Duży niedosyt w szeregach MKS-u Poznań po pierwszej rundzie

Słaba pierwsza runda w wykonaniu zawodników MKS-u Poznań skutkuje dopiero 11. miejscem. Przed rozpoczęciem rozgrywek nikt nie zakładał, że poznaniacy zdobędą tylko siedem punktów.

Michał Halski
Michał Halski
Trzy wygrane, jeden remis i aż dziewięć porażek to bilans MKS-u Poznań na koniec pierwszej rundy. Na taką sytuację wpływ miało wiele czynników, kontuzje kluczowych zawodników, słabsza dyspozycja w końcowych minutach meczów. O krótkie podsumowanie pierwszej rundy portal SportoweFakty.pl poprosił trenera MKS-u Doman Leitgeber. - Pierwszej rundy raczej do udanych zaliczyć nie możemy. Na taki stan rzeczy złożyło się wiele czynników, a zdobyte siedem punktów na pewno nie odzwierciedla potencjału tej drużyny. Myślę, że po tych wszystkich czerwcowych zawirowaniach, kiedy to nasze uczestnictwo w rozgrywkach stało pod dużym znakiem zapytania, sam start w tym sezonie jest już sporym sukcesem. Nie jest tajemnicą, że borykamy się od dłuższego czasu z problemami organizacyjnymi. Tym większy w mojej opinii należy się szacunek tej grupie zapaleńców, którzy mimo wielu przeszkód w każdym meczu oddają serce za zespół - mówi.
Jaki czynnik miał największy wpływ według trenera na taki a nie inny wynik? - Na słabszy jak w poprzednim roku wynik w pierwszej rundzie w największej mierze wpływ miały jednak kontuzje, które w krótkim okresie przetrzebiły kadrę blisko o połowę. Maciej Dubisz i Tomasz Łączkowiak walczą o powrót do pełnej sprawności po ubiegłorocznych urazach. Michał Kasperczak i Tomek Sobota ten sezon już zakończyli przez zerwane więzadła w stawie kolanowym. Z powodu skręconej kostki ostatnie cztery mecze opuścił Bartosz Badowski, a w środku sezonu miesiąc przerwy miał Krystian Kaczmarek. Do tego należy przypomnieć o uszkodzonej łękotce Damiana Komisarka, która wyeliminowała tego zawodnika z całej pierwszej rundy. W kilku meczach zabrakło tez Rafała Niedzielskiego, a końcówkę sezonu z trybun oglądał również Marek Kaczmarek. Naprawdę ciężko jest poskładać drużynę tracąc tak dużą ilość graczy - dodaje.
Michał Kasperczak może mówić o dużym pechu Michał Kasperczak może mówić o dużym pechu
Doman Leitgeber zauważa również, że w całej tej sytuacji jest też kilka pozytywów. - Mimo tych wszystkich komplikacji w dużej większości meczów byliśmy równorzędnym rywalem dla stabilniejszych finansowo i silniejszych kadrowo zespołów. Do tego wszystkiego brakowało nam szczęścia czego dowodem są chociażby stracone punkty w Gdyni czy Warszawie. Jest też kilka pozytywów. Jak widać po wynikach ta drużyna się nie poddaje, ciężko pracuje na treningach i wierzę, że w drugiej rundzie ta zła karta się odwróci - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×