Wycinek z życia: Earvin Ngapeth - buntownik z muzyką w sercu

Na cześć którego zawodnika nosi imię? Dlaczego jego relacje ze Stephanem Antigą nie układają się najlepiej? W kolejnym odcinku cyklu pora na sylwetkę francuskiego przyjmującego.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Kariera 22-letniego Francuza to festiwal efektownych wzlotów oraz równie efektownych upadków. Enfant terrible światowej siatkówki od lat zaskakuje kibiców nie tylko dobrą formą sportową, ale i bardzo często swoją ekscentrycznością. Fani kochają tak charyzmatycznych graczy jak Earvin, natomiast trenerzy, delikatnie rzecz ujmując, mają olbrzymie problemy z okiełznaniem jego temperamentu. Przed nami historia młodego przyjmującego z Francji.

Koszykarskie imię, lecz w sercu siatkówka

Earvin Ngapeth od dzieciństwa był niemalże skazany na siatkówkę. Jego ojciec, Eric, przez ponad dekadę należał do czołówki graczy w kraju nad Sekwaną, a obecnie zajmuje się pracą szkoleniową. Młody Earvin wraz z bratem Swanem (również siatkarzem) mnóstwo czasu spędzali w siatkarskich halach. - Przychodziłem ze szkoły, szedłem popatrzeć, jak trenuje tata. Na mecze też chodziliśmy regularnie. Z młodszym bratem spędzaliśmy dużo czasu w siatkarskiej hali. Pasja do siatkówki narodziła się sama - wspominał. Jego przygoda ze sportem rozpoczęła się w Poitiers, gdzie w 2001 roku dołączył do drużyny juniorów, w której pozostał przez sześć lat. Dobre występy w barwach rodzimego klubu zaowocowały powołaniem do reprezentacji Francji w kategorii kadetów. W rozegranych w Austrii mistrzostwach Europy Les Bleus (między innymi w składzie z Benjaminem Toniuttim) w finałowej rozgrywce okazali się lepsi od biało-czerwonych, wśród których pierwsze skrzypce grali Mateusz Mika i Karol Kłos. Do złota w mistrzostwach Starego Kontynentu dołożył jeszcze brązowy krążek w światowym czempionacie. Młody Earvin stał wówczas u progu wielkiej kariery.
Niewiele brakowało, by Ngapeth skierował swoje zainteresowanie w kierunku innej gry zespołowej. Jego ojciec, wielki fan koszykówki, nadał mu imię na cześć jednego z najlepszych zawodników w historii NBA - Earvina "Magica" Johnsona. - Był jego wielkim fanem, jak "Magic" występował w NBA. Mnie jednak nigdy nie ciągnęło do koszykówki. Zawsze wolałem pograć w piłkę. Zresztą zamiłowanie do futbolu zostało mi do dzisiaj. Czasami, jak tylko mam trochę czasu, idziemy zagrać z kumplami - przyznał Francuz. Świat stoi otworem Sukcesy w gronie kadetów spowodowały, że kwestią czasu wydawał się debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na 17-letniego gracza parol zagięli przedstawiciele Tours VB, nie pozostało nic innego jak skorzystać z oferty zespołu z czołówki ligi. W ciągu trzech lat spędzonych w mieście nad Loarą nasz bohater miał znaczny udział w zdobyciu mistrzostwa kraju w sezonie 2009/2010 oraz trzech Pucharów Francji. A dokonał tego wszystkiego mając zaledwie 20 lat! W międzyczasie ponownie sięgnął po złoty medal Mistrzostw Europy Kadetów 2009, przy okazji zostając najlepszym graczem całej imprezy. W obliczu zbliżających się wielkimi krokami mistrzostw świata seniorów we Włoszech trener Philippe Blain zdecydował się na powołanie Earvina (zdobywcy tytułu MVP ligi francuskiej) do pierwszej reprezentacji. Jak czas pokaże, będzie potem żałował swojego wyboru.
Ngapeth jest motorem napędowym francuskiej kadry Ngapeth jest motorem napędowym francuskiej kadry
Rebelia podczas mistrzostw

Incydent ze wspomnianych Mistrzostw Świata 2010 będzie się ciągnął za Ngapethem prawdopodobnie do końca jego kariery. Earvin, sfrustrowany postawą swoich kolegów oraz brakiem regularnych występów, po meczu z Japonią wywołał awanturę w szatni zespołu Les Blues. Na efekty jego zachowania nie trzeba było długo czekać. Trener Phillipe Blain ogłosił, że wyrzuca młodego przyjmującego z zespołu jeszcze przed zakończeniem turnieju. Francuski szkoleniowiec przyznał po mistrzostwach, że Earvin od początku rozgrywek zachowywał się niestosownie i decyzja o wykluczeniu powinna zostać podjęta wcześniej. - Chciałem chronić zespół, ale to był błąd, zamiast bowiem ochronić interesy drużyny, podkopałem jej siłę. Powinienem był podjąć tę decyzję dwa lub trzy dni wcześniej. Wszyscy czuliby się z tym lepiej - zauważył Blain. Sam Ngapeth niechętnie wraca do historii sprzed czterech lat. - Tamten rozdział dawno uważam za zamknięty - uciął temat w jednym w wywiadów.

Całoroczna banicja w kadrze źle wpływała na kondycję psychiczną gracza, o czym sam niejednokrotnie mówił. - Mam wielu przyjaciół w reprezentacji i czułem się okropnie, patrząc na ich kiepską postawę w Lidze Światowej. Miałem moment, kiedy powiedziałem sobie: "Reprezentacja? Nigdy więcej!". Po tym, co się stało w ubiegłym roku, było mi trudno dobrze zacząć sezon. Wtedy też nie widziałem siebie z powrotem w kadrze - stwierdził. Po mozolnym odbudowaniu formy sportowej pozostała jeszcze jedna kwestia, którą należało niezwłocznie uregulować - zgoda z selekcjonerem  - Dla Philippe'a mam duży szacunek, nie tylko ze względu na karierę sportową, ale też z powodów prywatnych. Był świadkiem na ślubie moich rodziców. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że warto spróbować po raz kolejny. Dla mnie to było bardzo ważne, bo nie potrafię żyć bez siatkówki - relacjonował.

Bez specjalnych praw

Na zachowanie Earvina narzekali nie tylko jego trenerzy, ale i koledzy z boiska. Po Mistrzostwach Świata w 2010 roku Stephane Antiga skrytykował postawę młodszego kolegi, Ngapeth nie pozostawał mu dłużny, zarzucając między innymi słabą formę podczas turnieju oraz zbyt krótkie przygotowania do niego (Antiga opuścił Ligę Światową). Earvin nie mógł też pogodzić się z faktem, że trener Blain traktuje najbardziej doświadczonego graczach na specjalnych prawach, przez co on sam musiał pełnić rolę rezerwowego. - Stephane nigdy nie był moim najlepszym przyjacielem. Do tej pory nie wyjaśniliśmy sobie tamtej sytuacji, nie możemy się więc pogodzić. Problem polega na tym, ze Antiga bardzo korzystał na swojej uprzywilejowanej pozycji w reprezentacji, a ja po prostu nie mogłem tego dłużej znieść - przyznał szczerze Ngapeth. Nieco inaczej do sprawy podchodzi obecny selekcjoner polskiej kadry, który uważa, że stosunki między nimi mogą w przyszłości ulec ociepleniu.-  Poznałem Earvina w lecie roku 2010 i, niestety, nie przypadliśmy sobie do gustu. To było jednak dawno, a ja od tego momentu się z nim nie widziałem. Być może w przyszłości będziemy mieli okazję porozmawiać - skomentował sprawę w trakcie tegorocznych mistrzostw świata.

Na podbój Europy

Po trzech sezonach spędzonych w Tours nadszedł czas na zagraniczne wojaże. Z francuskiego zespołu odszedł ojciec Earvina i to w głównej mierze zadecydowało, że przyjmujący postanowił zmienić pracodawcę. MVP ligi francuskiej miał na biurku oferty z wielu czołowych klubów europejskich z ligi włoskiej, rosyjskiej czy też tureckiej. Wybór padł na Serie A, a konkretnie na Bre Banca Lannutti Cuneo. Wprawdzie Ngapeth podpisał jedynie roczny kontrakt, ale po udanym sezonie zdecydował się prolongować umowę z włoskim gigantem. - W Cuneo czuję się wspaniale. Mam mnóstwo przyjaciół, rodzinę, gram w siatkówkę. Nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne - mówił w trakcie sezonu 2011/2012. W kolejnych rozgrywkach Bre Banca uplasowała się tuż za podium ligowej rywalizacji, jednak niepowodzenie w Serie A powetowała sobie w Lidze Mistrzów. Włoska dwunastka znalazła pogromcę dopiero w finałowej rozgrywce, a okazał się nim Lokomotiw Nowosybirsk. Dla Earvina jest to jak na razie jedyny znaczący sukces w europejskich pucharach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×