Marcin Księżyk: Wyszliśmy z dołka

- Popełniając tak dużą liczbę błędów w jednej połowie,trudno jest wygrać z drużyną, która przez cały sezon była i jest na fali - ocenia szkoleniowiec Ruchu Chorzów.

Maciej Madey
Maciej Madey

Chorzowianki postraszyły w dwóch ćwierćfinałowych meczach faworyzowany Vistal Gdynia. I chociaż odpadły z rywalizacji o medale, to pozostawiły po sobie dobre wrażenie. - Mieliśmy w sobie dużo nadziei na sukces, popartej racjonalnymi przesłankami - podkreśla szkoleniowiec Ruchu, Marcin Księżyk. - Szkoda tego rewanżowego meczu, bo wystarczyło, byśmy w drugiej połowie utrzymali charakter gry z pierwszej części meczu. Tymczasem kilka zawodniczek się "wyłączyło", zespół nagle przestał grać to, co potrafi najlepiej. Tym samym trudno jest wygrać z drużyną, która przez cały sezon była i jest na fali. Bo chyba nikt nie zaprzeczy, że Vistal spisuje się świetnie od początku rozgrywek.

Trener Niebieskich docenia postawę rezerwowych zawodniczek Vistalu. - Naszą grą w defensywie przez długi czas potrafiliśmy zmuszać rywalki do błędu. Po przerwie role się odwróciły i to moje zawodniczki kilka razy dały się oszukać, złapały niepotrzebne kary i nasza sytuacja się pogorszyła. Katarzyna Janiszewska i Maja Zrnec wprowadziły na boisku bardzo dużo zamieszania, można nawet powiedzieć, że najbardziej przyczyniły się do odwrócenia losów meczu. My mieliśmy skład nieco okrojony, bo do kontuzjowanej Marleny Lesik tuż przed meczem dołączyła Monika Migała (zawodniczka jest w ciąży - przyp. red.).

Księżyk nie ma wątpliwości, że jego podopieczne szybko otrząsną się z porażek z Vistalem i powalczą o piątą lokatę w Superlidze. - Po minionych latach, które nie były dla Ruchu najweselsze, wyszliśmy z dołka. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale idziemy do przodu małymi kroczkami. Teraz będziemy walczyć o piąte miejsce, które również będzie wielkim sukcesem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×