LŚ, gr. A: Fonteles zrobił różnicę - relacja z meczu Brazylia - Polska

Podopieczni Bernardo Rezendego odnieśli pierwsze zwycięstwo w tegorocznej Lidze Światowej. Biało-czerwoni, mimo naprawdę dobrych momentów, na premierową wygraną muszą jeszcze poczekać.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Pierwsze minuty inauguracyjnego meczu Polaków w tegorocznej Lidze Światowej wyglądały tak, jakby to Canarinhos mieli za sobą 30-godzinną podróż i wciąż aklimatyzowali się w obcym miejscu. Podopieczni Stephane'a Antigi punktowali gospodarzy zagrywką i na tyle dobrze prezentowali się w ofensywie i bloku, że Bernardo Rezende pierwszą przerwę na żądanie musiał wziąć już przy stanie 6:2 dla przyjezdnych. Na nic się to jednak zdało, gdyż z czasem przewaga Polski wzrosła do 7 oczek (16:9). Sygnał do odrabiania strat Brazylijczykom dał rezerwowy Luiz Felipe Fonteles, który napsuł naszym siatkarzom sporo krwi zagrywką, przez co już chwilę po wejściu na parkiet zmusił Antigę do wzięcia czasu (18:13). Były zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wciąż nie opuszczał jednak pola serwisowego, zmniejszając stratę swojego zespołu do trzech oczek. Kilka minut później to właśnie blok Fontelesa dał gospodarzom remis 21:21. Końcówka należała już do Brazylii, która mimo poważnych problemów na początku, całą partię wygrała 25:23.

Kolejną odsłonę również lepiej rozpoczęli Polacy, którzy po pierwszej przerwie technicznej prowadzili już 9:4. Tym razem rywale nie dali im jednak bardziej "odjechać", szybko skracając dystans do 2-3 punktów. Minimalną przewagę udało się biało-czerwonym utrzymać jeszcze przez kilka minut, głównie za sprawą dobrze dysponowanego Mateusza Miki, ale na kolejnym regulaminowym czasie o jedno oczko lepsi byli już gospodarze. Chwilę później, dzięki dobremu atakowi Grzegorza Boćka na kontrze, Polakom udało się jeszcze na moment odzyskać prowadzenie (20:19), ale znów dał o sobie znać "Lipe". Jego punktowa zagrywka pozwoliła Brazylijczykom odzyskać równowagę. Do samego końca seta trwała wymiana ciosów, którą dopiero przy stanie 28:27 asem serwisowym zakończył... Felipe Fonteles.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Początek trzeciej partii był wyrównany. Choć w pierwszych akcjach lepiej radzili sobie gospodarze, to po przerwie technicznej skuteczniej prezentowali się goście (12:10). Żaden z zespołów długo nie był jednak w stanie przejąć inicjatywy. Kolejne minuty nie przynosiły zmian, a oba zespoły regularnie punktowały atakiem. W samej końcówce mylić zaczęli się jednak Polacy. Najpierw na blok nadział się Rafał Buszek, po chwili nie zgrali się Fabian Drzyzga z Andrzejem Wroną, aż wreszcie w ataku zatrzymać dał się Bociek i w decydującym fragmencie seta zrobiło się 22:18 dla gospodarzy. Biało-czerwoni odpowiedzi już tylko zablokowaniem Fontelesie, ale ostatecznie musieli uznać wyższość Canarinhos w tym secie i całym spotkaniu.

Brazylia - Polska 3:0 (25:23, 29:27, 25:19)

Brazylia: Rezende, Saatkamp, Murilo, Vissotto, Santos, Lucarelli, Pedreira (libero) oraz Lopes, Oliveira, Fonteles.

Polska: Drzyzga, Wrona, Buszek, Bociek, Kłos, Mika, Ignaczak (libero) oraz Ruciak, Konarski, Woicki.

Czy Polacy będą w stanie zrewanżować się w piątek Brazylijczykom?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×