Czerwono w Koszalinie. Miedziowie z awansem - relacja z meczu Energa AZS Koszalin - KGHM Metraco Zagłębie Lubin

Bardzo dużo dwuminutowych upomnień pokazali w meczu w Koszalinie sędziowie z Tczewa. Odbiło się to na postawie ekipy Bożeny Karkut. Większe kontrowersje wzbudziła jednak ostatnia bramka dla Zagłębia.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Trzecie spotkanie w ciągu jednego tygodnia rozegrały szczypiornistki Energi AZS Koszalin i KGHM Metraco Zagłębia Lubin. Dwa z nich odbyły się w hali przy ulicy Śniadeckich. Ostatnie, środowe, miało zdecydować o awansie jednej z ekip do Final Four Pucharu Polski.

- Rywalki zabrały nam dwa punkty w Lubinie, więc teraz tym bardziej będą nastawione tak, żeby nie dać nam wygrać. Po trzecie, tak naprawdę te ich wszystkie niby kłopoty paradoksalnie cementują zespół - stwierdziła trener Miedziowych Bożena Karkut.
Jej słowa znalazły odzwierciedlenie w wyniku końcowym rywalizacji o awans do półfinału Pucharu Polski. Po pierwszym kwadransie wszystko szło zgodnie z planem założonym przez ekipę z Dolnego Śląska. Zespół dobrze radził sobie w obronie i to pomimo faktu, że przez pewien czas grał bez jednej zawodniczki. Na ławkę kar musiała usiąść Aleksandra Paluch. Na nic zdał się również czas dla trenera Edwarda Jankowskiego. Wynik brzmiał 4:8. Wydawało się, że Miedziowym wielka krzywda stać się nie może. Tak myśleć mógł jednak tylko ten, kto nie znałby drużyny z Koszalina. W 26. minucie miejscowe złapały kontakt z rywalem. Ioana Manoila popisała się efektownym podaniem do Pauliny Muchockiej i na tablicy świetlnej było już tylko 10:11. Taką też przewagą skończyła się pierwsza połowa. Trzeba zaznaczyć, że oba zespoły przez dwie minuty musiały sobie radzić bez jednej zawodniczki. Znacznie lepiej spisały się Miedziowe.
Paluch i Pałgan nie dokończyły zawodów, ale ich drużyna awansowała Paluch i Pałgan nie dokończyły zawodów, ale ich drużyna awansowała
Po zmianie stron Zagłębie znowu odskoczyło na bezpieczny dystans. Szczęście nie trwało jednak zbyt długo. Przekonała się o tym dość mocno wspomniana wcześniej Paluch. Już po 32 minutach musiała opuścić parkiet i udać się na trybuny obiektu. Sędziowie z Tczewa ukarali obrotową trzecią "dwójką". Co ciekawe, lubinianki po raz kolejny udowodniły, że potrafią sobie radzić w tak trudnych sytuacjach. Wynik zbliżał się do remisu dopiero, kiedy Zagłębie grało dwie zawodniczki mniej.

Jak się potem okazało, emocje w tym meczu miały dopiero nastąpić. W 48. minucie los Paluch podzieliła Anna Pałgan. Efekt? Ze stanu 18:20 zrobiło się 21:20. Było to pierwsze prowadzenie Energetycznych od początku zawodów (nie licząc oczywiście bramki otwarcia Sylwii Matuszczyk). Kibice zdecydowanie się ożywili. Nadzieja na awans odrodziła się niczym feniks z popiołów. Po bramce Doroty Błaszczyk na 24:22 do szczęścia wystarczyło już tylko jedno "oczko". Do końca pozostały jeszcze 3 minuty. Lubinianki do tego jednak nie dopuściły. Gol nr 23, który zdaniem niektórych zasługiwał na podyktowanie faulu ofensywnego, wprowadził Zagłębie do Final Four Pucharu Polski.

Energa AZS Koszalin - KGHM Metraco Zagłębie Lubin 24:23 (12:13)

Energa AZS: Prudzienica, Kowalczyk - Kalska 10, Kobyłecka 4, Fornalik, Muchocka 4, Chmiel, Błaszczyk 3, Manoila, Matuszczyk 3.
Karne: 9/10
Kary: 8 min.

KGHM Metraco Zagłębie: Tsvirko, Chojnacka, Maliczkiewicz - Załęczna 8, Pałgan 1, Obrusiewicz 6, Paluch, Lalewicz 1, Piechnik 5, Walczak, Jochymek 1, Milojević 1.
Karne: 4/5
Kary: 22 min.

Kary: Energa AZS - 8 min. (Kobyłecka, Fornalik - po 2 min., Manoila - 4 min.); KGHM Metraco Zagłębie - 22 min. (Milojević - 2 min., Załęczna, Piechnik - po 4 min., Pałgan, Paluch - po 6 min.).
Czerwone kartki: Aleksandra Paluch - 32 min. (z gradacji kar), Anna Pałgan - 48 min. (z gradacji kar).

Sędziowie: Godzina, Kamrowski (obaj z Tczewa).
Widzów: 1800.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×