Wojciech Nowiński: Reprezentacja od dłuższego czasu kreuje niesamowite emocje

Wojciech Nowiński przeanalizował grę biało-czerwonych w meczu z Rosją. Był on zadowolony z wyniku, jednak zauważył również, że brakowało zespołowości w naszych poczynaniach.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Po wtorkowym meczu, Wojciech Nowiński był zadowolony przede wszystkim z wyniku. - Musimy się z niego cieszyć, bo w każdym turnieju to on jest najważniejszy. Styl w piłce ręcznej nie jest punktowany. Polska reprezentacja jak zwykle kreuje nieprawdopodobne emocje i trwa to od dłuższego czasu. Najczęściej kończy się pozytywnie, czego dowodem były spotkania z Argentyną i z Rosją. Nie ma się co dziwić, że tylu kibiców ogląda mecze naszej kadry. Miałem okazję być na wszystkich spotkaniach reprezentacji w Polsce i na kilku turniejach. Chyba żaden zespół nie ma takiego wsparcia. Nikt nie daje takich niesamowitych przeżyć emocjonalnych i sportowych - powiedział ekspert.
Patrząc na całe spotkanie, kluczowa dla jego przebiegu była postawa bramkarzy. - Do przerwy Piotrek Wyszomirski bronił z 35-procentową skutecznością, a po niej obronił jedną piłkę na dziewięć rzutów. Ten okres gry Piotrka był zwyczajnie słaby. Od wejścia Sławek Szmal grał natomiast niesamowicie. Obronił cztery rzuty na sześć, nie licząc karnych i odbił kluczowe piłki w decydującej o wszystkim końcówce. Jak pojawił się na boisku, przegrywaliśmy 21:23, a wygraliśmy. Zrewanżował się więc za mecz z Niemcami i potwierdził, że jest zawodnikiem światowej klasy - ocenił były bramkarz.

Sześć bramek dla naszej drużyny rzucił Andrzej Rojewski. - Fakt, rozegrał on bardzo dobre spotkanie i został zawodnikiem meczu. Zaczął od dwóch błędów - niedokładnego podania oraz kroków. Pod koniec pierwszej połowy popełnił faul w ataku. Łącznie w tej części spotkania miał cztery błędy i rzucił dwie bramki na cztery rzuty. W drugiej poza czterema bramkami zaliczył fantastyczną asystę i po jego podaniu był karny. Nad karą dla Andrzeja bym dyskutował, bo asekurował się ręką. Na pewno był najaktywniejszym polskim zawodnikiem. Brał na siebie dużą odpowiedzialność, nie bał się atakować. W drugiej połowie się rozpędził i grał dużo lepiej - stwierdził szkoleniowiec.

Nie tylko Rojewski przyczynił się do zwycięstwa z Rosją. - Układ gry bardzo zmieniło wejście Karola Bieleckiego, który zagrał mądrze. Rzucił trzy bramki, do tego miał trzy asysty - dwa razy podał piłkę Wiśniewskiemu, raz Bartkowi Jureckiemu. Fenomenalna była jego bramka z jedenastu metrów w osłabieniu. Wszyscy czekaliśmy na takie wejście i zastanawiam się czemu tak mało grał z Niemcami, gdzie zszedł po kilku minutach. Jest nieprawdopodobnie groźny rzutowo i współpracuje z resztą zespołu - pochwalił Nowiński. Ekspert zwrócił uwagę na kilka kwestii dotyczących spotkania z Rosją. - Poradziliśmy sobie w defensywie, ale problemem była relacja w kierunku prawego skrzydła. Tam nie radziliśmy sobie z Shishkarevem, który miał za dużą swobodę w ataku. Rosjanie grali stereotypowo. Zmieniali pozycję między środkowym i bocznym rozgrywającym. U nas było dużo akcji indywidualnych, które wykorzystywali choćby Karol Bielecki, czy też Andrzej Rojewski, który zaczynał ruch z piłką w ręku. Trener Biegler mówił, że ma opracowaną gamę rozwiązań zespołowych w ataku pozycyjnym, ale tego nie było widać. Liczyła się determinacja poszczególnych zawodników. Relacje w ataku pozycyjnym nie są na tyle płynne i sprawne, by zdezorganizować obronę rywala. Warto się zastanowić co by było, gdyby zawodnikom nie wychodziły indywidualne akcje. Stać nas w ataku na więcej. Nie wiem czy tak grając uda się nam przebić z Duńczykami. Może być problem. Rosjanie grali w sposób szablonowy. Gdy przestali grać z Shishkarevem, to od 40 minuty było lepiej. Chipurin nie zrobił nam krzywdy. Sześć bramek rzucił Gorbok, ale można było się tego spodziewać. Podsumowując - w obu drużynach formacje defensywne funkcjonowały lepiej, niż atak i dobrze, że podczas tego meczu Rosjanie mieli swoje problemy - przeanalizował Wojciech Nowiński.

Przed nami mecz z Arabią Saudyjską oraz spotkanie o wszystko z Danią. - Byłoby dobrze, gdybyśmy nie zajęli trzeciego, czy czwartego miejsca. Szwedzi są skuteczni, Francja również gra dobrze. Ostatnie zwycięstwa wynikały z ducha walki i indywidualnych umiejętności, a nie z oszałamiającej organizacji zespołowej. Każdy z naszych zawodników dał od siebie to, co potrafi. Brakuje płynności w ataku. Jak będziemy chcieli wygrywać dalej, to rytm musi być większy. Gdy opiera się taktykę na indywidualnych akcjach, później może brakować sił - zakończył ekspert.
Polacy w liczbach: Mocne wejście Karola Bieleckiego, bramkarze zatrzymali Rosjan

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×