Akademiczki szybko pozbawiły złudzeń rywalki - relacja z meczu Energa AZS Koszalin - KPR Ruch Chorzów
Akademiczki szybko pozbawiły złudzeń rywalki - relacja z meczu Energa AZS Koszalin - KPR Ruch Chorzów
Wyrównana pierwsza połowa ze wskazaniem na przyjezdne oraz błyskawiczna egzekucja w wykonaniu gospodyń w drugiej - tak w dużym skrócie przebiegał ostatni mecz sezonu Energi i Ruchu.
Już przed meczem kończącym sezon 2014/2015 stało się jasne, że przynajmniej trzy zawodniczki gospodyń zakończą swoją przygodę z piłką ręczną w Koszalinie. Aleksandra Kobyłecka, Paulina Muchocka i Sylwia Matuszczyk na parkiet hali wybiegły w koszulkach z napisem na plecach "Jeszcze tu wrócę". To był niewątpliwy ukłon w kierunku kibiców, którzy później podczas całego spotkania głośno skandowali nazwiska swoich ulubienic.
Sporo nieudanych akcji w początkowej fazie meczu oglądali zgromadzeni w hali przy ul. Śniadeckich 4 kibice. Jako pierwsze wynik spotkania otworzyły chorzowianki. Uczyniła to Zuzanna Ważna. Dość długo defensywę próbowały sforsować Akademiczki. W końcu rzut na bramkę zamieniła Karolina Kalska. Po 10 minutach minimalne prowadzenie uzyskały jednak Niebieskie (2:3). Z faktu, że miejscowe zdecydowanie lepiej radziły sobie w defensywie a słabiej z przodu, chorzowianki zdołały długimi fragmentami utrzymywać wypracowaną przewagę.
Mimo, że po upływie kwadransa AZS zdołał wyrównać na 5:5, to za chwilę ponownie dał o sobie znać problem w wykorzystywaniu dogodnych sytuacji. Efekt był taki sam jak poprzednio. Dobrze prezentowało się trio: Magdalena Drażyk - Zuzanna Ważna - Natalia Doktorczyk (łącznie 7 z 8 bramek w tamtym czasie). W drużynie gospodyń bardzo dużo pozytywnego wnosiła za to postawa między słupkami Beaty Kowalczyk. Na 4 minuty przed końcem przy stanie 9:11 o czas dla zespołu poprosił Edward Jankowski. Przyniósł on pozytywny efekt. Energetyczne nie straciły już żadnej bramki a zaaplikowały rywalkom 4 i do przerwy prowadziły 13:11.
Dla Kobyłeckiej, Muchockiej i Matuszczyk to był ostatni mecz w barwach AZS-u
Po zmianie stron role z początku meczu zupełnie się odwróciły. Energa AZS dokładała teraz bramkę za bramką nie tracąc żadnej. w Efekcie przewaga sięgnęła już 7 "oczek" i to tylko w ciągu 4 minut (18:11)! Ruch dostał w tym momencie jasny sygnał albo zdecydowanie poprawi ofensywę, albo może zapomnieć o korzystnym wyniku. Jak się potem okazało, poprawa nie nastąpiła. Na domiar złego, bardzo szybko, bo już w 38. minucie mecz zakończyła Agnieszka Pieniowska (gradacja kar).
Ostatni kwadrans był tylko czystą formalnością. Spokojne o końcowy rezultat biało-zielone kontynuowały swoją znakomitą grę w drugiej połowie. Królową parkietu była tego dnia zdecydowanie skrzydłowa Kalska. 12 bramek po 50. minutach musiało robić wrażenie. Zarówno Jankowski jak i Marcin Księżyk zaczęli sukcesywnie wprowadzać swoje młodsze podopieczne. Także w tym aspekcie dominacja leżała po stronie koszalinianek. Ostatecznie licznik zatrzymał się na stanie 35:25.