Bożena Karkut: Zagraliśmy z wiarą

W niedzielę wicemistrzynie Polski zagrały w ramach Pucharu EHF rewanżowe spotkanie z TSV Bayerem Leverkusen. Zespół Miedziowych wygrał, ale straty z meczu wyjazdowego były zbyt duże, żeby awansować.

Małgorzata Boluk
Małgorzata Boluk
Zawodniczki lubińskiego klubu zakończyły w niedzielę przygodę z Pucharem EHF. O odpadnięciu z rywalizacji na szczeblu europejskim zadecydowały duże straty z pierwszego spotkania. Wicemistrzynie Polski miały bowiem do odrobienia aż siedem oczek.
Ekipę Miedziowych dzielnie wspierała licznie zgromadzona publiczność, która wraz ze swoją drużyną stworzyła bardzo dobre widowisko. Na meczu pojawiło się 2209 osób, co daje obecnie rekord frekwencji na meczach piłki ręcznej w Lubinie. Pojedynek wygrały lubinianki, ale strat z wyjazdowego spotkania odrobić się nie udało. Gdyby srebrne medalistki sezonu 2013/2014 zagrały na podobnym poziomie jak podczas rewanżu, nie ulega wątpliwości, że awans do następnego etapu europejskich pucharów miałyby "w garści".

- Gratuluję drużynie z Leverkusen, bo w tym dwumeczu była lepsza. Na pewno decydującym momentem rywalizacji była ta różnica siedmiu bramek z pierwszego spotkania. Przystąpiliśmy do tego meczu na pewno z wiarą, że wszystko jest do odrobienia i wydawało się, że wszystko ku temu idzie - przyznała trenerka KGHM Metraco Zagłębia Lubin, Bożena Karkut.

Szkoleniowiec wicemistrzyń Polski mówiła przed meczem, że "nie takie straty się odrabiało". Miała rację, gdyż jej drużyna zaczęła krok po kroku powiększać swoje prowadzenie i ambitnie walczyć o awans. Decydującym momentem pojedynku była niewątpliwie podwójna przewaga lubinianek, której nie udało się wykorzystać. W tym okresie zabrakło Miedziowym zimnej krwi.
Monika Maliczkiewicz za swoje udane interwencje zbierała w niedzielę gromkie brawa Monika Maliczkiewicz za swoje udane interwencje zbierała w niedzielę gromkie brawa
- Ta przewaga czterech trafień dawała nadzieję, ale pod absolutnym warunkiem, że zagramy lepiej drugą połowę niż pierwszą. Tak się nie stało. Za każdym razem przeciwnik przewagę niwelował i wraz z upływem czasu było coraz trudniej. Ostatnią szansą na odrobienie strat był moment kiedy graliśmy sześć na cztery, co zepsuliśmy, grając zupełnie bez głowy - skomentowała szkoleniowiec.

Zawodniczki lubińskiego klubu kończą co prawda przygodę z Pucharem EHF, ale nie z opuszczoną głową. - Dziękuję dziewczynom, że walczyły do końca o wygraną, bo pięć minut przed końcem wiadomo było, że nie awansujemy. Dziękujemy kibicom za wsparcie, bo miło się gra w takiej atmosferze - powiedziała trenerka wicemistrzyń Polski.

W Lubinie padł rekord frekwencji

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×