Azoty Puławy z piekła do nieba
Azoty Puławy zakończyły najbardziej niezwykły sezon w historii klubu. - Wyszliśmy z piekła do nieba - mówi trener, Ryszard Skutnik.
- Najpierw dopadł nas mały kryzys. Zawodnicy rozjechali się w styczniu na mecze reprezentacji i po ich powrocie musieliśmy zacząć wszystko od nowa, przez co mecze z Vive i Wisłą nie wyglądały tak, jak powinny. W lutym i marcu rozegraliśmy kilkanaście meczów. Challenge Cup, Puchar Polski, liga... To była duża dawka. Przeżyliśmy ją jednak poprawnie - mówi Skutnik.
Azoty wygrały jedenaście z trzynastu meczów o stawkę. Remis urwało im Zagłębie Lubin, puławian pokonała tylko Benfica Lizbona. Wysoka porażka z Portugalczykami na własnym parkiecie sprawiła, że szczypiorniści z Lubelszczyzny pożegnali się z europejskimi pucharami. Niepowodzenie to osłodził znakomity występ w ćwierćfinale mistrzostw Polski.
- Górnik był dużą przeszkodą. Zabrzanie byli raczej pewni, że nas ograją. Zaprezentowaliśmy jednak ładny handball, dobrą obronę, kontrę, atak pozycyjny... Dzięki temu zwyciężyliśmy. Później w półfinale Wisłą nie brakowało nam dużo. Różnicę zrobili jednak płoccy bramkarze - wyjaśnia nasz rozmówca.
Walkę o brąz z Pogonią Szczecin jego zespół rozstrzygnął w czterech meczach. Po zwycięstwie i porażce na wyjeździe puławianie przed własną publicznością nie dali szans gościom z Pomorza, kończąc niezwykły sezon historycznym sukcesem. - Byliśmy dobrze przygotowani do tych spotkań. Chwała chłopakom, medal jest i wszyscy się cieszą - podsumowuje Skutnik. - Wyszliśmy z piekła do nieba.