PGE Stal Mielec na krawędzi. Zawodnicy stawiają ultimatum, szykują się odejścia
Czarne chmury po raz kolejny zebrały się nad mielecką PGE Stalą. Zawodnicy mają dość organizacyjnego bałaganu i stawiają władzom klubu ultimatum. - Sytuacja jest patologiczna - mówi trener Paweł Noch.
Telenowela finansowo-organizacyjna w mieleckim klubie ciągnie się od długiego czasu. Dalsza przyszłość zespołu już kilkukrotnie stawała pod znakiem zapytania, zawodnicy jednak mimo tego rozgrywali kolejne mecze z nadzieją czekając na uregulowanie zaległych wypłat. Wydawało się, że kiedy pod koniec listopada firma PGE podpisała z klubem nową umowę sponsorską, Stal już wkrótce stanie na nogi. Zawodnicy zapewniają jednak, że niewiele się zmieniło.
- My potrzebujemy sternika. Toniemy... Toniemy i to z wielkim hukiem. Paweł (Noch) powiedział, że kilku zawodników mówiło o odejściach, była to m.in. moja wypowiedź. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że prawdopodobnie był to mój ostatni mecz tutaj (w Mielcu) - stwierdził na konferencji jeden z liderów zespołu, Rafał Gliński.Sytuacja klubu robi się dramatyczna. Do końca lutego pozostało mniej niż półtora tygodnia, PGE Stal czeka w tym czasie jeden ligowy mecz - 28 lutego zespół zagra na wyjeździe z Vive Tauronem Kielce. Czy po raz ostatni wystąpi wówczas w aktualnym składzie? To zależy już od włodarzy klubu, zawodnicy ponownie apelują o wsparcie.
- Jeszcze raz apelujemy do zarządu, do wszystkich ludzi, którzy są związani z piłką ręczną i którym ewentualnie zależy żeby ten klub istniał. My pokazujemy od czerwca czy lipca, że nam zależy, ale dochodzimy do wniosku, że tylko nam - zakończył Gliński.
Stal po 15. kolejka PGNiG Superligi z dorobkiem 16 punktów zajmuje 5. miejsce w tabeli. Dalsza przyszłość zespołu stoi pod znakiem zapytania.