Paweł Zatorski: Wszystko to zostanie w naszej pamięci do końca życia

Libero reprezentacji Polski jest pod wrażeniem znakomitej atmosfery na stadionie narodowym ale, mimo przekonującego zwycięstwa, przestrzega przed hurraoptymizmem.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Sobotnia wygrana z Serbią nie tyko z uwagi na wynik, ale też za sprawą okoliczności i wyjątkowej oprawy już przeszła do historii polskiej siatkówki. - Wszystko to zostanie w naszej pamięci do końca życia. Niesamowite wrażenie. Cieszę się, że miałem okazję w tym uczestniczyć. Kiedy wybiegaliśmy na boisko i wyczytywane były nasze nazwiska, serce chciało wyskoczyć przez gardło. Było czuć tę atmosferę, ale na szczęście nie zestresowało nas to i zagraliśmy dobry mecz - przyznał po spotkaniu Paweł Zatorski. - Marzeniem każdego z nas jest, żeby grać przed taką publicznością. To jest fantastyczne wydarzenie. Ja po meczu starałem się chłonąć ten widok, żeby zapamiętać go na jak najdłużej - dodał polski libero.
Przed spotkaniem były obawy, że doping tak licznej publiczności może sparaliżować grających dotychczas - w najlepszym wypadku - przy kilka razy mniejszej widowni siatkarzy. W przypadku biało-czerwonych o dekoncentracji nie było jednak mowy. - Da się gdzieś w głowach to wyłączyć. My ten ogromny huk słyszeliśmy na początku, wybiegając na boisko. Później, już grając, nie było tego słychać, ponieważ byliśmy skupieni w 100 procentach na meczu i czuliśmy tylko i wyłącznie grę - opowiadał nasz rozmówca. - Oczywiście sama wiadomość, która popłynęła do naszych głów, kiedy zobaczyliśmy te niekończące się na wysokość trybuny, dała motywację, która pozwala przenosić góry. Dlatego, dzięki temu wsparciu, czuliśmy się naprawdę mocni - zaznaczył 24-letni zawodnik, podkreślając olbrzymie znaczenie wsparcia polskich fanów.
Zawodnicy odpowiedzialni za polską defensywę wykonali w sobotę kawał dobrej roboty Zawodnicy odpowiedzialni za polską defensywę wykonali w sobotę kawał dobrej roboty
Sam wynik nadał otwarciu polskich mistrzostw świata jeszcze bardziej wyjątkowy wydźwięk. Pokonanie 3:0 zawsze groźnej reprezentacji Serbii to znakomity rezultat, tym bardziej, że, poza wyrównanym początkiem, przez niemal całe spotkanie prowadzenie Polaków wydawało się być niezagrożone. Momentami dystans dzielący oba zespoły oscylował nawet w okolicach 10 punktów (14:5 w drugiej partii). - Mieliśmy duży respekt do przeciwnika. Serbowie są nieprzeciętną drużyną i potrafią zagrać na światowym poziomie. W meczu otwarcia nie pokazali na pewno pełni swoich umiejętności. Na szczęście nie pozwoliliśmy im na to i dzięki temu mamy wynik 3:0 - podkreślił aktualny mistrz Polski. - Myślę, że narobiliśmy im bardzo dużo szkód zagrywką. To był klucz do zwycięstwa. Później ta gra układała nam się już znacznie łatwiej - wyjaśnił.

Przekonujące zwycięstwo nad najgroźniejszym rywalem w grupie stawia Polaków w gronie drużyn, które powinny powalczyć o najwyższe lokaty turnieju. Reprezentanci Polski twardo stąpają jednak po ziemi i myślą o kolejnych spotkaniach, które wcale nie zapowiadają się łatwo. - Nie chcemy przepowiadać w tej chwili żadnych cudów. To był pierwszy mecz. Już poprzednie turnieje pokazywały, że chociażby Australia też nie jest słabą drużyną. Musimy pamiętać, że mamy jeszcze Argentynę i innych rywali w grupie, także będzie trudno, zwłaszcza że w którymś momencie na pewno pojawi się zmęczenie - przytomnie zauważył Zatorski.

Z Warszawy dla SportoweFakty.pl,
Marcin Olczyk

Marko Ivović: Nie byliśmy gotowi do gry na Stadionie Narodowym

Czy Paweł Zatorski swoim występem przeciwko Serbii udowodnił, że zasługuje na miano pierwszego libero reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×