Witold Kulesza: Jestem poirytowany postawą zespołu

Pierwszy mecz 1/4 Pucharu Polski zakończył się skromnym zwycięstwem Miedziowych. Prezes klubu wymaga od szczypiornistek KGHM Metraco Zagłębia Lubin większego zaangażowania.

Małgorzata Boluk
Małgorzata Boluk
Drużyna wicemistrzyń Polski prowadziła w środę różnicą nawet siedmiu trafień, więc trudno zdenerwowania prezesa KGHM Metraco Zagłębia Lubin nie zrozumieć. Przed rewanżem na gorącym terenie w Koszalinie dwie bramki nie są spektakularną zaliczką.
- Miałem wrażenie, że zawodniczki robiły wszystko, żeby zaliczka była zdecydowanie niższa. To są profesjonalistki, które zarabiają pieniądze i żyją z uprawiania piłki ręcznej. A tak? Tylko fragmentarycznie niektóre zawodniczki zagrały na takim poziomie, przez jaki powinny grać przez cały mecz. Dwadzieścia błędów technicznych nie przystaje zawodniczkom, które już są bardzo doświadczone. Jestem poirytowany nie końcowym wynikiem, lecz postawą zespołu. Od takich szczypiornistek wymaga się troszkę większego zaangażowania - powiedział rozczarowany prezes lubińskiego klubu.

Energa AZS Koszalin przy własnej publiczności dostaje skrzydeł i jest bardzo groźna. Prezes przed rewanżem oczekuje zmian w postawie lubinianek. Bez wyciągnięcia wniosków z ostatniego spotkania może być trudno.

- Rywal nie reprezentuje aż tak wysokiego poziomu, i to bez obrazy, bo cały handball żeński w Polsce nie jest na najwyższym poziomie. Uważam, że każdy zespół jest do pokonania, ale żadnych "skrzydeł" nie przewiduję w Koszalinie. Niestety, mój zespół powinien totalnie zmienić nastawienie do gry. Nie chodzić sześćdziesiąt minut, tylko biegać i grać - przyznał dla SportoweFakty.pl, Witold Kulesza.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×