Niemki mocno rozczarowały. Ekipa z Bałkanów ciągle w grze - relacja z meczu Niemcy - Czarnogóra
Niemki mocno rozczarowały. Ekipa z Bałkanów ciągle w grze - relacja z meczu Niemcy - Czarnogóra
W pierwszym meczu w grupie II bój o być albo nie być stoczyły Niemki. Do tej pory wygrały tylko raz - z Chorwacją. Na kolejne zwycięstwo trochę poczekają. O coś więcej powalczą obrończynie tytułu.
Mecz ostatniej szansy. Taki wniosek należałoby wysunąć w stosunku do niemieckiego zespołu tuż przed pierwszym meczem fazy zasadniczej ME 2014. Co prawda, uzyskały one promocję do kolejnej fazy mistrzostw Starego Kontynentu, ale z zerowym dorobkiem punktowym. Pokonanie Czarnogórek stało się więc dla nich jedyną drogą ku zachowaniu szansy gry o coś więcej.
Bardzo spokojnie rozpoczęła się rywalizacja Niemek i Czarnogórek. Zwłaszcza te pierwsze stawiały na rozegranie do tzw. pewnej piłki i czystej pozycji którejkolwiek ze swoich zawodniczek. To się co prawda udawało, ale już od początku szwankowała skuteczność w sytuacjach sam na sam. Skutkowało to tym, że po pierwszych 5. minutach na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:3. Sporo problemów naszym zachodnim sąsiadkom sprawiała głównie wysoko ustawiona obrona w systemie 6:0, ale aż na 9. metrze.Co ciekawe jednak, obie siódemki miały w pewnym momencie spory problem ze zdobywaniem bramek. Po pierwszym kwadransie było ich łącznie 9. Trzy powędrowały na konto Niemek, a bilansem sześciu legitymowały się obrończynie tytułu. Dopiero w 20. minucie meczu rywalizacja nabrała smaczku, kiedy to Anja Althaus rzutem z dystansu dała swojej drużynie remis po 8. Spory wpływ na taki przebieg miały aż dwa upomnienia w krótkim czasie podopiecznych Dragana Adżicia. Jedno z nich było autorstwem najlepszej strzelczyni Czarnogórek Mileny Knezević. Na przyzwoitym procencie odbić grały również obie bramkarki. Zgrozę przeżywał trener Heine Jensen. Jego zawodniczki potrzebowały bowiem aż 8 minut, by ponownie trafić do siatki Mariny Rajcić. Impas po czasie na żądanie przemała Marlene Zapf. Wynik 10:12 do przerwy ustaliła natomiast Najda Mehmedović.
Niemki do tej pory ograły jedynie gospodynie turnieju
Drugą połowę w Arenie Zagrzeb lepiej zaczęły reprezentantki z Półwyspu Bałkańskiego. Wydawało się, że wynik meczu mają pod kontrolą. Tymczasem prosty błąd najlepszej w ekipie Katariny Bulatović sprawił, że w 37. minucie było już tylko 14:15 i ciągle zagadką pozostała odpowiedź na pytanie, kto odniesie zwycięstwo. Z drugiej jednak strony Niemki grały falami. Co zminimalizowały stratę, to za chwilę ponownie przegrywały 2-3 bramkami. Na domiar złego, za sprawą Radmily Petrović w 43. minucie przewaga mistrzyń Europy z 2012 roku sięgnęła już 5 "oczek" (15:20).
Nerwy dawały o sobie coraz bardziej znać. Przegrana niemieckiego zespołu oznaczała bowiem pakowanie walizek i wielkie rozczarowanie. A im dłużej trwało to spotkanie, tym widmo klęski zaglądało podopiecznym Jensena mocniej w oczy. Nadzieję dawała gra w obronie i uruchamianie kontry. Jedną z takich akcji wykorzystała Zapf (17:21 w 51. min.). W końcówce zawodniczki z zachodniej części Europy zaczęły korzystać ze skrzydłowych. Czas płynął jednak nieubłaganie, a odrabianie strat ciągle szło im jak "krew z nosa". Na 5 minut przed końcem stało się jasne, że nawet remis jest tutaj niemożliwy do osiągnięcia. Tym samym Niemki odniosły już trzecią przegraną w turnieju, minimalizując swoje szanse na wyjście z grupy praktycznie do zera.