Marcin Olczyk: Wrócą, nie wrócą

Wielkimi krokami zbliża się czas ogłoszenia pierwszych powołań nowego selekcjonera męskiej reprezentacji Polski. Wygląda jednak na to, że media zdążyły już wyręczyć Stephane'a Antigę.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

W ostatnich dniach polskie media obiegła sensacyjna wiadomość. Według najnowszych doniesień w szerokiej kadrze narodowej siatkarzy na 2014 rok znajdą się Mariusz Wlazły i Paweł Zagumny. "Serial" o powrocie tego pierwszego trwa już kilka lat. Większych zwrotów akcji nie było, ale temat powracał regularnie, dając przyczynek do dalszych dyskusji, których ton zmieniał się w zależności od formy "Szampona" i wyników osiąganych przez reprezentację. O tym, czy faktycznie obaj wspomniani zawodnicy otrzymają powołania, nie ma sensu dywagować. Swoje pierwsze decyzje personalne wieczorem 8 kwietnia ogłosić ma publicznie sam Stephane Antiga. Można jednak zastanowić się, czy ci zawodnicy wśród wybrańców selekcjonera znaleźć się powinni.

Przypadek "Gumy", przynajmniej w teorii, wydaje się być dużo łatwiejszy. Przemawia za nim nie tylko ogromne doświadczenie i wiele wyróżnień na turniejach międzynarodowych. Zagumny po prostu wciąż poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Swoją wartość udowodnił ostatnio w Zielonej Górze, prowadząc ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle do zdobycia Pucharu Polski. Sam przy okazji zgarnął tytuł najlepszego zawodnika turnieju. O ile w przekroju całego sezonu w PlusLidze w rankingu rozgrywających mogliby go wyprzedzać Michał Masny i Nicolas Uriarte, o tyle wśród Polaków wciąż próżno szukać dla niego godnej konkurencji. Najbliżej wydaje się być chyba Fabian Drzyzga, który akurat na rywalizacji z Zagumnym w kadrze mógłby tylko skorzystać. Wielką niewiadomą jest wracający po kontuzji Łukasz Żygadło, który dodatkowo w poprzednim sezonie reprezentacyjnym nie zachwycił. O reszcie nie ma w tej chwili nawet sensu wspominać.
Wlazły znów jest wiodącą postacią PGE Skry. Czy będzie błyszczeć również w kadrze? Wlazły znów jest wiodącą postacią PGE Skry. Czy będzie błyszczeć również w kadrze?
Większy problem kibice i eksperci mają na pewno z Wlazłym, który z powodu bojkotu kadry zyskał w środowisku wielu wrogów. Co więcej, cały miniony sezon męczył się na pozycji przyjmującego. Teraz zdobywanie punktów idzie mu znacznie trudniej, co nie zmienia faktu, że obecnie ma na tle ligowych atakujących statystyki, mimo wszystko, najlepsze. Olbrzymim atutem Mariusza jest zagrywka. Na tym polu nie może się z nim równać żaden inny rodak. Wlazły w sezonie zasadniczym serwował średnio ponad pół (0,61) asa na set, zdobywając tym elementem gry łącznie 51 punktów. Drugi atakujący w tym zestawieniu - Jakub Jarosz - zaserwował 27 asów (0,35 na seta). W dzisiejszej siatkówce zagrywka jest niezwykle ważna, a największe i najważniejsze mecze wygrywa się właśnie serwisem. W tym kontekście przydatność kapitana PGE Skry Bełchatów dla reprezentacji jest nieoceniona.

Jeśli dodać do tego problemy, z którymi zmaga się w tym sezonie Grzegorz Bociek i raczej przeciętną formę Dawida Konarskiego, w ramach alternatywy dla Wlazłego rozważać trzeba również Jarosza (choć i jego postawą wielu obserwatorów jest zawiedzionych) i oczywiście zbierającego kolejne szlify we Włoszech Zbigniewa Bartmana. Warto jednak pamiętać, że ci dwaj w kadrze ostatnio grali poniżej oczekiwań.

Zapraszamy na nasz profil na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Sam Wlazły potęguje nastrój niepewności. 1 kwietnia na jego oficjalnym profilu na Facebooku pojawiła się informacja o tym, że faktycznie wraca do kadry. Opublikowanie w Prima Aprilis takiego newsa nie daje mu jednak zbyt dużej wiarygodności, choć ogłoszenie pojawiło się w godzinach wieczornych i przez cały kolejny dzień próżno było szukać dementi. Mimo że w ostatnich latach zawodnik z Bełchatowa za kadrą nie tęsknił, sprawa wydaje się być otwarta, zwłaszcza że selekcjonerem został jego klubowy kolega, któremu może być łatwiej namówić go do ewentualnego powrotu.

W tym wyjątkowym dla naszej siatkówki, 2014 roku, między bajki włożyć można historie mówiące o tym, że trzeba myśleć o przyszłości, ogrywać młodzież i w ogóle patrzeć w szerszej perspektywie. To właśnie w tym sezonie, a nie w przyszłym we Włoszech i Bułgarii czy za dwa lata w Brazylii, tysiące rozentuzjazmowanych Polaków w narodowych barwach zasiądzie w najpiękniejszych obiektach sportowych w kraju, by dopingować swoich ulubieńców i oklaskiwać kolejne zwycięstwa zwieńczone medalem. I nie chodzi tu tylko emocje rzeszy fanów, ale też o olbrzymie pieniądze i przyszłość dyscypliny w kraju. Jeśli w halach znajdą się ludzie, którzy nigdy siatkówki nie oglądali, ale tym razem dali skusić się najbliższym, bo to w końcu mistrzostwa świata, to w przypadku zwycięstw mogą z siatkówką zostać na dłużej. Tożsamość sporej części obecnych kibiców siatkówki rodziła się podczas pełnych pozytywnych emocji meczów Ligi Światowej w katowickim Spodku czy łódzkiej Hali MOSiR. Podczas polskiego mundialu entuzjazm i zainteresowanie powinny być jeszcze większe, a dobry wynik napędzić może popyt na siatkówkę w kraju na kilka kolejnych lat.
Zagumny miał spory udział w wywalczeniu przez ZAKSĘ Pucharu Polski. Czy będzie w stanie poprowadzić reprezentację do medalu mistrzostw świata? Zagumny miał spory udział w wywalczeniu przez ZAKSĘ Pucharu Polski. Czy będzie w stanie poprowadzić reprezentację do medalu mistrzostw świata?
Warto więc zadać sobie pytanie: czy w takiej sytuacji stać reprezentację Polski (i całą biało-czerwoną siatkarską rodzinę) na to, by Wlazłego i Zagumnego przynajmniej do szerokiej kadry nie powołać? Oczywiście, tak samo jak obaj zawodnicy mają prawo do kadry wrócić, tak samo ich bezpośredni rywale o miejsce w podstawowym składzie mają prawo z nimi wygrać. Jeśli jednak Zagumny i Wlazły na parkiecie okażą się na swoich pozycjach najlepsi to muszą znaleźć się w drużynie, która ma przed sobą najważniejszy turniej w historii polskiego volleya. W tym zespole grać muszą bezwzględnie najlepsi zawodnicy, bo tylko tacy dają w chwili obecnej nadzieję na równą walkę z potęgami pokroju Rosji czy Brazylii.

Zarówno Wlazły jak i Zagumny to domatorzy. Atakujący Skry nigdy nie grał w zagranicznym klubie (i raczej się to już nie zmieni). Rozgrywający ZAKSY zaś dawno temu spędził 3 sezony we Włoszech, ale w ostatniej dekadzie tylko na rok skusił się na występy poza Polską, pozostały czas spędzając w kraju. Jak na prawie 20 lat zawodowej gry to raczej niedużo. Dlatego Wlazły i Zagumny podczas domowego turnieju reprezentacyjnego rangi mistrzowskiej czuć powinni się jak ryby w wodzie. Jako że obaj mają olbrzymie doświadczenie międzynarodowe, podczas występów w nawet największych obiektach w kraju o tremie czy negatywnym stresie nie może być w ich przypadku mowy (czego nie można powiedzieć o kilku ich młodszych kolegach).

Mimo wielu obaw i wątpliwości obecność w kadrze Antigi Mariusza Wlazłego i Pawła Zagumnego może okazać się kluczem do sukcesu. Czy sam selekcjoner myśli podobnie? Odpowiedź poznamy już wkrótce...

Marcin Olczyk 

Czy Mariusz Wlazły i Paweł Zagumny powinni znaleźć się w szerokiej kadrze narodowej na 2014 rok?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×