Mogę mówić tylko o ambicjach - rozmowa z Piotrem Sieńko, prezesem Transferu Bydgoszcz

Bydgoscy działacze szybko kompletują skład swojej drużyny na przyszłoroczny sezon. Prezes Piotr Sieńko tym razem chce przede wszystkim lepiej wystartować w nowych rozgrywkach.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Adrian Dudkiewicz: Czy każdy klub tak jak PGE Skra Bełchatów lub Transfer Bydgoszcz musi zaliczyć słabszy sezon, aby potem odbudować swoją markę?

Piotr Sieńko: Moim zdaniem nie. Przecież bełchatowianie wcześniej zdominowali polską siatkówkę i tylko rok temu raz uplasowali się na piątym miejscu. U nas też, gdyby nie ten jeden nieszczęsny set z Lotosem Treflem Gdańsk, to walczylibyśmy w play-offach. Ten przegrany set jeszcze dlugo będzie mi się śnił jako nocny koszmar. W przypadku zwycięstwa nikt by nie mówił o kryzysie bydgoskiej siatkówki.
Czy nie za późno w klubie zdecydowano się na zwolnienie trenera Mariana Kardasa?

- Na początku chciałbym wyjaśnić, że Mariana Kardasa nie zwolniliśmy, tylko przesunęliśmy na inne stanowisko. Kiedy Piotr Makowski zdecydował się objąć reprezentację Polski, to chcieliśmy postawić na stabilizację i wybór padł właśnie na trenera Kardasa. Jego wyniki to była nasza wspólna porażka. W pewnym momencie musiał jednak przyjść ktoś nowy, aby poukładać odpowiednio wszystkie klocki w zespole.

Wiele się mówi o powiększeniu PlusLigi do czternastu lub szesnastu zespołów. Czy w kraju znajdzie się tylu dobrych zawodników, aby wypełnić luki w nowych drużynach?

- Dzięki telewizyjnym transmisjom w Orange Sport oglądałem wiele spotkań I ligi i tam jest naprawdę wielu bardzo interesujących graczy, którzy bez problemów powinni dać sobie radę w wyższej lidze. Sam jestem zwolennikiem poszerzenia rozgrywek, ale rozsądnie, czyli na przykład przez pewien podział na grupy wschód-zachód lub północ-południe.

Dlaczego w następnym sezonie skład bydgoskiej drużyny ma zostać radykalne odmłodzony?

- Zdecydowaliśmy się na taki krok po wielu dyskusjach w naszym gronie. Młody zawodnik na pewno może się dalej rozwijać pod wieloma aspektami i przede wszystkim on także musi chcieć w swojej karierze zrobić krok naprzód.

Na ile nowy bydgoski zespół będzie się różnił swoją postawą od tego, który w poprzednim sezonie mocno zawiódł miejscową publiczność?

- Na to pytanie ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, bowiem przez ostatnie miesiące mieliśmy w swojej ekipie totalny chaos, do którego niektórymi ruchami również sam się przyczyniłem. W tamtym sezonie Transfer grał falami - raz potrafił zaliczyć świetnie zawody, by później zaprezentować się znacznie gorzej. Teraz ma być inaczej. Chcemy udanie rozpocząć rywalizację w PlusLidze 2014/2015 i potem pójść za ciosem.

Bydgoszcz od kilku lat może pochwalić się dobrą pracą z młodzieżą. Kto wśród juniorów będzie grał pierwsze skrzypce?

- Na pewno pierwszym libero pozostanie Tomasz Bonisławski. W kadrze mamy również naszego wychowanka Pawła Stysiała. Natomiast z Łukaszem Wiese uzgodniliśmy, że jako atakujący ma zdecydowanie większy potencjał i tam będzie jego miejsce. W reprezentacji młodzieżowej na tej pozycji zbierał naprawdę dobre recenzje. Jest jeszcze Janek Nowakowski, który został powołany do szerokiej kadry reprezentacji Polski.

Czy w przyszłym sezonie bydgoscy kibice mogą liczyć na coś więcej niż w poprzednich rozgrywkach?

- W sporcie nikt niczego nie może zagwarantować. Podam przykład PGE Skry Bełchatów, która w tym roku w dosyć łatwy sposób zdobyła mistrzostwo Polski, a rok temu była dopiero na piątym miejscu w tabeli. Dlatego teraz mogę mówić tylko o ambicjach, a nie o celach, bowiem dwanaście miesięcy temu również sądziłem, że zespół będzie walczył o czwartą lub piątą lokatę, a wiemy jak to się skończyło.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×