Koledzy chwalą Bośniaka po meczach z Pogonią

Pogoń Szczecin i Azoty Puławy podzieliły się zwycięstwami w Azoty Arenie. Utrapieniem dla Portowców okazał się być głównie bośniacki rozgrywający Nikola Prce. Jego bramki nie pomogły w rewanżu.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Drugie spotkanie pomiędzy Pogonią Szczecin a KS Azotami Puławy dla tych drugich pokazał jak ważne było zwycięstwo w pierwszym meczu. Wtorkowe widowisko dalekie było od tego, co pokazali piłkarze ręczni Ryszard Skutnik. Tak, rzeczywiście. Pogoń zagrała świetnie w bramce, zdecydowanie lepiej od nas w obronie - szczerze przyznał Adam Skrabania.
Szczególnie druga połowa w wykonaniu puławian wyglądała bardzo źle. - Nasza obrona była tego dnia wyjątkowo dziurawa. Nie radziliśmy sobie najpierw z rzutami z dystansu w pierwszej połowie, a potem z "wjazdami" rywali na szósty metr w drugiej części gry. Przez to wysoko przegraliśmy. Cóż tu więcej dodać - powiedział nasz rozmówca. Ekipa z Lubelszczyzny w dwóch spotkaniach zaaplikowała rywalowi łącznie 59 bramek. Aż 22 padły łupem jednego zawodnika - Nikoli Prce. Skrzydłowy KS-u przyznał, że Bośniak złapał wysoką formę właśnie na play-offy. - Nawet w ćwierćfinale grał nieźle. Widać, że złapał formę na play-offy, czyli na ten najważniejszy moment sezonu. Z tego można się tylko cieszyć - dodał. Zapytany na koniec, czy dla jego kolegów zaskoczeniem był fakt, że na parkiecie w drugim meczu nie wybiegł Michal Bruna, odpowiedział. - Nie, wiedzieliśmy, że rywal ma problemy kadrowe. Nie nastawialiśmy się na to czy ktoś będzie grał, czy nie. Wiemy, że Pogoń ma wartościowych zmienników i, że jest silnym zespołem. Nie było to dla nas zaskoczenie - stwierdził na koniec Skrabania.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×