Sezon się nie skończył - rozmowa z Piotrem Nerem, bramkarzem KPR Borodino Legionowo

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Awans, spadek, awans to w skrócie historia KPR Borodino Legionowo. Po efektownym zwycięstwie nad Vetrex Sokołem Kościerzyna legionowian w przyszłym sezonie znów będziemy oglądać w PGNiG Superlidze.

Alicja Chrabańska: Na początek gratuluję awansu do PGNiG Superligi. Przy okazji muszę zapytać skąd oryginalny pomysł na klubową zmianę image (podczas meczu z Vetrex Sokołem zawodnicy z Legionowa wystąpili z wąsami - przyp. red.) Piotr Ner:

Dziękuję za gratulacje. A skąd wziął się pomysł na zmianę wyglądu akurat na ten mecz? Któryś z kolegów około dwa tygodnie temu rzucił w szatni luźny pomysł, żebyśmy zapuścili wąsy. Uznaliśmy, że to może być zabawne. Wszyscy chętnie na to poszli, a niektórzy "stroili" się tuż przed meczem. Awans przypieczętowaliście pogromem 33:15. Podwójna radość, że kropka nad i została postawiona w takim dobrym stylu?

- Każde zwycięstwo cieszy. To nad Vetrex Sokołem może trochę bardziej niż inne, ale nie ze względu na rozmiary, ale na to, że to właśnie zdobyte z Kościerzyną dwa punkty przypieczętowały nasz awans do PGNiG Superligi.

Przed wami jeszcze cztery mecze. Jaka strategia? Kończycie jako niekwestionowany lider czy nieco odpuszczacie chociażby, żeby oszczędzać zdrowie?

- Faktycznie przed nami jeszcze kilka kolejek meczów, ale nikt u nas nie myśli odpuszczać. Chcemy dokończyć rozgrywki w takim samym stylu jak je toczyliśmy do tej pory, czyli skończyć sezon bez porażki. Z doświadczenia wiem, że odpuszczanie, żeby tylko nic się nikomu nie stało przynosi odwrotny skutek. Często właśnie wtedy pojawiają się urazy czy nawet poważniejsze kontuzje.

Sporo głosów, patrząc na zmiany w klubie mówiło, że jesteście doskonałym kandydatem do ponownego awansu. Czy w twoim odczuciu byliście "skazani" na sukces czy też był jakiś szczególny moment podczas rozgrywek, kiedy uwierzyłeś, że ten sezon będzie dobry?

- Ja uważam, że nikt z nas nie miał takiego poczucia przed sezonem, że awans mamy w kieszeni i że jesteśmy tak mocni, że odbędzie się to bez wysiłku. Wiele meczów graliśmy bramka za bramkę i nic nie przychodziło nam łatwo. Wszystkie drużyny grają, żeby wygrać i nikt się przed nami nie kładł i nie oddawał punktów za darmo. Musieliśmy się solidnie napracować. A czy sezon jest dobry? On się jeszcze nie skończył! Ale przyznam, że zmierza ku dobremu. [ad=rectangle] Ekipa z Legionowa poprzedni pobyt w PGNiG Superlidze zakończyła nieszczęśliwie. Czy twoim zdaniem klub pobrał naukę i tym razem awans nie będzie tylko przygodą?

- Wszyscy mamy nadzieję, że sytuacja z poprzedniego sezonu się nie powtórzy i KPR Borodino zostanie w PGNiG Superlidze na dłużej. Ciężko mi porównać pracę klubu od wewnątrz, bo nie wiem jak to wyglądało sezon temu. Wydaje mi się jednak, że zarząd już od jakiegoś czasu działają w kierunku pozyskiwania sponsorów, rozwijania marketingu klubowego czy lepszych opraw meczowych. Także sądzę, że lekcje zostały odrobione. Jest wiele pozytywnych elementów działalności klubu, a zauważane niedociągnięcia są poprawiane.

Jakie warunki z twojej perspektywy powinien spełniać klub, poza prezentowaniem odpowiedniego poziomu sportowego, aby skutecznie konkurować w najwyższej klasie rozgrywkowej?

- Częściowo to to o czym wspomniałem przed momentem. Ale to nie wszystko to praca na wielu frontach. To rozległe pole działań, które ciężko by było teraz wymienić.

Przejdźmy może jeszcze na chwilę z poziomu klubowego na indywidualny. Do Legionowa trafiłeś chyba troszkę niespodziewanie. W ogóle okres od twojego odejścia z Zabrza można podsumować troszkę cytatem "jesteś, a jakoby cię nie było". Powrót do Piotrkowa Trybunalskiego to nie był chyba najlepszy okres w Twojej karierze?

- Bardzo rozległy temat. Zacznijmy może od powrotu do Piotrkowa. Nie zaliczam tej decyzji do nietrafionych. Nie powiedziałbym, że to był zły moment w mojej karierze. Jeśli patrzeć na wynik osiągnięty z zespołem, czyli spadek to faktycznie nie był to dobry sezon. Ale spadek był końcem drogi, a nie całą drogą. Walczyliśmy do końca o utrzymanie. Rozmawiałem wiele z trenerem Rafałem Kuptelem i byliśmy zgodni, żeby tej sztuki dokonać zabrakło nam niewiele. Trener był zadowolony z mojej postawy na boisku, więc chyba nie był to kiepski czas. Bywały gorsze sezony, ale mam nadzieję że to wszystko już daleka przeszłość. Transfer do Legionowa nie tyle był nagły co bardzo przeciągał się w czasie. Rozmowy z klubem trwały długo i samo podpisanie kontraktu odwlekało się w czasie. Najważniejsze, że doszliśmy do porozumienia i przydałem się zespołowi.

Wskazałeś przed momentem, że z jednej strony jest wynik zespołowy, a drugiej jednak postawa konkretnego zawodnika. Z wyniku swojej aktualnej drużyny chyba jesteś usatysfakcjonowany, a czy możesz po 22 kolejkach powiedzieć "jestem z siebie zadowolony"?

- Ciężko mi oceniać moją formę i dyspozycję w tym sezonie. Od tego są trenerzy i zarząd. Jedyne co mogę powiedzieć, to że zawsze jest coś do poprawienia i można daną rzecz zrobić jeszcze lepiej, a takich poprawek przede mną jeszcze sporo do zrobienia.

Podsumowując, jesienią zobaczymy cię na parkietach ekstraklasy z logo KPR Borodino Legionowo na piersi?

- Chęci, zdrowie i ochota są. Ale to czy zostanę w Legionowie nie zależy tylko ode mnie. Moja umowa z klubem kończy się po tym sezonie i zobaczymy co będzie dalej.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
Johson
31.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brakuje Nera w Piotrkowie, Banisz ma jeden dobry mecz na 15 rozegranych. Procho to melodia przyszłości, a Ner zawsze dawał spokój w tyłach :)