Polska zadba o siatkarski rozwój sąsiadów?

Nasz kraj ma mocną pozycję w świecie volleya. Wiąże się to nie tylko z przywilejami, ale też z koniecznością aktywnego działania na rzecz realizacji głównej strategii, jaką wdrażają władze FIVB.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Choć w Polsce siatkówka cieszy się olbrzymią popularnością, na świecie jest to sport wciąż niszowy. Nie mają co do tego złudzeń przedstawiciele FIVB, którzy starają się jednak intensywnie pracować nad tym, by sytuacja uległa zmianie, a sport ten znalazł znacznie większe grono odbiorców. - Prawdziwą siatkówkę mamy dziś w nie więcej niż pięciu krajach: Polsce, Rosji, Brazylii, Włoszech i Japonii. Jeśli chodzi o finanse, to nasz budżet w 90 procentach pochodzi z czterech z nich (bez Rosji). Moim pomysłem jest, by rozprzestrzenić siatkówkę na cały świat - deklaruje prezydent światowej federacji Ary Graca, który był zachwycony zorganizowanymi w Polsce mistrzostwami świata.
Choć bez pieniędzy ciężko rozwijać jakąkolwiek dyscyplinę sportu, FIVB nie myśli tylko i wyłącznie o generowaniu jak największych zysków. Do zrobienia w volleyu jest sporo, a jednym z najważniejszych zadań wydaje się promocja dyscypliny, zwłaszcza tam gdzie ma ona olbrzymi, ale nadal w wielkim stopniu niewykorzystany potencjał. - Nie chodzi tylko o pieniądze. teraz na przykład pracujemy nad promocją siatkówki w Stanach Zjednoczonych, gdzie dotychczas ośrodków siatkarskich było bardzo mało. W przyszłym roku finał World Grand Prix odbędzie się w Omaha, właśnie w USA, chociaż Japończycy oferowali dużo więcej pieniędzy. Proszę spojrzeć na Australię. Kraj ten przez kilkanaście lat nie istniał na mapie naszego sportu. Teraz zorganizowano tam finały drugiej dywizji Ligi Światowej, pojawiła się ciekawa drużyna, która może się rozwijać. Idziemy więc w dobrym kierunku - podkreśla brazylijski sternik światowej siatkówki. Ważną rolę w rozprzestrzenianiu tej dyscypliny ma pełnić nasz kraj. Graca jest pod wrażeniem pracy, jaką wykonuje się w ojczyźnie nowych mistrzów świata. - W Polsce wszyscy kochają siatkówkę i warto to wykorzystać. Jeśli ludzie wykonują tu dobrą robotę, to trzeba z tego czerpać i dawać im coraz więcej imprez - zaznacza. Ma już zresztą dla nas bardzo ważne zadanie. - Spójrzmy na mapę Europy. Polska jest znakomicie rozwinięta siatkarsko, ma świetnych fachowców z odpowiednią mentalnością. Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, również Ukraina - dla wszystkich tych krajów centrum szkoleniowym powinna być właśnie Polska. Będziemy więc wysyłać tu pieniądze, żeby zatrudniać i rozwijać fachowców, których delegować będziemy potem do tych pobliskich krajów, aby pracowali nad budowaniem tam siatkarskich struktur - wyjaśnia prezydent FIVB. Rozwój volleya w krajach nadbałtyckich i Europie Wschodniej to kolejny krok w drodze do popularyzacji tego sportu na całym świecie. Światowa federacja ma już w tym zakresie pewne doświadczenia i chce wykorzystać je do tego, by siatkówka jak najszybciej opanowała cały glob. - Podobny model zaczyna działać w Afryce. Mamy na południu Europy Włochy, z których blisko do Algierii, Tunezji, Maroka czy Libii. We wszystkich tych krajach pracowali już trenerzy z Italii, którzy zabierali potem drużyny do siebie, by grać sparingi z zespołami młodzieżowymi i klubowymi, żeby jak najlepiej rozwijać zawodników i zawodniczki z sąsiedniego kontynentu. Widać już olbrzymi postęp, chociażby po żeńskim zespole Algierii. W rewirze subsaharyjskim chciałbym wdrożyć projekt o wdzięcznej dla dziennikarzy nazwie "Afrykański sen". Dla każdego regionu, na który podzieliliśmy te tereny, wysyłane będą pieniądze, które trafiać mają do szkół w całej Afryce. Swoistym centrum dla rozwoju Oceanii ma być Australia. W swoim regionie podobną funkcję ma pełnić Tajlandia. Trwają też rozmowy z Katarem i Dubajem, żeby pokryć region Arabii - opowiada Brazylijczyk.
Mistrzowski puchar należał się Polakom nie tylko za rezultat sportowy, ale też za organizację mundialu Mistrzowski puchar należał się Polakom nie tylko za rezultat sportowy, ale też za organizację mundialu
Polskie doświadczenie cenne będzie również w kontekście organizacji najważniejszych imprez siatkarskich. Dotyczy to przede wszystkim sposobu rozgrywania mistrzostw świata. - Nie możemy stać w miejscu. Mamy doświadczenia z Polski, które nie są złe, ale mamy też nauczkę, że system nie został dobrze wytłumaczony dziennikarzom. Cała formuła była lekko skomplikowana, ale po jej wyjaśnieniu można dojść do wniosku, że wcale aż taka trudna do zrozumienia nie jest - zaznacza Graca. O ile obowiązująca w Polsce "drabinka" wydawała się mieć znacznie więcej logiki niż ta, która decydowała o losach chociażby poprzedniego mundialu, sporo kontrowersji budziło losowanie po drugiej fazie tegorocznych mistrzostw świata. - Jedynym sposobem, by uniknąć tego, co wydarzyło się w 2010 roku, gdy zespoły tak naprawdę wybierały sobie z kim chcą grać, a z kim nie, co było przeciwko duchowi sportu i co nie mogło się więcej powtórzyć, było losowanie. Może i system tego losowania okazał się nie do końca jasny, ale nie mieliśmy już problemu etycznego - podkreśla wieloletni reprezentant Canarinhos.

- Każdy ma prawo do krytyki, a w przypadku mediów to wręcz obowiązek, ale wszystko co stało się w ramach losowania, było zapisane w regulaminie. 48 godzin przed meczem wszyscy o tym wiedzieli, ale ludzie muszą narzekać. Każdy musi mieć wyjaśnienie porażki jeszcze zanim zacznie grać. Krytyka jest zawsze, ale gdy dotyczy ona zatwierdzonych zapisów, to powiem szczerze, że jednym uchem wlatuje, a drugim zaraz wylatuje - dodaje, pytany o nieprzychylne komentarze zwłaszcza Brazylijczyków i Rosjan, którzy w decydującej o awansie do strefy medalowej fazie mierzyć musieli się z gospodarzami turnieju.

Czy formuła stworzona na potrzeby polskich mistrzostw świata siatkarzy ma szansę zostać formatem obowiązującym przez wiele kolejnych lat?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×