PP: Wysoka zaliczka mistrzów Polski - relacja z meczu Vive Tauron Kielce - KPR Borodino Legionowo
PP: Wysoka zaliczka mistrzów Polski - relacja z meczu Vive Tauron Kielce - KPR Borodino Legionowo
Zawodnicy Vive Tauronu Kielce pewnie pokonali KPR Borodino Legionowa i z zaliczką aż szesnastu bramek przystąpią do rewanżu. Zwycięstwo kielczanie przypłacili kontuzją Manuela Strleka.
Pojedynek rozpoczął się według wszelkich prognoz - "żółto-biało-niebieski" bardzo szybko wyszli na prowadzenie 3:0 i od pierwszych minut kontrolowali wynik i przebieg meczu. W szeregach mistrzów Polski dobrze spisywał się skrzydłowy - Ivan Cupić, który w całym spotkaniu zanotował na swoim koncie aż piętnaście trafień. Obie drużyny miały za to spore problemy z wykonywaniem rzutów karnych. W 7. minucie pierwszy rzut Legionowa z linii siedmiu metrów obronił Sławomir Szmal, a chwilę później w tym samym elemencie pomylił się jego klubowy kolega, Denis Buntić.Z minuty na minutę przewaga kielczan jednak rosła i po bramce Cupicia w 21. minucie wynosiła już siedem trafień. Wtedy też do odrabiania strat rzucili się szczypiorniści z Legionowa, udało im się zdobyć trzy oczka z rzędu, ale taką samą serię zanotowali na swoim koncie kielczanie. Podopieczni trenera Roberta Lisa rzucali mało bramek, ale za to większość z nich była pierwszej urody. Kibice zgromadzeni w Hali Legionów szczególnie mocno oklaskiwali trafienie z wrzutki Michała Prątnickiego. Na czterdzieści siedem sekund przed końcem pierwszej połowy kontuzji doznał Paweł Gawęcki i musiał opuścić boisko. Po trzydziestu minutach gry gospodarze prowadzili już 19:10.
Wynik drugiej części spotkania otworzył Kamil Ciok, kolejne bramki trafienia padły jednak łupem kieleckich skrzydłowych - Manuela Strleka i Ivana Cupicia. Zadowolenie kibiców kieleckiej siódemki z wysokiego prowadzenia swojej drużyny szybko zamieniło się jednak w zmartwienie stanem zdrowia młodszego Chorwata. Po brutalnym faulu Damiana Sulińskiego w 37. minucie Strlek upadł na parkiet i przez dłuższą chwilę nie był w stanie się podnieść. Boisko musiał opuścić na noszach i szybko udał się do szpitala na rezonans magnetyczny.
Kielczanie z minuty na minutę powiększali swoją przewagę i ani na chwilę nie pozwalali dojść do głosu pierwszoligowcowi. W 47. minucie przy stanie 30:15 o czas dla swojego zespołu poprosił zdenerwowany trener Lis, ale jego rady na niewiele mogły się zdać. Ostatecznie kielczanie zwyciężyli 35:19 i w rewanżu w Legionowie będą bronili szesnastu trafień przewagi.