W Jastrzębiu cudu nie było - relacja z meczu Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów

Podopieczni Miguela Falaski nie pozwolili gospodarzom na powtórzenie wyczynu Resovii i pewnie zameldowali się w finale PlusLigi.

Michał Biegun
Michał Biegun

Pierwsza partia niedzielnego spotkania rozpoczęła się od wymiany ciosów z obu stron. Na atak Mariusza Wlazłego krótką odpowiedział Alen Pajenk. Goście objęli minimalne prowadzenie przy serwisach swojego kapitana i Facundo Conte. Po błędzie w ataku Michała Kubiaka szkoleniowiec pomarańczowych był zmuszony poprosić o czas (7:11). Po powrocie na boisku bełchatowianie nie odpuszczali, a ataku rozszalał się ich argentyński przyjmujący. Po szybkim ataku Karola Kłosa, Skra prowadził siedmioma punktami na drugiej przerwie technicznej (9:16). Jastrzębianie starali się odrabiać straty i końcówce seta udało im się przycisnąć rywali. Sporo ożywienia w poczynania Jastrzębskiego Węgla wniósł rezerwowy rozgrywający Dimitris Filipov, który zmienił Michała Masnego. Jednak w rozstrzygającej akcji Conte nie dał szans graczom włoskiego trenera.

Kolejną odsłonę aktywnie rozpoczęli goście, a ich zapędy musiał tonować arbiter wręczając żółtą kartkę. Emocji gracze Lorenzo Bernardiego nie przełożyli na grę, co ułatwiło Skrze zdobywanie punktów (4:8). Przerwa techniczna ostudziła gorące głowy pomarańczowych, a po wznowieniu gry zminimalizowali straty do bełchatowian (9:10). Podopieczni Miguela Falaski nie zamierzali się bezczynni się temu przyglądać i z marszu wysforowali się na prowadzenie. Po krótkiej Andrzeja Wrony strata jastrzębian do rywali wynosiła aż pięć punktów (11:16). Następnie brązowi medaliści Ligi Mistrzów ożywili się dopiero, gdy set był już w zasadzie rozstrzygnięty. Ich gry nie zmieniło nawet wprowadzenie na boisko Krzysztofa Gierczyńskiego i Mateusza Malinowskiego. Krótka w wykonaniu Kłosa sprawiła, że jego zespół był już tylko o jednego zwycięskiego seta od finału PlusLigi.

Jastrzębianie byli w krytycznym położeniu, przypominającym sytuację Asseco Resovii Rzeszów w rywalizacji z kędzierzyńską ZAKSĄ. Jednak po dobrym początku gospodarze kolejny raz po kontrowersyjnej decyzji sędziego, wmieszali się w kłótnie z rozjemcą niedzielnej potyczki, Pawłem Burkiewiczem. Wytrąceni z równowagi pomarańczowi stanowili łatwy cel dla Wlazłego i spółki. Po ataku swojego kapitana, goście wyraźnie prowadzili na drugiej przerwie technicznej (10:16). Jastrzębianie nie mieli pomysłu na rozregulowanie dobrze funkcjonującej maszyny z Bełchatowa. Po ataku Kłosa goście cieszyli się z awansu do finału.

Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 18:25, 17:25)

Jastrzębski Węgiel: Łasko, Masny, Kubiak, Pajenk, Marechal, Bontje, Wojtaszek (libero) oraz Filippov, Malinowski, Van De Voorde, Gierczyński

PGE Skra Bełchłatów: Uriarte, Wlazły, Kłos, Wrona, Conte, Antiga, Zatorski (libero) oraz Maćkowiak, Brdjović

MVP: Nicolas Uriarte

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×