Na skuterze do nieba - podsumowanie sezonu w wykonaniu KS Azotów Puławy

Szczypiorniści KS Azotów Puławy zakończyli najbardziej niezwykły sezon w historii klubu. Zespół Ryszarda Skutnika po fantastycznej wiośnie zdobył brązowy medal mistrzostw Polski.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Lato w Puławach było pracowite. Stery zespołu przejął trener Dragan Marković, skład Azotów zasilili Kosta Savić, Nikola Prce oraz Sebastian Zapora, a z klubem rozstali się Michał Szyba, Maciej Stęczniewski, Rafał Grzybowski, Krzysztof Tylutki, Artur Barzenkou, Mateusz Jankowski i Adam Babicz. Niespodzianką było właściwie tylko odejście tego ostatniego. - Decyzję na ten temat podjęliśmy wspólnie z zarządem klubu - wyjaśniał pod koniec maja sam zainteresowany.
Okres przygotowawczy zespół Markovicia spędził w rozjazdach. Puławianie odbyli tournee po Bałkanach, w trakcie którego rozegrali osiem gier kontrolnych. Na krajowym podwórku formę Azotów sprawdziły jeszcze Fuchse Berlin, Pogoń Szczecin oraz Granitas Kowno. - Medal byłby wspaniałym zwieńczeniem naszej pracy - mówił przed startem sezonu prezes, Jerzy Witaszek. Marzenie udało się zrealizować, choć jesienią na pozytywny finał nie wskazywało właściwie nic.

Pierwsza runda

Azoty w siedmiu pierwszych meczach sezonu zdobyły tylko dwa punkty, osiadając na dnie ligowej tabeli. Wiele elementów w grze zespołu wołało o pomstę do nieba. Pod koniec października za fatalne wyniki głową zapłacił trener Marković. - Działamy konkretnie - podkreślał wówczas prezes Witaszek. Nowego szkoleniowca miał wyłonić konkurs, który wygrał doświadczony Ryszard Skutnik. Po zmianie na trenerskim stołku licznik punktowy się odblokował. W czterech kolejnych spotkaniach puławianie zdobyli siedem oczek, dźwigając się z dolnych rejonów tabeli. - Nie chcę się wypowiadać na temat mojego poprzednika, ale chłopaki zostali w tyle na początku i potem wszystko kulało. W styczniu postaram się zastosować moje metody pracy. Weźmiemy się za odrabianie strat - deklarował na mecie jesieni Skutnik.
Ryszard Skutnik odmienił grę Azotów Ryszard Skutnik odmienił grę Azotów
Druga runda

Nowy rok puławianie otworzyli od wpisanych w rachunek porażek z Orlen Wisłą Płock i Vive Tauronem Kielce. Później zespół na dobre jednak zaskoczył. - W końcu Azoty grają na miarę możliwości - z zacięciem i zaangażowaniem. Mamy bardzo wartościowych zawodników, a trener Skutnik wyciąga z nich to co najlepsze - cieszył się Przemysław Krajewski po tym, jak jego zespół pokonał na własnym parkiecie Pogoń różnicą trzynastu bramek.

Puławianie wiosną z dziewięciu ligowych starć wygrali sześć. - Najpierw dopadł nas mały kryzys. Zawodnicy rozjechali się w styczniu na mecze reprezentacji i po ich powrocie musieliśmy zacząć wszystko od nowa, przez co mecze z Vive i Wisłą nie wyglądały tak, jak powinny. W lutym i marcu rozegraliśmy kilkanaście meczów. Challenge Cup, Puchar Polski, liga... To była duża dawka. Przeżyliśmy ją jednak poprawnie - relacjonuje Skutnik.

Faza play-off

W ćwierćfinale mistrzostw Polski puławianom przyszło stawić czoła Górnikowi Zabrze. Przed rozpoczęciem rywalizacji eksperci więcej szans na awans dawali rywalom. Puławianie utarli jednak nosa wyżej notowanym przeciwnikom. - Zabrzanie byli raczej pewni, że nas ograją. Zaprezentowaliśmy jednak ładny handball, dobrą obronę, kontrę, atak pozycyjny... Dzięki temu zwyciężyliśmy - nie kryje szkoleniowiec Azotów.

Rywalizację o finał z Orlen Wisłą Płock zespół z Lubelszczyzny przegrał w trzech meczach. Walka o trzecie miejsce była już jednak popisem puławian. Zawodnicy Skutnika najpierw wykonali plan minimum, wywożąc jedno zwycięstwo ze Szczecina, by kilka dni później na własnym parkiecie dwa razy zdecydowanie pokonać Pogoń. - Byliśmy bezdyskusyjnie lepsi - cieszył się po ostatnim gwizdku rozgrywający, Piotr Masłowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×