Wycinek z życia: Gavin Schmitt - nieopłacany egzekutor w porę ostrzeżony

Co uczynił 17 razy podczas gry w lidze koreańskiej? Ile należnych pieniędzy otrzymał od Iskry Odincowo? W ósmym odcinku przedstawiamy sylwetkę atakującego reprezentacji Kanady

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Ekspresowy postęp

Przygoda Gavina Schmitta z siatkówką rozpoczęła się bardzo późno. Na poważnie zasmakował jej dopiero w wieku 18 lat, w 2004 roku. Od dziecka ulubionym sportem Kanadyjczyka była koszykówka, którą trenował około 10 lat. Swoich sił w różnych dyscyplinach, między innymi także w hokeju, próbował w dużej mierze za namową matki. To właśnie ona skłoniła go również do pójścia na trening siatkarski. - Moja wspaniała mama chciała, bym podczas pobytu w szkole wyższej trenował tak wiele sportów, jak to tylko możliwe - relacjonował Schmitt.

Wraz z pójściem na studia zaczął występy w siatkarskich drużynach uczelnianych. Najpierw przez rok grał dla Huskies, z Uniwersytetu w Saskatchewan (prowincja Saskatchewan), natomiast później walczył z reprezentacją prowincji w mistrzostwach Kanady. Po tym turnieju postanowił wziąć mały rozbrat z uczelnią. - Zrobiłem sobie rok przerwy od studiów, ale od czasu do czasu trenowałem z uniwersyteckim zespołem - wyjaśniał siatkarz. Podczas tej pauzy podjął on jednak decyzję o przenosinach do Red Deer College, zlokalizowanego w sąsiedniej prowincji Alberta. Pierwszy rok spędzony w tamtejszej ekipie okazał się bardzo ważnym dla rozwoju jego przyszłej kariery. - Wygraliśmy wtedy mistrzostwo, a ja po drodze otrzymałem kilka indywidualnych nagród. Zostałem także zaproszony na obóz reprezentacji Kanady i od tego momentu wszystko potoczyło się bardzo szybko - dodawał sam zainteresowany. - Nigdy nie trenowałem gracza, który w ciągu roku poczynił tak duży postęp. W końcówce kompletnie zdominował on zmagania ligowe - mówił Keith Hansen, późniejszy dyrektor sportowy uczelni.
Po pierwszym przyjeździe na zgrupowanie kadry, Schmitt był nieco zaskoczony. W nowym środowisku szybko się jednak zaaklimatyzował. Właśnie wtedy w jego głowie narodziła się myśl o zostaniu profesjonalnym siatkarzem. - Przed dołączeniem do drużyny narodowej nie wiedziałem nic o profesjonalnej siatkówce. Już podczas pierwszego roku mojego pobytu zanotowaliśmy udany start na Uniwersjadzie w Tajlandii, gdzie wywalczyliśmy srebrne medale. Po tej imprezie Glenn Hoag dał mi możliwość pozostania na stałe w narodowym centrum treningowym, działającym przez okrągły rok. Myślę, że wtedy siatkówka stała się kluczowym punktem w moim życiu, choć w tamtym momencie nie zdawałem sobie sprawy z powagi takiej decyzji, kształtującej mój dalszy styl życia i karierę - skomentował Schmitt.

Maszyna do punktowania

Kanadyjski atakujący wyruszył na podbój siatkarskiego świata w 2007 roku, w wieku 21 lat. Przez pierwsze dwa lata występował w Europie, spędzając kolejno po jednym sezonie w greckim Ethnikosie Alexandroupolis oraz francuskim Arago de Sete. W obu klubach niczym szczególnym się jednak nie wyróżnił i w 2009 roku po raz kolejny zmienił pracodawcę. Tym razem zdecydował się na wyjazd do dalekiej Azji, dokładnie do południowokoreańskiego Daejeon, by reprezentować barwy miejscowego zespołu Samsung Bluefangs. - Nigdy nie sądziłem, że mogę zarabiać tyle pieniędzy. Kiedy nadeszła oferta z Korei, natychmiast zawładnęła ona moim umysłem - rzekł siatkarz na wieść o otrzymaniu sześciocyfrowej pensji.

Przez trzy lata gry w tej drużynie stał się prawdziwą gwiazdą całej ligi. Trzykrotnie wywalczył mistrzostwo kraju, a ponadto zanotował wiele nieprawdopodobnych osiągnięć indywidualnych. Tam właśnie ustanowił ówczesny rekord świata w ilości zdobytych punktów w jednym meczu (obecny, 59, należy do Kubańczyka Leonardo Leyvy Martineza - przyp. red.). W sezonie 2011/2012 zakończył mecz przeciwko Gumi LIG Greaters z astronomicznym dorobkiem 58 punktów! Łącznie zapisał na swoim koncie 50 "oczek" lub więcej aż 4 razy, natomiast 17-krotnie zdobył w pojedynczym spotkaniu ponad 40 punktów!
Gavin Schmitt miał wiele powodów do okazywania radości podczas pobytu w Samsung Bluefangs Gavin Schmitt miał wiele powodów do okazywania radości podczas pobytu w Samsung Bluefangs
- W Korei nigdy nie doświadczyłem problemów finansowych. Wypłata zawsze była realizowana w terminie, co w dzisiejszych czasach bywa bardzo rzadką sytuacją. Traktowali mnie tam niczym dziecko, zapewniając wszystko, czego potrzebowałem. W klubie dano mi do spełnienia wielką rolę. System gry był zbudowany pode mnie, gra zespołu spoczywała na moich barkach. Wykonywanie tak wielu ataków na meczach i treningach, siłą rzeczy rozwinęło moje umiejętności - wspominał Schmitt.

Ciemne, rosyjskie chmury

Efektowną, a zarazem efektywną grę Kanadyjczyka na Półwyspie Koreańskim dostrzegli działacze Iskry Odincowo. Zawodnikowi spodobała się wizja kontynuowania kariery w Superlidze, czego skutkiem była finalizacja umowy z podmoskiewską drużyną przed rozpoczęciem sezonu 2012/2013. - Wybrałem rosyjską ligę, bo jest to jedna z najlepszych lig na świecie. Iskra złożyła ofertę w chwili, gdy chciałem wyjechać do Rosji. Wiedziałem, że to dobry zespół, więc to była dość łatwa decyzja - mówił na początku swojego pobytu w Odincowie.

Czy umieściłbyś Gavina Schmitta w trójce najlepszych atakujących na świecie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×