Złote drużyny dwóch epok - mistrzowie świata z 2014 roku i z 1974 roku

Choć zdobycie dwóch mistrzowskich tytułów dzieli aż 40 lat, to pomiędzy oboma zespołami jest wiele podobieństw, dużo łączy również osoby szkoleniowców - Huberta Wagnera oraz Stephane’a Antigę.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Reprezentacja Polski od wielu lat plasuje się w światowej czołówce, ale największy sukces osiągnęła dopiero we wrześniu bieżącego roku, gdy stanęła na najwyższym stopniu podium siatkarskiego mundialu. Był to drugi złoty medal w historii występów naszej kadry w czempionacie, a polscy kibice na tak spektakularny wynik musieli czekać 40 lat, poprzednio krążki z najcenniejszego kruszcu zawisły bowiem na szyjach naszych reprezentantów w roku 1974, podczas turnieju rozgrywanego w Meksyku. Trudno nie doszukiwać się porównań pomiędzy mistrzostwami z roku 1974 oraz 2014, zespołami, reprezentującymi nasz kraj na obu imprezach oraz trenerów, którzy prowadzili obie drużyny.
Zaskakujące nominacje kolegów z boiska Podczas igrzysk olimpijskich w roku 1972 biało-czerwoni zajęli dopiero dziewiąte miejsce, co pociągnęło za sobą roszadę na stanowisku trenera - Tadeusza Szlagora zastąpił Hubert Jerzy Wagner, który dotychczas był czynnym zawodnikiem i występował w szeregach naszej kadry na pozycji rozgrywającego. Do nowego szkoleniowca przylgnął pseudonim "Kat", a Wagner wdrożył nowe metody pracy. Mimo że dla wielu swoich nowych podopiecznych do niedawna był kolegą z reprezentacji, to obdarzyli go zaufaniem.

Nominacja na stanowisko pierwszego trenera dla Wagnera była zaskoczeniem, nie inaczej było w przypadku Stephane'a Antiga. Z funkcji szkoleniowca reprezentacji został odwołany Andrea Anastasi, a jego miejsce zajął niedoświadczony w trenerskich bojach Antiga. Nadzieja, że wtedy wciąż czynny siatkarz, występujący wówczas w PGE Skrze Bełchatów, poradzi sobie w roli trenera była wszechobecna, a krytyki nie było końca.

Wagnera i Antigę łączy odwaga i ambicja, a także fakt, że ich poprzednicy na stanowiskach selekcjonerów polskiej reprezentacji byli znacznie bardziej doświadczeni. Nominacjom obu trenerów towarzyszyło zaskoczenie i powątpiewanie w możliwość osiągnięcia sukcesu.

Inne podejście, ten sam efekt

Nie bez powodu Wagner nazywany był "Katem", miał on bowiem swoje zdanie i bardzo rzadko brał pod uwagę opinie innych, a dyskusje były szybko ucinane. Miało to swoje podstawy w dużej wierze we własne umiejętności i wizji swojej pracy z kadrą. Na długo przed objęciem funkcji pierwszego trenera reprezentacji Wagner zapisywał wszystkie myśli, które mogły przyczynić się do osiągnięcia sukcesu. Wierzył w swoją wizję od początku do końca, a nie powstała ona z dnia na dzień, była dopracowana w każdym szczególe.

Ta wiara przełożyła się na deklaracje, które w przypadku Wagnera były mistrzowskie - nie bał się on bowiem głośno mówić o celu reprezentacji, jakim było zdobycie złotego medalu światowego czempionatu. Inaczej było w przypadku zespołu prowadzonego przez Stephane’a Antigę. Prezes PZPS-u, Mirosław Przedpełski wypowiadał się ostrożnie i celem kadry było znalezienie się w najlepszej szóstce mundialu, a drużyna przyjęła metodę dojścia do sukcesu krok po kroku.
Stephane Antiga, mimo braku trenerskiego doświadczenia, poprowadził biało-czerwonych do mistrzowskiego tytułu Stephane Antiga, mimo braku trenerskiego doświadczenia, poprowadził biało-czerwonych do mistrzowskiego tytułu
Duże umiejętności z domieszką sprytu W zespole Wagnera oraz w drużynie Antigi nie brakowało utalentowanych zawodników. Ryszard Bosek, Stanisław Gościniak, Edward Skorek, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny - to tylko niektóre z nazwisk, które na stałe zapisały się w historii polskiej siatkówki. Choć przed niektórymi z podopiecznych Antigi jeszcze wiele lat gry w biało-czerwonych barwach, to już osiągnęli status jednych z najbardziej utytułowanych polskich siatkarzy.

Duże umiejętności poszczególnych graczy składały się na olbrzymi potencjał zespołu. Zarówno Wagner, jak i Antiga mieli komfort pracy, gdyż w składach ich zespołu było odpowiednio dwunastu i czternastu siatkarzy, którzy w zależności od okoliczności, pojawiali się na parkiecie i pomagali drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Nie od dziś sportowcy lubią pomagać szczęściu, poprzez różne przedmeczowe rytuały lub zachowania podczas samego spotkania, mające na celu wyprowadzenie z równowagi rywali.

W roku 1974 Hubert Wagner miał specjalny sposób na rywalizację z kadrą ZSRR, która miała swój początek podczas towarzyskiego pojedynku w Cakhadzare, gdzie Polacy wygrali sparing. Podczas mistrzostw świata biało-czerwoni dwukrotnie zmierzyli się ze Sborną, a Wagner - tak jak podczas wspomnianego sparingu - rozpoczynał spotkania taką samą szóstką: Gościniak, Stefański, Rybaczewski, Sadalski, Zarzycki i Czaja. Fakt, że drugi skład Polski był w stanie walczyć z siatkarzami ZSRR jak równy z równym, niezmiernie irytował naszych przeciwników i gdy na boisku pojawiali się podstawowi gracze, mieli oni ułatwione zadanie odniesienia zwycięstwa. Podczas tegorocznych mistrzostw nerwowo było w trakcie pojedynków Polaków z Rosjanami i Brazylijczykami. Pomijając temat zachowań członków obu przeciwnych ekip, dekoncentracja i wyprowadzenie ich z równowagi ułatwiało grę naszym reprezentantom.

Czy Polacy będą w stanie zdobyć złoty medal podczas IO w roku 2016?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×