Piotr Przybecki: Wynik o wszystkim świadczy
Piłkarze ręczni Azotów Puławy w niedzielę dali lekcję zespołowi Śląska. Puławianie nie pozostawili rywalom złudzeń, kto jest lepszy. Po meczu trener wrocławian nie był w najlepszym humorze.
W lepszej sytuacji do niedzielnego spotkania przystąpili szczypiorniści Śląska Wrocław, którzy mieli na swoim koncie pięć punktów. Pomimo lepszego dorobku oraz atutu w postaci własnej hali, to piłkarze ręczni KS Azoty Puławy byli faworytem tego pojedynku i to w całym spotkaniu doskonale udowodnili, pewnie zwyciężając z zespołem ze stolicy Dolnego Śląska.
- Wynik o wszystkim świadczy. Jeżeli mogę skomentować najniższy wymiar kary, to szczerze powiem, że my sami sobie tę karę sprawiliśmy w przeciągu pierwszych 30 minut. Tak to trzeba określić. Podeszliśmy do tych zawodów trochę zbyt optymistycznie w sensie gry obronnej. To mnie troszeczkę zdenerwowało. Mieliśmy małe pole do popisu, bo - nie robiąc personalnych wycieczek - Maciej Ścigaj nie zagrał dobrego meczu. Chłopak był w szpitalu i widać było, że to cień człowieka przez zatrucie pokarmowe. Nie mamy możliwości zmiany na tej pozycji. On musi to ciągnąć - mówił po spotkaniu Piotr Przybecki, trener wrocławian.Jego podopieczni także są świadomi tego, że od rywala byli po prostu słabsi. - Już od początku spotkania nie zrealizowaliśmy swoich założeń taktycznych. Spowodowało to to, że mecz się zaczął od 4:10. Tak naprawdę to już była gonitwa. Staraliśmy się zmniejszyć dystans, ale niestety to się nie udało. Spotkanie było pod kontrolą zespołu Azoty Puławy. Niestety punkty jadą do Puław. My musimy próbowań swoich szans w następnym spotkaniu w Kwidzynie - skomentował Andrzej Kryński