Michał Potera: Bardzo chcieliśmy pokazać, że umiemy z Czarnymi zagrać lepiej

W pojedynku 2. rundy play-off AZS PW walczyła z Czarnymi. W drugim meczu, w Radomiu, zespoły stoczyły emocjonujący, pięciosetowy bój, który ostatecznie wygrali goście.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
AZS Politechnika Warszawska w fazie zasadniczej nie ugrała z podopiecznymi trenera Roberta Prygla nawet punktu i nikt się nie spodziewał, że rozstrzygnie na swoją korzyść 2. rundę play-off już w dwóch meczach. - Zespół z Radomia był faktycznie faworytem tego pojedynku, ale nasze zwycięstwo to nie jest jakaś wielka sensacja. Po rundzie zasadniczej byliśmy przecież sąsiadami w tabeli. Tak niefortunnie wyszło, że wcześniej trafialiśmy na Czarnych akurat w momentach naszej słabszej dyspozycji i ugraliśmy tylko seta. A teraz czujemy się dobrze i bardzo chcieliśmy pokazać, że umiemy z nimi zagrać lepiej. I na własnej hali wygraliśmy dość pewnie, a w Radomiu mogło być różnie, ale skończyło się też naszym zwycięstwem - mówił po meczu Michał Potera.
Michał Potera cieszył się ze zwycięstwa w 2 rundzie play-off Michał Potera cieszył się ze zwycięstwa w 2 rundzie play-off
W pierwszym spotkaniu w Warszawie podopieczni trenera Jakuba Bednaruka zagrali bardzo dobrze i nie dali Cerrad Czarnym Radom ugrać nawet seta, dominując nad przeciwnikiem w każdym elemencie. Oczywiste było jednak, że w drugim meczu, stojąc pod ścianą i to przed własną publicznością, radomianie powieszą poprzeczkę o wiele wyżej. - To prawda, zagrali o wiele lepiej niż w pierwszym meczu, zwłaszcza w obronie. Momentami blokowali albo wyciągali w obronie wszystkie ataki, nic im nie wpadało, byliśmy bezradni. Do tego ta hala jest specyficzna, nieprzyjazna dla przyjezdnych, tu się bardzo ciężko gra, a oni wyszli na nas bardzo skoncentrowani, dużo bardziej niż w pierwszym meczu. Na szczęście nie daliśmy się złamać, nawet po tym pierwszym secie wysoko przegranym - cieszył się libero warszawskiego zespołu.Mimo długości spotkania emocji nie było z początku zbyt wiele, dopiero czwarty i piaty set rozgrzały kibiców do czerwoności. Gospodarze prowadzili 2:1 w setach, a w czwartej odsłonie broniący się warszawiacy prowadzili już sześcioma punktami i stracili całą przewagę przy zagrywce radomskiego rozgrywającego Bartłomieja Neroja. Od remisu po 20 gra toczyła się punkt za punkt, a potem na przewagi. - Prawie wszystkie sety były dość jednostronne, jedna drużyna zdobywała sporą przewagę już w połowie i potem tylko ją utrzymywała do końca, czwarty set też tak wyglądał do momentu, kiedy Bartek Neroj poszedł na zagrywkę, a my chyba już głowami byliśmy w tie breaku. Pierwsze serwisy miał jeszcze dosyć trudne i mocne, ale potem tylko przebijał piłkę, a w naszych szeregach nastąpił jakiś popłoch i nic nie wychodziło, mimo, że dobrze przyjmowaliśmy. Takie rzeczy nie powinny się przydarzać na tym poziomie, na nasze usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że w podobny sposób Skra straciła punkty w czwartym secie w półfinale PP, więc nawet najlepsze zespoły mają chwile słabości. Najważniejsze, że ostatecznie wygraliśmy tego seta i cały mecz, wszystko dobrze się skończyło - podsumowywał z widoczną ulgą zawodnik. - Gdybyśmy po prowadzeniu 19:13 przegrali tego czwartego seta i w efekcie całe spotkanie, to na trzeci, decydujący mecz Czarni wyszliby bardzo podbudowani, a my bardzo przybici. Wtedy mogło by się to zupełnie inaczej skończyć, bardzo się cieszę, że do tego nie doszło - dodał. Zwyciężając z Cerrad Czarnymi Radom podopieczni trenera Jakuba Bednaruka zapewnili sobie szansę na powalczenie w 3. rundzie play-off z Indykpolem AZS Olsztyn o prestiżowe piąte miejsce, premiowane udziałem w pucharach europejskich. - W walce z olsztyńskim AZS-em na pewno mamy duże szanse, co pokazaliśmy już w rundzie zasadniczej, bo w Uranii z nimi przegraliśmy, ale już w rewanżu zagraliśmy fajny mecz i pokonaliśmy ich za trzy punkty. Na pewno to jest zespół w naszym zasięgu. Poza tym my już nic nie musimy, zagramy sobie bez żadnej presji, najlepiej jak potrafimy. Jeżeli wygramy jeden mecz w Olsztynie, to myślę, że będziemy mieli duże szanse na wygranie całej rywalizacji i zajęcie piątego miejsca. Oby to był nasz Wielki Piątek i nasza Wielka Sobota - zażartował na koniec zadowolony Michał Potera.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×