Grzegorz Garbacz: Wydawało się, że nic nie jest do uratowania

Grzegorz Garbacz zauważył, że w Gdańsku szczypiorniści Śląska Wrocław nie mieli nic do stracenia, gdyż po porażce w Lubinie myśleli, że spadek jest nieunikniony.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Jeszcze niedawno wydawało się, że to Śląsk Wrocław opuści PGNiG Superligę. - Po piątkowym meczu z Zagłębiem Lubin liczyliśmy się z tym, że spadniemy z ligi. Wybrzeże miało po swojej stronie wszystkie atuty. Nielba wygrała z gdańszczanami, później my. Pojawiła się dodatkowa szansa z czego się cieszymy. Gramy w barażach - powiedział Grzegorz Garbacz.
Przed meczem wrocławianie mieli duże problemy z dojazdem do Gdańska. Ostatecznie do hali przybyli piętnaście minut przed meczem - Mieliśmy problemy już na początku wyjazdu. Później na trasie był duży ruch, sporo ciężarówek. Mogę powiedzieć tak, że my w tym sezonie już raz spadliśmy gdy wydawało się, że nic nie jest do uratowania i nie chcieliśmy spaść "po raz kolejny". Czekają nas jeszcze dwa mecze i musimy być skoncentrowani - dodał szczypiornista Śląska.

W środę szczypiorniści grali przy żywiołowo dopingującej publiczności. Kibice nie przestali dopingować Wybrzeża nawet, gdy porażka gdańszczan była pewna - To na pewno bardzo przyjemne dla zawodników. Nie zawsze idzie w meczu, a kibice są zawsze dodatkowym bodźcem. Postawiliśmy ciężkie warunki. Wybrzeże tego nie udźwignęło. Gdańszczanie musieli wygrać, my mogliśmy - dodał.

Wrocławian czekają baraże z Siódemką Miedź Legnica. - Na pewno to bliższy wyjazd, niż do Malborka. Nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. Podchodzimy do tego meczu bardzo skoncentrowani. Jak zagramy swoje, to będzie nam łatwiej wygrać. Musimy nastawić się na mecz z Miedzianką - zakończył Garbacz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×