Siatkarskie szachy w stolicy - relacja ze spotkania AZS PW - Tytan AZS Cz-wa

Pierwszy mecz finału "pucharów europejskich", jak mawia warszawski spiker, komentujący mecze AZS Politechniki, został rozegrany we wtorek. Przeciwko sobie w akademickich derbach wystąpiły zespoły, które rywalizują ze sobą nader często. A dodatkowym smaczkiem był fakt, że z drużyną gości związani byli w poprzednich sezonach Marcin Nowak, Paweł Mikołajczak, Krzysztof Wierzbowski oraz trener Radosław Panas.

Piotr Stosio
Piotr Stosio

We wtorkowe popołudnie na kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem trener Andrea Anastasi ogłosił szeroką kadrę na Ligę Światową. Znalazło się w niej po dwóch zawodników obu ekip: Fabian Drzyzga i Łukasz Wiśniewski z Tytana, a także Żaliński i Damian Wojtaszek z Politechniki.

Do Warszawy tymczasem zawitała liczna grupa fanów z Częstochowy, która już w czasie rozgrzewki głośno wspierała zawodników Tytana. A tuż przed rozpoczęciem spotkania kibice Politechniki wywiesili dużą flagę z napisem: "Bo pasja jest największą wygraną". Zresztą, start spotkania został opóźniony o kwadrans. A to ze względu na polsatowską transmisję PlusLigi Kobiet. 

Pierwsza partia przypominała siatkarskie szachy. Prowadzenie zmieniało się szybko, a największą przewagę wypracowali sobie goście, którzy w odróżnieniu od Inżynierów nie razili nieskutecznością. Wkrótce coraz bardziej pozbawiona błędów postawa stołecznych graczy przyniosła efekt, bo gospodarze wyszli na prowadzenie. Przy stanie 22:21 nie wykorzystali jednak fantastycznej okazji na podwyższenie, co spotkało się z agresywną reakcją ich trenera. W końcówce dwukrotnie zablokowany został Mikołajczak, a dzieła zniszczenia dokończył Dawid Murek, obijając blok rywala.

Doświadczony zawodnik pokazywał klasę co chwilę w drugim secie. Mimo nie najmłodszego wieku raz po raz obijał blok warszawian, wyprowadzając swój zespół na kilkupunktowe prowadzenie. No i znowu, podobnie jak kilkanaście minut wcześniej, częstochowianie stracili kilkupunktową przewagę. Wszystko za sprawą Grzegorza Szymańskiego, który pojawił się na parkiecie i zdobył kilka punktów.

W następnym secie długo górą byli goście, prowadzili nawet siedmioma punktami. Ale w polu zagrywki zameldował się Mikołajczak. I serwował tak, że niemal wyrównał stan seta. Do zwycięstwa gospodarzy zabrakło niewiele. Szczęście było jednak przy ekipie gości, bo wygrywali większość stykowych sytuacji. W czwartej partii znowu górą byli częstochowianie. Kapitalnie atakował Michał Kamiński, a świetnymi obronami popisywał się Adrian Stańczak. To wystarczyło, bo Inżynierowie zagrali słabo, trochę bez charakteru, który pokazywali w obecnym sezonie wielokrotnie. Być może przytłoczyła ich jednak presja finału. Dzięki wygranej Akademicy spod Jasnej Góry wyszli na prowadzenie w dwumeczowej rywalizacji.

AZS Politechnika Warszawska - Tytan AZS Częstochowa 1:3 (24:26, 25:23, 25:27, 20:25)

Politechnika: Steuerwad, Mikołajczak, Żaliński, Wierzbowski, Kreek, Nowak, Wojaszek (libero) oraz Gorzkiewicz, Szymański, Zajder, Krzywiecki

Tytan: Drzyzga, Kamiński, Murek, Gierczyński, Sobala, Wiśniewski, Stańczak (libero) oraz Hebda, Oczko, Janeczek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×