Na skuterze do nieba - podsumowanie sezonu w wykonaniu KS Azotów Puławy
Szczypiorniści KS Azotów Puławy zakończyli najbardziej niezwykły sezon w historii klubu. Zespół Ryszarda Skutnika po fantastycznej wiośnie zdobył brązowy medal mistrzostw Polski.
Pierwsza runda
Azoty w siedmiu pierwszych meczach sezonu zdobyły tylko dwa punkty, osiadając na dnie ligowej tabeli. Wiele elementów w grze zespołu wołało o pomstę do nieba. Pod koniec października za fatalne wyniki głową zapłacił trener Marković. - Działamy konkretnie - podkreślał wówczas prezes Witaszek. Nowego szkoleniowca miał wyłonić konkurs, który wygrał doświadczony Ryszard Skutnik. Po zmianie na trenerskim stołku licznik punktowy się odblokował. W czterech kolejnych spotkaniach puławianie zdobyli siedem oczek, dźwigając się z dolnych rejonów tabeli. - Nie chcę się wypowiadać na temat mojego poprzednika, ale chłopaki zostali w tyle na początku i potem wszystko kulało. W styczniu postaram się zastosować moje metody pracy. Weźmiemy się za odrabianie strat - deklarował na mecie jesieni Skutnik.Nowy rok puławianie otworzyli od wpisanych w rachunek porażek z Orlen Wisłą Płock i Vive Tauronem Kielce. Później zespół na dobre jednak zaskoczył. - W końcu Azoty grają na miarę możliwości - z zacięciem i zaangażowaniem. Mamy bardzo wartościowych zawodników, a trener Skutnik wyciąga z nich to co najlepsze - cieszył się Przemysław Krajewski po tym, jak jego zespół pokonał na własnym parkiecie Pogoń różnicą trzynastu bramek.
Puławianie wiosną z dziewięciu ligowych starć wygrali sześć. - Najpierw dopadł nas mały kryzys. Zawodnicy rozjechali się w styczniu na mecze reprezentacji i po ich powrocie musieliśmy zacząć wszystko od nowa, przez co mecze z Vive i Wisłą nie wyglądały tak, jak powinny. W lutym i marcu rozegraliśmy kilkanaście meczów. Challenge Cup, Puchar Polski, liga... To była duża dawka. Przeżyliśmy ją jednak poprawnie - relacjonuje Skutnik.
Faza play-off
W ćwierćfinale mistrzostw Polski puławianom przyszło stawić czoła Górnikowi Zabrze. Przed rozpoczęciem rywalizacji eksperci więcej szans na awans dawali rywalom. Puławianie utarli jednak nosa wyżej notowanym przeciwnikom. - Zabrzanie byli raczej pewni, że nas ograją. Zaprezentowaliśmy jednak ładny handball, dobrą obronę, kontrę, atak pozycyjny... Dzięki temu zwyciężyliśmy - nie kryje szkoleniowiec Azotów.Rywalizację o finał z Orlen Wisłą Płock zespół z Lubelszczyzny przegrał w trzech meczach. Walka o trzecie miejsce była już jednak popisem puławian. Zawodnicy Skutnika najpierw wykonali plan minimum, wywożąc jedno zwycięstwo ze Szczecina, by kilka dni później na własnym parkiecie dwa razy zdecydowanie pokonać Pogoń. - Byliśmy bezdyskusyjnie lepsi - cieszył się po ostatnim gwizdku rozgrywający, Piotr Masłowski.