MŚ, gr. E: Koncert błędów bez happy endu - relacja z meczu Polska - USA
Reprezentacja Polski poniosła pierwszą porażkę w mistrzostwach świata, ulegając w czterech setach drużynie z USA. Obie ekipy popełniły dużo błędów własnych.
Biało-czerwoni odrobili straty po kontrowersyjnej decyzji sędziego, ale pierwszą piłkę setową mieli rywale, dzięki efektownej krótkiej Maxwella Holta. Ostatecznie w końcówce dzielił i rządził Kubiak, a przy kolejnym setbolu siatki dotknął Paweł Zagumny po słabym przyjęciu jego drużyny.
W drugiej odsłonie obraz gry się nie zmienił. Polacy walczyli o każdą piłkę, bowiem wiedzieli, że w premierowym secie niewiele im brakło do zwycięstwa. Podopieczni Antigi mieli spore problemy z atakami ze środka rywali, ale podobnie przeciwnicy - nie potrafili zatrzymać Karola Kłosa. Walka toczyła się punkt za punkt do stanu 18:18. Od tego momentu podopieczni Johna Sperawa wrzucili wyższy bieg i wypunktowali Polaków w każdym elemencie. Potwierdziły się słowa amerykańskiego trenera, który dzień wcześniej wyraził nadzieję, że Matthew Anderson będzie najlepszym atakującym właśnie w meczu z naszą reprezentacją.
Nielubiana przez zawodników 10-minutowa przerwa pozytywnie podziałała na biało-czerwonych, którzy mocno rozpoczęli trzecią odsłonę, szybko odskakując rywalom po skutecznych atakach Mariusza Wlazłego. Rezultat przyniosły mocne ataki, bowiem kiwki i techniczne zagrania Kubiaka nie robiły wrażenia na Eriku Shoji. Jeszcze na drugiej regulaminowej przerwie Polacy utrzymywali niewielką przewagę, ale przeciwnicy odrobili straty i znów wszystko zaczęło się od początku. Niesieni głośnym dopingiem Polacy byli o krok od zapisania seta na swoje konto (23:20), nieporozumienia w naszej ekipie i mocny atak Andersona spowodowały, że Jankesi wyrównali. Emocji nie zabrakło, obie drużyny walczyły z całych sił, a bohaterem został Marcin Możdżonek, który od stanu 25:25, zakończył pewnie dwa ataki, bo rywale skupili się na pilnowaniu skrzydeł.
Scenariusz czwartej odsłony łatwo można było przewidzieć: zacięta walka z obu stron, obie ekipy wciąż grały na wysokim poziomie, nie widać było w ich szeregach zmęczenia. Tradycyjnie wszystko rozstrzygnęło się w końcówce. Biało-czerwonym zabrakło asekuracji i kończącego ataku. Spotkanie zakończył atak Andersona po skosie. Polska - USA 1:3 (27:29, 22:25, 27:25, 23:25)Polska: Nowakowski, Winiarski, Zagumny, Kłos, Wlazły, Mika, Zatorski (libero) oraz Kubiak, Drzyzga, Konarski, Możdżonek
USA: Anderson, Sander, Lee, Lotman, Christenson, Holt, E. Shoji (libero)