Awans Trójkolorowych rodzony w bólach - relacja z meczu Górnik Zabrze - MMTS Kwidzyn

Górnik Zabrze po bardzo zaciętym meczu obronił we własnej hali bramkową zaliczkę, jaką wywalczył przed tygodniem w Kwidzynie i to śląska drużyna, a nie MMTS zagra o piąte miejsce w PGNiG Superlidze.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Szczypiorniści Górnika Zabrze przed tygodniem wrócili z Kwidzyna z trzema bramkami zaliczki i to oni byli w lepszej sytuacji przed rewanżem we własnej hali. Z obozu MMTS nie stroniono jednak od zapowiedzi, że los rywalizacji nie jest jeszcze przesądzony i podopieczni Krzysztofa Kotwickiego w drugim meczu postawią się faworyzowanemu rywalowi.

Tak też się stało. W pierwszej połowie walka była niezwykle zacięta. Początkowe fragmenty gry były nieco lepsze w wykonaniu gospodarzy, którzy prowadzili jedną bramką. Nie zdołali dowieźć przewagi jednak do końca pierwszego kwadransa gry, bo z jego początkiem to MMTS wywalczył nieznaczną przewagę (5:4) i to goście przez kolejnych kilka minut cieszyli się jednym trafieniem zaliczki. Zabrzanom nie pomogła kontuzja kolana, jakiej doznał Yuri Gromyko, przez co na kole grać musiał nominalny lewy skrzydłowy Adrian Niedośpiał.
W 22. minucie gry znów Trójkolorowi przejęli inicjatywę, rzucając dwie bramki z rzędu (11:10), a sygnał do ataku dali Bartłomiej Tomczak i Mateusz Kornecki, który zastopował groźną kontrę gości, odbijając dwa razy piłkę po rzutach graczy z Kwidzyna. Po chwili kolejną bramkę dla Górnika dołożył Patryk Kuchczyński i na tablicy wyników pojawił się rezultat 12:10 dla gospodarzy, a wysoką skuteczność wciąż notował bramkarz zabrzan.

Na trzy minuty przed przerwą śląska drużyna prowadziła już trzema, a w dwumeczu sześcioma bramkami (14:11). Trudnej sytuacji MMTS-u nie uprościł Przemysław Rosiak, który za bezmyślny faul w obronie - trzymając się za głowę - powędrował na ławkę kar. Chwilę później sędziowie w podobny sposób ukarali też Kamila Sadowskiego.

Tuż przed końcem premierowej odsłony trafienie dla grających w podwójnym osłabieniu gości zaliczył Przemysław Zadura, ale równo z końcową syreną rzut karny podyktowany za faul na sobie samym na bramkę zamienił Tomczak i górniczy zespół na przerwę schodził z prowadzeniem 16:13.

Po przerwie szczypiorniści z Kwidzyna nie zdążyli jeszcze myślami wrócić z szatni na boisko, a Górnik już prowadził pięcioma bramkami (18:13). Skutecznymi rzutami, po szybkich kontrach, popisali się bowiem Robert Orzechowski i Kuchczyński. O tym, że nic nie jest jeszcze przesądzone świadczył fakt, iż gracze MMTS-u szybko zmniejszyli straty do trzech bramek (18:15), a przewaga gospodarzy mogła stopnieć jeszcze bardziej, ale rzut karny wykonywany przez Mateusza Serokę złapał Kornecki.

W 38. minucie gry wysoka przewaga zabrzan należała już do historii. Po trafieniu Tomasza Klingera na tablicy wyników pojawił się rezultat 18:17, a Górnik był totalnie bezradny pod bramką Pawła Kiepulskiego. Dopiero minutę później strzelecki impas gospodarzy przełamał Tomczak (19:17).

W 44. minucie spotkania przy Wolności był już remis (22:22). Słaba postawa gospodarzy w ofensywie i szybkie kontry MMTS-u były dla gości wodą na młyn. Kwidzynian na prowadzenie mógł wyprowadzić Adrian Nogowski, ale w próbie nerwów przy rzucie karnym znów górą był Kornecki. To, co nie udało się koledze z drużyny uczynił jednak minutę później Grzegorz Szczepański wyprowadzając przyjezdnych na prowadzenie 23:22.

To zapowiadało emocjonującą końcówkę. Obie ekipy wrzuciły drugi bieg i gra toczyła się bramka za bramkę. Kiedy rywal odskakiwał na jedno trafienie, drugi zespół błyskawicznie straty odrabiał i wychodził na bramkę przewagi.

Na pięć minut przed końcem zawodów - przy stanie 27:27 - o czas poprosił trener Kotwicki. Nadzieję w serca ekipy z Kwidzyna wlać mógł ponadto Niedośpiał, który powędrował na ławkę kar. Na nic to się jednak zdało, bo grając w przewadze MMTS nie zdołał rzucić ani jednej bramki. Doświadczony zespół z Zabrza za to w końcówce wyprowadził dwie kontry, które zakończył trafieniami i prowadząc 29:27 (63:58 w dwumeczu) na dwie minuty przed końcem spotkania nie mógł już przewagi roztrwonić.

Goście mecz kończyli w osłabieniu w konsekwencji kary dla Antoniego Łangowskiego, co pozwoliło Górnikowi dołożyć niemal równo z końcową syreną ostatnie trafienie i finalnie drużyna ze Śląska triumfowała 31:28.

Górnik Zabrze - MMTS Kwidzyn 31:28 (16:13)

Górnik: Kornecki - Niedośpiał 4, Orzechowski 6, Gromyko, Kuchczyński 3, Jurasik 3, Bushkov 2, Tatarincew 5, Tomczak 7, Niewrzawa 2.
Kary: 8 min.
Karne: 3/3.

MMTS: Kiepulski - Zadura 2, Mroczkowski 3, Kryszeń 2, Peret 3, Sadowski 3, Klinger 5, Szczepański 3, Rosiak 1, Nogowski 2, Pilitowski 2, Seroka 1, Łangowski 1.
Kary: 10 min.
Karne: 0/2.

Sędziowie: Grzegorz Christ (Bielany Wrocławskie), Tomasz Christ (Świdnica).

Kary: Górnik - 8 min. (Niedośpiał, Kuchczyński, Bushkov, Tomczak - po 2 min), MMTS - 10 min. (Zadura, Sadowski, Klinger, Rosiak, Łangowski - po 2 min).

Widzów: 500.

Pierwszy mecz: 34:31 dla Górnika Zabrze.
Dwumecz: 65:59 dla Górnika Zabrze.

Awans: Górnik Zabrze.

Kto zajmie 5. miejsce na koniec sezonu PGNiG Superligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×