Z problemami, ale do przodu - relacja z meczu Indykpol Indykpol AZS Olsztyn - Effector Kielce

Mocno musiał się natrudzić Indykpol AZS Olsztyn, by zakończyć pierwszą fazę rywalizacji o piąte miejsce już w sobotę. Nie obyło się bez nerwów, bo Effector postawił dużo twardsze warunki niż u siebie.

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź

Po gładkim zwycięstwie 3:0 w Kielcach podopiecznym Krzysztofa Stelmacha przyszło stoczyć aż pięć setów we własnej hali z Effectorem, żeby zakończyć pierwszą fazę rywalizacji o 5. miejsce tegorocznej PlusLigi.

Tak zaciętego spotkania zupełnie nie zapowiadały dwa pierwsze sety. Pierwszy z nich w wyrównany sposób toczył się tylko do połowy. Stopniowo zaczęła się ujawniać przewaga i większa dojrzałość gospodarzy, którzy systematycznie zaczęli wykorzystywać błędy rywali. Pewnie w ataku prezentowali się Grzegorz Szymański i Pablo Bengolea, którzy raz po raz skutecznymi kontratakami powiększali dystans do kielczan. Akademicy spokojnie zakończyli pierwszą partię.

Podobny przebieg miała też druga. Ponownie po wyrównanym początku olsztynianie rozpoczęli budowanie przewagi po dziesiątym punkcie. Prezentowali się pewniej w każdym elemencie. Trener Dariusz Daszkiewicz rotował atakującymi. Bruno Romanutti, który zmienił w pierwszym secie Sławomira Jungiewicza, pozostał na boisku także w drugim. I choć prezentował się dobrze, trener zdecydował się w połowie tej partii na podwójną zmianę. Zarówno Jungiewicz, jak i Nikodem Wolański pozostali na boisku już do końca spotkania. Drugi set przebiegał do końca pod spokojną kontrolą gospodarzy, jednak, jak się okazało, obecność młodego rozgrywającego w dwóch kolejnych partiach bardzo poprawiła obraz gry Effectora.

Olsztynianie po spokojnym prowadzeniu 2:0 chyba za szybko uwierzyli, że bez wysiłku zakończą mecz sukcesem. Goście od połowy trzeciego seta zerwali się do walki. W końcu uspokoili przyjęcie, które dotąd było bardzo niepewne. AZS nie potrafił skutecznie zakończyć żadnej z dłuższych wymian. Szybko się to zemściło. Po stronie gości brylowali Cristian Poglajen i Jungiewicz. Role się odwróciły i to kielczanie lepiej zagrali w końcówce, zdobywając kontaktowego seta.

Niemoc AZS-u trwała także w czwartym secie. Od początku to goście byli o krok przed przeciwnikiem. Zwietrzyli swoją szansę i ich poczynania wyglądały dużo energiczniej i skuteczniej niż olsztynian. Ci mieli sporo problemów z przyjęciem zagrywki, co przekładało się na nieskuteczny atak. Grzegorz Pająk zmienił Macieja Dobrowolskiego, ale nie zmieniło to sytuacji na boisku. W końcówce seta Mateusz Bieniek pogrążył jeszcze zagrywką olsztyńskich przyjmujących i tie-break stał się faktem.

W nim początkowo to wciąż goście mieli więcej do powiedzenia. Po błędzie w ataku Rafała Buszka wyszli na prowadzenie 5:3. Wtedy jednak Pablo Bengolea wziął sprawy w swoje ręce na zagrywce. Po serii jego skutecznych serwisów olsztynianie odrobili straty i wyszli na prowadzenie 8:6. Następnie seriami zaczęli dokładać punkty blokiem. Przewaga gospodarzy zaczęła wzrastać, a mecz zakończył pojedynczy blok Szymańskiego na Poglajenie. Atakujący gospodarzy zasłużenie otrzymał statuetkę MVP, bo jako jedyny przez całe spotkanie prezentował równy, wysoki poziom, będąc bardzo pewnym punktem odniesienia dla rozgrywającego nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Indykpol AZS Olsztyn zakończył rywalizację w dwóch meczach i teraz bezpośrednio o piąte miejsce będzie walczył z Politechniką Warszawską.

Indykpol AZS Olsztyn - Effector Kielce 3:2 (25:20, 25:21, 20:25, 21:25, 15:11)

Indykpol AZS: Dobrowolski, Hain, Buszek, Szymański, Sobala, Bengolea, Żurek (libero) oraz Łukasik, Pająk, Łuka.

Effector: Lipiński, Dryja, Poglajen, Jungiewicz, Polański, Buchowski, Kaczmarek (libero) oraz Bieniek, Romanutti, Wolański, Staszewski, Sufa.

MVP: Grzegorz Szymański.

Stan rywalizacji do dwóch zwycięstw: 2:0 dla Indykpolu AZS Olsztyn

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×