Krzysztof Kotwicki: Wciąż jesteśmy nieobliczalni

MMTS Kwidzyn po porażce z Zagłębiem Lubin odpadł z rywalizacji o Puchar Polski. - Mam pretensje do moich zawodników - nie kryje trener, Krzysztof Kotwicki.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Dla obu drużyn był to ostatni mecz o stawkę w tym roku. Szczypiorniści w środowy wieczór urządzili sobie mały strzelecki festiwal, a piłka w siatce w sumie trzepotała siedemdziesiąt dwa razy. MMTS ostatecznie uległ Miedziowym różnicą ośmiu trafień.
- Mecz od początku się nam nie ułożył - wyjaśnia w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Kotwicki. - Byliśmy przygotowani na walkę, chcieliśmy wygrać. Co się stało? O to trzeba zapytać zawodników. Do dwudziestej minuty toczyliśmy z Zagłębiem wyrównane zawody, później dopadły nas jednak stare grzechy. Kilka niepotrzebnie oddanych piłek i rywal odskoczył - mówi doświadczony szkoleniowiec.

Po przerwie trenerzy obu drużyn dali szansę występu wszystkim swoim zawodnikom. - Ten mecz mógł się skończyć i trzema, i dziesięcioma golami. Kiedy zobaczyłem, że wynik jest już ułożony, to uznałem, że nie ma sensu bić się o jak najniższy wymiar kary. Poszliśmy na wymianę, zagraliśmy wysoką obroną, próbowaliśmy wyłączyć dwóch zawodników rywali, zrobił się wyścig i wszystko skończyło się tak, jak się skończyło - wyjaśnia Kotwicki.

- Mecz już po pierwszej połowie był rozstrzygnięty. Jeszcze po przerwie próbowaliśmy trochę podgonić, ale się nie udało. Później nie było już sensu walczyć na noże - przyznaje nasz rozmówca. - Mam pretensje do moich zawodników, bo nie tak się umawialiśmy. Zakładaliśmy, że chcemy powalczyć. Nie udało się. Od razu pojawia się pytanie, czy od środy do soboty można stracić formę? Oczywiście, że nie. Po prostu nasz zespół wciąż jest nieobliczalny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×