Retrospekcja: Finał MŚ 2006 - tak Brazylia pokonała Polskę
Canarinhos już po raz drugi w historii o tytuł mistrzów świata zagrają z biało-czerwonymi. Pierwszy raz było to osiem lat temu, w Japonii. Jak przebiegł tamten finałowy pojedynek?
W roku 2006 polska reprezentacja była sensacją turnieju, nikt bowiem nie spodziewał się, że zespół prowadzony wtedy przez Raula Lozano zdoła stanąć na podium światowego czempionatu. Siłę biało-czerwonych zweryfikowało boisko, na którym radzili sobie bardzo dobrze.
Pierwszą rundę mistrzostw Polacy przeszli bez porażki, a w dodatku bez straconego seta! W drugiej fazie również nie zaznali goryczy przegranej, tracąc jedynie dwie partie w pamiętnym meczu z Rosjanami, który już na zawsze wpisał się do historii polskiej siatkówki. W półfinale drużyna Lozano pokonała Bułgarów 3:1, a w wielkim finale stanęła naprzeciwko wielkiej Brazylii.Osiem lat temu przed finałowym starciem nie brakowało kłopotów. Oprócz tego, że biało-czerwoni byli skazywani wręcz na pożarcie, to do konfrontacji przystępowali z kontuzjowanym libero Piotrem Gackiem, który w półfinałowym pojedynku doznał urazu stawu skokowego.
Kanarkowi rozpoczęli tamto spotkanie bardzo dobrze i już na samym początku zdominowali naszych reprezentantów, których sparaliżowała presja wiążąca się ze stawką meczu. Gacek został zmieniony dopiero w końcówce pierwszego seta, a zastąpił do Michał Bąkiewicz. Wtedy powstało zamieszanie - delegaci FIVB nie byli bowiem w stanie dojść do porozumienia w jakiej koszulce ma zagrać Bąkiewicz, wchodzący na pozycję libero. Spotkanie zostało przerwane, a rozwiązanie wypracowane po kilku minutach - Polak założył czerwoną koszulkę, jak nasi pozostali siatkarze, a na nią żółtą.
Druga partia wznieciła nadzieję w sercach kibiców, nasz zespół nawiązał bowiem walkę z galaktycznymi Brazylijczykami, ale w końcówce dała o sobie znać mentalność, więcej zimnej krwi zachowali nasi rywale, którzy objęli prowadzenie 2:0, a w trzecim secie przypieczętowali zdobycie mistrzostwa świata.
Osiem lat temu Canarinhos dominowali nad biało-czerwonymi w każdym elemencie gry; nasi siatkarze nie umieli przebić się przez blok rywali, przez co skuteczność ich ataku była niska, słabo funkcjonował również serwis, gra w obronie i współpraca na linii blok - obrona. Podczas tamtego finałowego starcia na boisku istniał tylko jeden zespół - reprezentacja Brazylii.- To jest zupełnie inny zespół. Wtedy w drużynie nie było żadnego trzydziestolatka. Najstarsi w zespole mieli po 28-29 lat, jak Paweł Zagumny, Piotr Gruszka czy Sebastian Świderski. Reszta była jednak dużo młodsza. To miało znaczenie, bo grało się praktycznie dzień po dniu i zmęczenie było istotnym czynnikiem. Teraz jest inaczej, chociażby dlatego, że kadry zespołów liczą nawet 14 zawodników - porównywał w rozmowie z naszym portalem Raul Lozano.
W roku 2006 lepsi okazali się Brazylijczycy, którzy triumfowali 3:0 (25:12, 25:22, 25:17). Na podium nasza reprezentacja wkroczyła w koszulkach z numerem 16, upamiętniając tym samym tragicznie zmarłego rok wcześniej Arkadiusza Gołasia. W aktualnej kadrze biało-czerwonych znajduje się trzech srebrnych medalistów - Michał Winiarski, Mariusz Wlazły oraz Paweł Zagumny.
Czy Polakom, przy wsparciu wypełnionego po brzegi Spodka, uda się zrewanżować Kanarkowym za porażkę sprzed ośmiu lat? Jak nie teraz, to kiedy?