Karol Kłos: Serduchem wyszarpiemy resztki sił
Biało-czerwoni mają zapewniony już przynajmniej srebrny medal mistrzostw świata, dzięki pokonaniu reprezentacji Niemiec w półfinale w katowickim Spodku.
Drużyna podkreślała, że celem jest wejście do najlepszej "szóstki" turnieju, a w III rundzie od strefy medalowej dzieliło ich praktycznie tylko jedno zwycięstwo. - Gdybyśmy nie wierzyli, to nie bylibyśmy tu, gdzie teraz jesteśmy. Zawsze trzeba wierzyć - powiedział środkowy.
Czy starcie z reprezentacją Niemiec było najtrudniejszym w turnieju? - Każdy kolejny mecz jest chyba meczem najtrudniejszym. Myślę, że to był taki mecz walki, ale także opanowania nerwów, bo było widać, że i my jesteśmy spięci, ale Niemcy także. Kto pierwszy się rozluźnił, ten zgarniał pulę i myślę, że nam się to właśnie udało - wyjaśnił Kłos.
W finale biało-czerwoni zagrają ponownie z Brazylią. W pierwszym spotkaniu mocno iskrzyło pod siatką, czy w niedzielę może być podobnie? - Nie wiem, trzeba by było zapytać Michała [Kubiaka]. Myślę, że ten mecz będzie przebiegał w normalnej atmosferze. To będzie zupełnie inny mecz i zupełnie o coś innego. Mam nadzieję, że będzie dobra i twarda walka. Nie mamy nic do stracenia. Z uśmiechem na ustach musimy szarpać, bo jeśli oddamy trochę pola Brazylijczykom, to oni są zabójczy - ocenił środkowy reprezentacji.
W Łodzi padły słowa z ust Mariusza Wlazłego, by biało-czerwoni cieszyli się z każdej piłki, jakby to była ich ostatnia na mistrzostwach. - Od tych cieszynek trochę już nie mamy siły. Staramy się to jednak trzymać, a przede wszystkim cieszyć z każdego kolejnego punktu. To na pewno pomaga i to widać - wyjaśnił Kłos. - Kibice wtedy, kiedy widzą, że my się cieszymy, to oni jeszcze bardziej nas dopingują i naprawdę "siadają na rywalach", kiedy popełniają błędy i troszeczkę nerwowości się wkrada, to nam na pewno pomaga - dodał.
MŚ 2014: Polski kolektyw zagra o złoto - zapowiedź meczu Brazylia - Polska