MŚ, gr. F: Kapitan przypomniał o sobie w tie-breaku - relacja z meczu Kuba - Chiny

Siatkarze Guochena Xie wygrali drugie kolejne spotkanie na Mistrzostwach Świata 2014. Ponownie okazali się lepsi po pięciosetowej batalii.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Przebieg całej pierwszej partii ustawił już sam jej początek. Doskonałe otwarcie spotkania zanotowali Kubańczycy, którzy bezlitośnie wykorzystali ofensywną niemoc rywali. Trzy kolejne skończone kontrataki przez Osmanego Uriarte błyskawicznie wyprowadziły jego zespół na prowadzenie 6:1. Chińczycy nie za bardzo potrafili zniwelować tą stratę, ponieważ siatkarze z "gorącej wyspy" lepiej prezentowali się również w sferze defensywnej. Spokój w tyłach zapewniał im przede wszystkim doświadczony libero Keibel Gutierrez.
Wyróżniającą się postacią w drużynie z Azji był przyjmujący Daoshuai Ji (6 pkt w pierwszym secie). Jego skuteczne zagrania pozwoliły jej zmniejszyć stratę do stanu 16:20. Wraz ze swoimi kolegami nie był on jednak w stanie znaleźć żadnej recepty na zatrzymanie niezawodnego Uriarte, który zakończył inauguracyjną odsłonę z dorobkiem 8 punktów i stuprocentową skutecznością w ataku (7/7)! Jego znakomita postawa, w połączeniu z 10 błędami własnymi chińskiego zespołu, zapewniły Kubie pewną wygraną 25:19.

Dość wysoka przegrana podziałała na reprezentantów Chin niczym motywujący bodziec. W początkowych fragmentach drugiej partii poprawili oni przede wszystkim grę blokiem, w którym brylowali Ji oraz Chunlong Liang (po 2 pkt). Spory problemem ze znalezieniem sposobu na oszukanie tej dwójki miał między Livan Osoria, po zatrzymaniu którego gracze z Państwa Środka wygrywali 11:6.

Parę minut później na tablicy świetlnej był już remis 12:12. A to dlatego, że nagle Kubańczykom zaskoczyła gra we wszystkich elementach. Asa posłał Uriarte, efektowną "czapą" popisał się Felix Chapman, swoje "trzy grosze" dołożył również Javier Jimenez.

Radość z odrobienie strat nie trwała jednak w ich obozie długo. Chińczycy po chwili zapoczątkowali bowiem kolejną ucieczkę, która tym razem okazała się już skuteczna. Obudził się po ich stronie niemrawy wcześniej atakujący Zhichao Kou, a dodatkowo przyzwoitą skuteczność ciągle utrzymywał Ji. Kompletnie zgasł natomiast dotychczasowy lider podopiecznych Rodolfo Sancheza, Uriarte, kończąc w drugiej partii tylko 1 z 8 ataków (13 proc.). Gracze Guochena Xie wygrali ją ostatecznie, w bardzo przekonujący sposób, 25:20.

Po powrocie z 10-minutowej przerwy, kubańscy zawodnicy nie popełnili grzechu, polegającego na daniu rywalom możliwości rozkręcenia się. Szybko udowodnili swoim przeciwnikom, że możliwości blokujących po ich stronie siatki są wcale nie mniejsze niż wśród Chińczyków. Prawdziwym królem polowania na "czapy" okazał się Chapman, który w trzecim secie popisał się aż 4 takimi zagraniami. Główną jego ofiarą okazał się zaś Kou. Po dwóch kolejnych blokach na nim było 13:8 dla Kuby.

Gracze azjatyckiej ekipy próbowali gonić wynik przy pomocy zwiększenia siły uderzenia na zagrywce. Udało im się nieco naruszyć przyjmujących rywali, ale nie przekładało się to na powstrzymywanie ich natarcia. W najważniejszych momentach nie zawodził kapitan drużyny z Ameryki Środkowej, Rolando Cepeda. Cały czas jej mocną bronią pozostawał także blok, dzięki czemu zwyciężyła ona w całej odsłonie 25:18.

Przez większą część czwartego seta obserwowaliśmy zażartą walkę z obu stron. Jednopunktowe prowadzenie przechodziło co chwila z jednej strony na drugą, i tak właściwie do drugiej przerwy technicznej (16:15 dla Chin). Pierwszy wyraźny sygnał do ataku dał swojej drużynie chiński rozgrywający Runming Li, popisując się efektownym asem serwisowym.

Gdy przykład ze swojego kolegi wzięli dwaj inni zawodnicy, Ji oraz kapitana Weijun Zhong, przewaga graczy z Państwa Środka zaczęła gwałtownie się powiększać, aż urosła do stanu 23:18. Tak pokaźna zaliczka spokojnie wystarczyła Chińczykom do przypieczętowania sukcesu. Ich triumf, 25:20, definitywnie zapewniły autowe zbicia Jimeneza i Uriarte.

Korzystna passa serwisowa Chińczyków przeciągnęła się również na początek tie-breaka. Punktowe zagrywki Kou oraz Zhonga wyprowadziły ich w piątej odsłonie na prowadzenie 5:3. Tą zaliczkę dowieźli do zmiany stron, ponieważ 25-letni kapitan przebudził się na dobre.

Kubańczyków w grze utrzymywał również dobrze dysponowany Cepeda, ale mimo wszystko znalazł się on w cieniu doskonale spisującego się Zhonga. Przy kolejnej serii zagrywek chińskiego siatkarza, jego ekipa odskoczyła już na 13:9, by chwilę później zakończyć całe zawody po ataku z pipe'a, w wykonaniu nikogo innego jak Zhonga.

Kuba - Chiny 2:3 (25:19, 20:25, 25:18, 20:25, 11:15)

Kuba: Jimenez, Macias, Osoria, Mesa, Chapman, Uriarte, Gutierrez (libero) oraz Romero, Calvo, Cepeda, Alfonso, Fiel

Chiny: Liang, Zhong, Geng, Kou, Li, Ji, Ren (libero) oraz Kong (libero), Xu

Sędziowie: Philippe Vereecke (Francja), Goran Gradinski (Serbia).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×