Jeden raz to za mało - rozmowa z Rafałem Sonikiem, zwycięzcą Rajdu Dakar 2015

Najlepszy polski quadowiec znów ma ochotę na wygranie kolejnej edycji Rajdu Dakar. Dodatkowo, Rafał Sonik chce być jak Sebastien Loeb i wyśrubować rekord - wygrać dziesięć razy Puchar Świata FIM.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota

Andrzej Prochota: Na początku gratuluje historycznego zwycięstwa w Rajdzie Dakar. Sportowo czuje się pan spełniony?

Rafał Sonik: Czuję, że osiągnąłem sukces, na który pracowałem kilkanaście lat i szczyt, na który wdrapywałem się przez ostatnie siedem. Na pewno nie mogę powiedzieć, że jestem spełnionym sportowcem, bo to by było równoznaczne z tym, że wyłączam silnik quada, odwieszam kask na haczyk i więcej nie jeżdżę. Przede mną jeszcze wiele sportowych wyzwań, a tym największym jest wyśrubowany wynik Sebastiana Loeba, który dziewięć razy sięgał po mistrzostwo WRC. Ja chciałbym przebić to osiągnięcie w mojej konkurencji, czyli Pucharze Świata FIM. Zdobyłem już trzy trofea, walkę o czwarte zaczynam 26 kwietnia w Abu Zabi.
Kiedy po raz pierwszy uwierzył pan, że to właśnie ten Dakar będzie zwycięski?

- W to, że mogę wygrać Dakar nie wątpiłem nawet przez chwilę ani ja, ani członkowie mojego zespołu. To był mój cel, do którego dążyłem przez ostatnie lata startów. Więc jeśli mamy być precyzyjni to w swoje zwycięstwo uwierzyłem po moim debiucie w 2009 roku. Jestem jednak z natury przesądny i nie lubię przed rajdem ogłaszać, że "jadę po zwycięstwo". To zresztą jest chyba dość oczywiste. W tym roku był jednak dwa momenty, w których poczułem, że mam przewagę nad moimi rywalami. Pierwszym był drugi etap zmagań i 518 km niezwykle wymagającego odcinka specjalnego. Kilkanaście kilometrów przed metą wyszedłem na prowadzenie, wyprzedzając Ignacio Casale. Chilijczyk był wykończony i nie miał siły jechać. Był to sygnał, że nie jest odpowiednio przygotowany fizycznie do walki o zwycięstwo, a to był dopiero drugi dzień zmagań. Drugim takim momentem, który dał mi dużą pewność siebie było wygranie dwóch pierwszych etapów w Chile. Zwykle na tym etapie zmagań miejscowi zawodnicy mieli już około godziny przewagi, a tymczasem tempo, które wypracowałem startując w Pucharze Świata okazało się wystarczające, by dojeżdżać do mety ze znaczną przewagą nad przeciwnikami. To spowodowało, że zaczęli forsować tempo, atakować w niebezpiecznych miejscach i popełniać błędy.

Na mecie padły słowa, iż w końcu  Rajd Dakar był sprawiedliwy. Co w takim razie działo się we wcześniejszych latach?

- W każdym sporcie jest tak, że ściany pomagają gospodarzom zmagań. W przypadku Dakaru trzeba wziąć jeszcze pod uwagę temperament i cechy lokalnej ludności, która jest niezwykle otwarta i chętna do pomocy. Tej pomocy na trasie odcinków specjalnych, zgodnie z regulaminem nie mogą jednak udzielać. Nie mówimy tu oczywiście o stawianiu quada na koła, czy pomoc zawodnikom po wypadkach, ale o naprawach. Myślę jednak, że o tym co działo się w poprzednich latach możemy już zapomnieć. Ten Dakar był rywalizacją toczącą się w duchu fair play. Nie było żadnych dwuznacznych, czy niejasnych sytuacji, dzięki czemu atmosfera pomiędzy quadowcami na mecie była po raz pierwszy tak serdeczna.

Ignacio Casale znany jest ze swoich nieczystych zagrywek, próbował ich podczas tegorocznej edycji?

- W tym roku Ignacio Casale był w niezwykle trudnej sytuacji. Jako bohater narodowy musiał unieść na barkach olbrzymią presję. Wszyscy oczekiwali od niego kolejnego zwycięstwa. Tymczasem on, lecząc kontuzję ręki bardzo mało startował i jak pokazał czas nie był wystarczająco dobrze przygotowany. Wydaje mi się, że nie wytrzymał wojny nerwów - tego naszego mentalnego pojedynku i walki na minuty, a nawet sekundy. Walczył jednak bardzo czysto i cieszę się, że mam takiego przeciwnika, bo to tylko bardziej mnie motywuje i pozwala przekraczać kolejne granice.
Rafał Sonik z nagrodą za wygraną Dakaru 2015 - złota statuetka Beduina Rafał Sonik z nagrodą za wygraną Dakaru 2015 - złota statuetka Beduina
Były gratulacje od Chilijczyka?

- Ignacio wycofał się z rajdu po awarii na 10. etapie rywalizacji. Na biwaku już się nie widzieliśmy, ale przesłał mi gratulacje za pośrednictwem Facebooka, na które oczywiście odpowiedziałem. To był bardzo miły gest z jego strony, który pokazał, że ma klasę. Szanujemy się wzajemnie jako rywale i nie wykluczone, że spotkamy się szybciej niż za rok, ponieważ Ignacio zapowiedział starty w niektórych rajdach Pucharu Świata.

Zwykły kibic pewnie niebyt orientuje się w tej całej otoczce Rajdu Dakar. Co się dzieje, kiedy przekroczy się linię mety oesu? Szybka analiza uszkodzeń quada, posiłek, czy krótka drzemka?

- Przede wszystkim meta oesu, to bardzo rzadko jest meta etapu. Na ogół mamy tam chwilę na odsapnięcie, uzupełnienie płynów i rozmowę z mediami. Potem musimy jeszcze pokonać dojazdówkę do biwaku i dopiero tam jest czas na regenerację. Zaczynamy jednak od analizy uszkodzeń i ewentualnych awarii, które moi mechanicy spisują, a następnie przystępują do pracy. Ja w tym czasie jem makaron z biwakowej kuchni i biorę prysznic. Potem jest czas na masaż, lampkę wina, która pozwala rozluźnić mięśnie oraz analizę roadbooka na kolejny dzień. Każda minuta jest na wagę złota. Kładę się spać najpóźniej o 22, bo przed kolejnym etapem na ogół trzeba wstać już o 3 w nocy…

Ile potrzeba miesięcy, żeby przygotować się do tak trudnej imprezy?

- Wszystko zależy od tego jaki jest nasz cel. Czy chcemy Dakar tylko przejechać, czy walczymy o zwycięstwo. W obu przypadkach kluczowym kryterium jest doświadczenie. Musimy wiedzieć z czym zamierzamy się zmierzyć, a wiedzę na ten temat czerpać nie tylko z kilku rajdów, które wcześniej musimy przejechać, ale również z relacji osób, które tę rywalizację już ukończyły. Równie ważne jest przygotowanie fizyczne odpowiadające klasie, w której startujemy oraz dieta. W moim przypadku przygotowania trwają cały rok. Każdy z sześciu rajdów Pucharu Świata jest dla mnie treningiem przed Dakarem. Poza tym nie ma tygodnia żebym nie biegał, a niemal codziennie ćwiczę i rozciągam się. Jak powtarzają organizatorzy oraz media, Dakar to jedno z najtrudniejszych wyzwań sportowych na świecie, więc należy przygotować się do niego bardzo sumiennie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×