Z Voriego wychodzi buractwo - rozmowa z Grzegorzem Tkaczykiem

Trwa piękny sen polskich piłkarzy na MŚ w Katarze. W walce o półfinał okazali się lepsi od Chorwatów, których od dawna nie umieli pokonać. - W końcu ich przełamaliśmy! - cieszy się Grzegorz Tkaczyk.

Michał Fabian
Michał Fabian

Trwa piękny sen polskich szczypiornistów w fazie pucharowej MŚ w Katarze. W walce o półfinał okazali się lepsi od Chorwacji. Zespołu, który w ostatnim czasie wybitnie nam nie odpowiadał.

Wygrana 24:22 była pierwszym sukcesem Biało-Czerwonych z Hrvatską od igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 roku.
- W końcu ich przełamaliśmy! - rozpoczął rozmowę z Wirtualną Polską Grzegorz Tkaczyk, były kapitan naszej kadry, srebrny medalista MŚ 2007, obecnie zawodnik Vive Tauronu Kielce. - Wspaniały mecz naszych reprezentantów, naprawdę piękne widowisko. Gramy w półfinale z Katarem i - moim zdaniem - mamy olbrzymią szansę, żeby znaleźć się w finale mistrzostw.

Michał Fabian: Po ostatnim meczu ze Szwecją powiedział pan, że w obronie byliśmy wręcz perfekcyjni. Dziś znów okazało się to kluczem do zwycięstwa?

Grzegorz Tkaczyk: Tak. Straciliśmy tylko 22 bramki, to jest bardzo dobry wynik. Z bardzo dobrym Sławkiem Szmalem z tyłu. Warto zwrócić uwagę na dwie kluczowe akcje obronne Adama Wiśniewskiego, który w ważnych momentach dwa razy "wybrał" piłkę na skrzydle. Raz się na nią rzucił po obronie Sławka. To było bardzo ofiarne. Do tego doszła zdecydowanie lepsza gra w ataku. Świetnie nasi się spisali.

To była walka od pierwszej do ostatniej minuty. Momentami wręcz wojna na parkiecie, lała się krew. Ale Igor Vori - atakując w chamski sposób Kamila Syprzaka - chyba trochę przesadził?

- To zawodnik, którego nie darzę sympatią boiskową. Oczywiście bardzo dobry, ale często przekraczający przepisy w sposób, który nie przystoi profesjonalnemu sportowcowi. Gdzieś tam z niego wychodzi takie buractwo. Myślę, że szkoda komentować takie zachowanie. To nie było na miejscu.

Po zmianie stron Chorwaci zaczęli trafiać raz za razem, mieli trzy bramki przewagi.

- Domagoj Duvnjak zaczął bardzo dobrze drugą połowę, wziął na siebie ciężar zdobywania bramek. W końcówce jednak mieliśmy go pod kontrolą, już praktycznie nie było go widać. Bardzo ważną interwencją popisał się Sławek Szmal w sytuacji sam na sam z Karaciciem. W tak wyrównanym meczu decydują szczegóły, te były dziś na naszą korzyść. Należy pochwalić całą drużynę, wszyscy oddali całe serce.

Kibice są zachwyceni golem Przemysława Krajewskiego po szalonej kontrze. Padają nawet porównania do artysty futbolu, Zlatana Ibrahimovicia.

- Piękna bramka. Sytuacyjna - kiedy zawodnik jest już wytrącony z równowagi i w ostatnim momencie oddaje rzut w kierunku bramki. Wpadło. I może to być bramka turnieju.

Pomówmy więc o półfinale. Czeka na nas Katar, który pokonał dziś Niemców 26:24. Zaskoczył pana ten wynik?

- Myślałem, że ten katarski fenomen, który trwa od początku turnieju, dziś znajdzie swoją przeszkodę i że wygrają Niemcy. Powiem szczerze, że nie znam dobrze Katarczyków, nie widziałem ich meczów na tych mistrzostwach. Wiem jednak, że mają dwóch bardzo mocnych bramkarzy (Saricia i Stojanovicia - przyp. red.). Do tego kilku innych naturalizowanych zawodników. Wyróżnia się Marković, który zdobywa bardzo dużo bramek. Na niego trzeba będzie zwrócić uwagę.

Zagramy w wypełnionej po brzegi hali, mając przeciwko sobie kibiców gospodarzy. Także tych kupionych, którzy przyjechali z Hiszpanii. Można się obawiać, czy nasi piłkarze temu sprostają?

- Presji ze strony kibiców bym się nie obawiał. Na pewno za to możemy się obawiać presji ze strony sędziów. Często bywa tak, że gospodarz turnieju jest mocno "pchany" przez arbitrów.

Poradzimy sobie z tym wszystkim i zagramy w finale?

- Poziomem sportowym i umiejętnościami jesteśmy zdecydowanie zespołem lepszym. Po tym, co widziałem w meczu z Chorwacją, myślę, że Katarczycy nie będą w stanie nas zatrzymać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×