mieszkałem praktycznie pięć kilometrów od hiszpańskiej granicy, więc nie było to dla mnie straszne, gdyż w zasadzie czułem się, jakbym żył w Hiszpanii z wieloma bliskimi przyjaciółmi.

W swoim dorobku masz także grę w drużynie narodowej swojego kraju. Występowałeś w Lidze Europejskiej, Mistrzostwach Europy w 2011 roku i rok później w europejskich kwalifikacjach do turnieju olimpijskiego. Z perspektywy czasu, jesteś zadowolony ze swoich występów w reprezentacji?

- Na pewno bardzo poprawiłem swoją grę w tym okresie, gdy trenerem był Julio Velasco. Byłem w drużynie drugim rozgrywającym po Guillermo Hernanie i na pewno mogłem grać więcej, ale cieszę się, bo ciężkie treningi z bardzo dobrym szkoleniowcem pozwoliły mi zrobić krok do przodu.

W Polsce wciąż pamiętamy o mistrzostwach Europy w 2007 roku, gdy twoja reprezentacja sensacyjnie wywalczyła złoty medal, pokonując w finale gospodarzy turnieju, reprezentację Rosji. Hiszpanów trenował wówczas dobrze znany w Polsce, Andrea Anastasi. To największe osiągnięcie w historii hiszpańskiej siatkówki. Czy można powiedzieć, że to był przełomowy moment i siatkówka w twoim kraju zaczęła się dynamiczniej rozwijać?

- Muszę z przykrością stwierdzić, że nie. Ekonomiczna sytuacja, jaka panuje w Hiszpanii praktycznie "zabija" wiele sportów, nie tylko siatkówkę. Tylko 2-3 kluby są stabilne i myślę, że potrzebne nam są ogromne zmiany.

Zeszły sezon spędzony w lidze słowackiej był dla ciebie niezwykle udany. Wraz z Chemes Humenne wywalczyłeś mistrzowski tytuł. Co możesz powiedzieć o minionym sezonie?

- To był naprawdę dobry okres! Już od samego początku koledzy z zespołu zaakceptowali mnie i czułem się bardzo dobrze. Dobre samopoczucie pozwoliło mi pokazać się z najlepszej strony. Wszystko układało się po myśli od samego początku.

PlusLiga wydaje się dobrym miejscem dla hiszpańskich graczy. W ostatnim sezonie Miguel Angel Falasca, jako trener zdobył mistrzostwo Polski z PGE Skrą Bełchatów, a polscy kibice w dalszym ciągu pamiętają Guillermo Hernana i Enrique De La Fuente, który swego czasu występował w Lotosie Treflu Gdańsk. Rozmawiałeś z nimi na temat polskiej ligi przed parafowaniem umowy z AZS-em?

- Na razie koncentruje się na siatkówce plażowej i wobec tego nie rozmawiałem z nikim, ale jestem przekonany, że tego lata spotkam kogoś z nich, kto poleci mi pewne rzeczy, które sprawią, że sezon od samego początku będzie dla mnie łatwiejszy.

Wywołałeś temat siatkówki plażowej. Możesz się pochwalić jakimiś osiągnięciami w tej odmianie siatkówki?

- Kiedy byłem młodszy osiągnąłem kilka sukcesów, z których jestem bardzo dumny. Byłem mistrzem świata do lat 21, akademickim mistrzem świata i srebrnym medalistą mistrzostw Europy do lat 20-stu i 18-stu. Obecnie nie gram na najwyższym poziomie, ponieważ - tak jak wspominałem wcześniej - nie pozwala na to sytuacja w kraju przez którą ciężko znaleźć odpowiednie wsparcie i pomoc.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy Miguel Angel De Amo okaże się wzmocnieniem AZS-u Częstochowa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×