Miało być lepiej, a wyszło jak zwykle - podsumowanie sezonu w wykonaniu MKS Zagłębia Lubin

Szczypiorniści MKS Zagłębia Lubin nie mogą zaliczyć sezonu 2014/2015 do udanych. Do samego końca przyszło im walczyć o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywek.

Łukasz Wojtczak
Łukasz Wojtczak

Przed sezonem

- Wszyscy zobaczą nową twarz i nowe oblicze drużyny. Z tym przekonaniem podjąłem się dalszej pracy w Lubinie. Jestem pewien, że po ostatnich zmianach ten zespół stać na to, by wykrzesać z siebie coś więcej. Przede wszystkim będziemy wygrywać u siebie wszystkie te mecze, w których zwyciężyć powinniśmy. W poprzednim sezonie tego właśnie nam zabrakło. W każdym meczu będziemy dawać z siebie wszystko. Chcemy, aby w nowym sezonie nasza hala stała się naszą twierdzą - mówił trener Miedziowych, Jerzy Szafraniec...

Słowa szkoleniowca lubinian nie okazały się prorocze, choć trzeba przyznać, że przed rozpoczęciem rozgrywek zespół Zagłębia rokował całkiem dobrze. W drużynie pojawiło się kilku nowych graczy. Prawdziwą gwiazdą miał być doświadczony Faruk Halilbegović, ograny m.in. w Bundeslidze, ponadto do Lubina trafili bramkarz reprezentacji Ukrainy Yuriy Shamrylo oraz Jan Czuwara i Krzysztof Książek. Po kontuzji miał powrócić na boisko Dawid Przysiek, a tacy gracze jak Wojciech Gumiński, Michał Stankiewicz czy Mikołaj Szymyślik, to osoby obyte w krajowych rozgrywkach.

Drużyna Miedziowych w sezonie przygotowawczym rozegrała aż czternaście meczów kontrolnych. Rezultaty mogły cieszyć kibiców, bo z ośmiu z nich lubiński team wychodził zwycięsko. Były nadzieje, że Zagłębie nie będzie grać tylko o utrzymanie, ale co najmniej zdoła awansować do fazy play-off, a może nawet o coś więcej... Optymizm był w każdym razie wszechobecny, liczono na przełom.
Gracze tacy jak doświadczony Faruk Halilbegović mieli wnieść w szeregi Zagłębia Lubin nową jakość. Zespół Jerzego Szafrańca przed rozpoczęciem sezonu rokował bardzo dobrze Gracze tacy jak doświadczony Faruk Halilbegović mieli wnieść w szeregi Zagłębia Lubin nową jakość. Zespół Jerzego Szafrańca przed rozpoczęciem sezonu rokował bardzo dobrze
Pierwsza runda

Początek rozgrywek przyniósł wielkie rozczarowanie, można go potraktować jak przysłowiowy "kubeł zimnej wody" na głowy lubinian. Już w pierwszej kolejce Zagłębie przegrało dolnośląskie derby z Chrobrym Głogów, potem przyszedł remis z gdańskim beniaminkiem, klęska na inaugurację przed własną publicznością z Pogonią Szczecin oraz dotkliwa przegrana w Wągrowcu z Nielbą. Przełamanie przyszło dopiero w 5. kolejce, gdy Miedziowi wywalczyli pierwszy komplet punktów w starciu ze Śląskiem Wrocław.

Wcześniej jednak podopieczni Jerzego Szafrańca odbyli poważną rozmowę z prezesem Witoldem Kuleszą. - Myślę, że w końcu się przełamiemy. Wiele spraw, które poruszyliśmy podczas spotkania z drużyną zostanie w sposób prawidłowy przeanalizowanych i zaczniemy osiągać pozytywne rezultaty - mówił sternik klubu.

W kolejnych meczach lubinianie byli nieco bardziej efektywni, zaliczyli nawet całkiem dobrą passę, która wpłynęła na poprawę nastrojów, ale nie trwała do samego końca rundy. Na jej zakończenie Miedziowi doznali rekordowej porażki z Vive Tauronem Kielce (25:48). W międzyczasie w szeregach lubinian pojawił się Ukrainiec Oleg Macharashvili. - Ma dobry przegląd sytuacji na parkiecie. Będzie kolejnym obok Dawida Przysieka oraz Faruka Halilbegovicia zawodnikiem, który i zagra z kołem, i zdobędzie bramkę - oceniał swojego nowego gracza trener Szafraniec.

Druga runda

Runda rewanżowa rozpoczęła się równie kiepsko, jak początek sezonu. Na starcie Miedziowi we własnej hali znów przegrali z Chrobrym Głogów. - Chyba każdy z moich zawodników chciał pokazać, że to on będzie ojcem zwycięstwa. Zawsze niestety w takich sytuacjach trzeba opuścić boisko pokonanym - oceniał trener Szafraniec. Potem nastąpiła zimowa przerwa, podczas której lubinianie mieli przygotować się, aby podjąć walkę o play-off`y. Sparingi znów dawały pewne nadzieję.

W następnych meczach Zagłębie grało jednak "w kratkę". Lepsze mecze przeplatało znacznie słabymi występami. - Trudno powiedzieć. Może to jest jakaś predyspozycja dnia. Nieraz mamy lepsze, a nieraz gorsze dni. Wszystko na pewno siedzi w głowach zawodników - mówił Dawid Przysiek. Stało się jasne, że Miedziowych czeka walka o uniknięcie gry o utrzymanie. czarne chmury kłębiły się nad głowami zawodników coraz bardziej. Na koniec rundy Miedziowi znów musieli stawić czoła bardzo wymagającym rywalom.

Pięć z rzędu porażek przepełniło czarę goryczy i wyrzuciło Zagłębie Lubin poza czołowa "ósemkę". Pozostała już tylko walka o utrzymanie.

Faza play-out

Upokorzeni Miedziowi byli zmotywowani, aby w meczach, w których ważyć będą się ich losy, pokazali, że potrafią wygrywać. Niestety... początek walki o pozostanie w elicie znów okazał się niewypałem. Zagłębie poległo w starciu z Wybrzeżem Gdańsk. - Przyszło nam po raz kolejny grać o utrzymanie i tym razem czeka nas wiele trudnych, nerwowych spotkań. Na sześć kroków pierwszy zrobiliśmy w tył - mówił rozczarowany trener lubinian.
Miedziowi o pozostanie w Superlidze walczyli do samego końca Miedziowi o pozostanie w Superlidze walczyli do samego końca
Przełamanie przyniosło dopiero kolejne spotkanie ze Śląskiem Wrocław, a klasą sam dla siebie był Faruk Halibegović. Następnie Zagłębie zwyciężyło również w Wągrowcu i o 9. miejsce Miedziowi mieli stoczyć bój z Wybrzeżem. Porażka w Trójmieście pokrzyżowała te plany.

W dwóch decydujących meczach Zagłębie odniosło jednak dwa triumfy. Podopieczni Jerzego Szafrańca pokonali Śląsk i Nielbę, co zapewniło im utrzymanie. Wydaje mi się, że Lubin zasługuje na coś więcej. Ja jestem tutaj już cztery lata i marzy mi się zagrać o coś więcej. Mamy dość grania w play-outach. Mam ochotę w końcu zagrać przy pełnej publiczności w play-offach - mówił po ostatnim występie Zagłębia Wojciech Gumiński.

Jak oceniasz występ Zagłębia Lubin w sezonie 2014/2015

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×