Sylwia Matuszczyk: Pokrzyżowało nam to plany
Akademiczki z Koszalina doznały w Szczecinie piątej wyjazdowej porażki. Ta była dość znaczna. - Nie byłyśmy tego dnia zespołem ani w obronie, ani w ataku - przyznała Matuszczyk.
Krzysztof Kempski
Zdecydowanie jedno z najsłabszych spotkań rozegrały w niedzielę szczypiornistki Energi AZS Koszalin. Stosunkowo łatwo poradziły sobie z tak grającym rywalem podopieczne Adriana Struzika.
- Powiem to już kolejnemu dziennikarzowi, nie byłyśmy tego dnia zespołem ani w obronie, ani w ataku. Powodowało to, że oddawałyśmy rzuty z nieprzygotowanych sytuacji, z czym bramkarka ze Szczecina łatwo sobie radziła. Pogoń wyprowadzała kontry, karciła nas łatwo zdobytymi bramkami. Zrobił się duży dystans, który my z kolei chciałyśmy szybko odrobić. Wkradła się nerwowość, kolejne głupie błędy, przez które ciągle ten wynik oscylował w okolicach 6 bramek straty. Bardzo chciałyśmy, myślę, że nawet za bardzo i się nie udało - szeroko opisała przyczyny piątej porażki Energetycznych Sylwia Matuszczyk.
Zespół Matuszczyk nie rozegrał dobrego spotkania w Szczecinie
Wyraźnie raził za to brak prawego skrzydła. Zrozumiałą frustracją okazywały to chociażby Aleksandra Kobyłecka czy też Joanna Chmiel. Ich podania "na pamięć" powodowały, że piłka lądowała w... pustym narożniku zamiast w dłonie skrzydłowej. - Na pewno pokrzyżowało nam to trochę plany. Nie mamy nikogo na zmianę na prawe skrzydło. Ten element też nie był ćwiczony na treningu. Z tego poszły błędy. Jak widać musimy to przećwiczyć, poszukać innych wariantów, bo potem nie jesteśmy w stanie od razu zagrać w takim składzie, który nie był trenowany - powiedziała na koniec Matuszczyk.
Pogoń Baltica Szczecin - Energa AZS Koszalin 30:23 (fotorelacja)