Katarzyna Janiszewska: Byłyśmy mocno zestresowane

Vistal Gdynia pewnie rozprawił się z Ruchem Chorzów i awansował do półfinału Superligi. Pełna optymizmu przed zmaganiem w najlepszej czwórce jest skrzydłowa gdynianek, Katarzyna Janiszewska.

Maciej Madey
Maciej Madey

Vistal Gdynia pokonał w Wielki Czwartek Ruch Chorzów 30:23 i tym samym rozstrzygnął ćwierćfinałową rywalizację w tej parze. Na boisku długo dominowały Niebieskie, ale po przerwie karta się odwróciła. W drugiej partii do gry doskonale wprowadziła się Katarzyna Janiszewska, w dużej mierze pomagając wrócić gdyniankom na właściwe tory. - Piłka ręczna to gra błędów, tak jak wiele innych dyscyplin, ale dziś było ich zdecydowanie zbyt wiele. Niestety, ale byłyśmy mocno zestresowane - przyznaje Janiszewska. - W Chorzowie zawsze trudno nam się grało ze względu na atmosferę w hali i twarde warunki, jakie zwłaszcza w obronie stawia Ruch. Dlatego kiepsko rozpoczęłyśmy ten mecz, ale w drugiej połowie zabrałyśmy się do roboty i gra wyglądała już tak, jak powinna.

Skrzydłowa Vistalu nie ukrywa, że jej zespół musiał w drugiej odsłonie zmienić koncepcję gry. Powiodło się, bo w ciągu sześciu minut jej zespół zbudował siedmiobramkową przewagę. - Dostrzegłyśmy, że Ruch w pierwszej połowie grał bardzo szczelnie w obronie i musiałyśmy przyspieszyć naszą grę, żeby rywalki zgubić, zmusić do błędu. Udało się i dzięki temu, w krótkim czasie, wyszłyśmy na wysokie prowadzenie.

Dzięki czwartkowemu triumfowi, gdynianki uniknęły rozgrywania trzeciego meczu. Mogą odetchnąć i zasiąść do świątecznego stołu. Choć ich myśli i tak będą pewnie skupione wokół walki o mistrzostwo. - Teraz możemy już wrócić do domu i mieć spokojne święta, bo jesteśmy pewne awansu. Ale odpoczynek nie potrwa długo, bo zaraz po świętach zabieramy się do ciężkiej pracy i walki o medal - mam nadzieję złoty - zapowiada Janiszewska.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×