Krzysztof Lijewski: Trener obdarzył mnie zaufaniem

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce w środę zrobili pierwszy z trzech kroków do finału PGNiG Superligi. Do składu mistrza Polski po długotrwałej kontuzji stopy powrócił Krzysztof Lijewski.

Sabina Szydłowska
Sabina Szydłowska
Krzysztof Lijewski od czasu mistrzostw świata w Katarze zmagał się z uciążliwym urazem stopy, który wykluczył go z gry na ponad cztery miesiące. W pierwszym półfinałowym starciu ligowych rozgrywek z Pogonią Szczecin kibice kieleckiej drużyny po raz pierwszy w tym roku mogli zobaczyć "Lijka" na parkiecie.
Szkoleniowiec Talant Dujszebajew desygnował do gry rozgrywającego w wyjściowej siódemce mistrzów Polski. - Cieszę się, że wróciłem do składu, trener obdarzył mnie zaufaniem i wypuścił w pierwszym składzie, co było dla mnie podwójną mobilizacją - nie kryje.

Reprezentant kraju zdaje sobie sprawę, iż po tak długim rozbracie ze szczypiorniakiem jego forma pozostawia wiele do życzenia. - Jestem bardzo samokrytyczny i wiem na co mnie stać. Pokazałem minimum swoich możliwości. Niestety, po tych czterech miesiącach powietrza w płucach nie jest wystarczająco dużo, żeby niosło nogi do przodu. Po kilku minutach zaczęła się walka z samym sobą, a nie przeciwnikiem - przyznaje.

Zdaniem zawodnika kolejne minuty spędzone na parkiecie powinny mu pozwolić powrócić do optymalnej dyspozycji na decydujące spotkania sezonu. - Mam nadzieję, że okres powrotu do optymalnej formy nie będzie trwał długo. Ten proces jest trudny i złożony. Na treningach wykonuje ciężką pracę, żeby przełożyć to na mecz. Pamiętajmy, że najlepszym treningiem jest samo spotkanie, więc im więcej ich będzie rozgrywał, tym forma będzie lepsza - kończy Lijewski.

Pierwszy krok mistrza Polski w stronę finału - relacja z meczu Vive Tauron Kielce - Pogoń Szczecin

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×