Mecz towarzyski: Ogromne emocje i skandaliczna końcówka meczu! Polacy nieznacznie ulegli Tunezji!

Szczypiorniści reprezentacji Polski przegrali z Tunezją 30:31 w czwartkowym meczu towarzyskim rozegranym w Hammamet. Końcówka spotkania dostarczyła ogromnych emocji, również tych negatywnych!

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Starcie z tunezyjską reprezentacją było dla zespołu Michaela Bieglera pierwszym sprawdzianem od czasu czerwcowych meczów eliminacji do Mistrzostw Świata 2015 z Niemcami. Polacy od minionego piątku przebywali na zgrupowaniu w Płocku (niektórzy z nich wzięli udział już we wcześniejszej fazie konsultacji w Pruszkowie), a we wtorek wylecieli do Tunezji, gdzie przed czwartkowym spotkaniem odbyli jeszcze serię treningów.

Trener Biegler do Tunezji zabrał ze sobą osiemnastu zawodników, wśród których oprócz etatowych reprezentantów znaleźli się absolutni debiutanci - Paweł Niewrzawa oraz mający za sobą epizod w niemieckiej kadrze Andrzej Rojewski. Ze względu urazy selekcjoner polskiej drużyny nie mógł natomiast skorzystać z usług doświadczonych środkowych rozgrywających Mariusza Jurkiewicza i Bartłomieja Jaszki, w związku z czym ciężar gry w ataku miał spocząć na barkach rozpoczynających swą przygodę z kadrą Piotra Masłowskiego i Niewrzawy.
Polacy fatalnie rozpoczęli czwartkowe starcie. Premierowe ataki Biało-czerwonych kończyły się na niecelnych rzutach lub też prostych stratach, na czym skrzętnie korzystali rywale. Wynik meczu otworzył Issam Tej, wkrótce trafienia dołożyli też kolejni szczypiorniści tunezyjskiej drużyny i w 5. minucie nasi reprezentanci przegrywali już 0:5. Sfrustrowany Michael Biegler zmuszony był wziąć czas.

Po słabym starcie Polacy opanowali sytuację na parkiecie. Dorobek strzelecki Biało-czerwonych otworzył Krzysztof Lijewski, w ciągu minuty zaś swoje trafienia dołożyli Adam Wiśniewski oraz Piotr Chrapkowski i w 7. minucie rywale mieli już tylko dwie bramki przewagi (5:3). Nasi zawodnicy systematycznie odrabiali straty i siedem minut później po kolejnej bramce Chrapkowskiego doprowadzili do remisu 7:7. Spora też w tym zasługa Sławomira Szmala, który zanotował kilka skutecznych interwencji w bramce.

W końcówce pierwszej połowy rywale ponownie zdołali jednak zbudować kilkubramkowe prowadzenie. Polacy mieli kilka szans na przejęcie inicjatywy, agresywna defensywa Tunezyjczyków wymuszała jednak nasze błędy, które rywale zamieniali na kontrataki. My natomiast słabo graliśmy w obronie, którą rywale kilkukrotnie zdołali rozmontować w bardzo łatwy sposób. W 28. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie 14:11, które tuż przed przerwą powiększyli jeszcze Issam Tej oraz Jalleledine Touati. Do przerwy przegrywaliśmy 12:17.
Po zmianie stron gra Polaków nie uległa poprawie. Rywale z niemal dziecinną łatwością "wjeżdżali" między naszych zawodników w obronie, co szybko przełożyło się na wynik meczu. Co prawda w 38. minucie Wojciech Gumiński zmniejszył straty Biało-czerwonych do trzech bramek (18:21), Tunezyjczycy szybko dołożyli jednak cztery trafienia z rzędu i w 43. minucie wygrywali już 25:18. Nic nie wskazywało wówczas, że podopieczni Michaela Bieglera będą jeszcze w stanie wrócić do gry. Polacy z czasem zaczęli jednak odrabiać straty. Sygnał do natarcia dali Michał Jurecki i Piotr Chrapkowski, którzy kilkukrotnie przebili się z drugiej linii, ponadto w defensywie Biało-czerwoni zaczęli grać nieco agresywniej i z większym zaangażowaniem. Po jednej z interwencji Piotr Grabarczyk trafiony został w twarz i z podejrzeniem złamania nosa opuścił parkiet. To jeszcze bardziej "nakręciło" naszych graczy, którzy w 49. minucie przegrywali już tylko 23:26.

Narastające emocje udzieliły się w ostatnich minutach spotkania zawodnikom obu zespołów. W 58. minucie bramka Pawła Paczkowskiego zbliżyła nas do rywali na dystans dwóch trafień (28:30), a minutę później po celnym rzucie Bartosza Jureckiego przegrywaliśmy już tylko 29:30. W ostatnich sześćdziesięciu sekundach meczu Polacy mieli piłkę w ataku i mogli doprowadzić do remisu, skandaliczne zachowanie tunezyjskich szczypiornistów, a potem równie niezrozumiała decyzja sędziów przekreśliły jednak szansę naszego zespołu zmianę wyniku meczu.

W kluczowej akcji spotkania jeden z tunezyjskich zawodników zagrał piłkę nogą, a następnie przeszkadzał Wojciechowi Gumińskiemu w podniesieniu jej z parkietu. Szczypiorniści obu reprezentacji zaczęli się przepychać, w efekcie czego dwóch graczy ukaranych zostało czerwonymi kartkami (Issam Tej oraz Adam Wiśniewski). Biało-czerwoni na ostatnią akcję mieli jeszcze dwie sekundy i w tym czasie zdołali zdobyć bramkę, której arbitrzy jednak nie uznali. Powtórki pokazały natomiast, że Krzysztof Lijewski jak najbardziej prawidłowo pokonał golkipera rywali.

Wydarzenia z ostatnich sekund spotkania przysłoniły niestety obraz meczu, nie można jednak zapominać o tym, że Polacy zagrali bardzo słabe zawody, przez ponad połowę rywalizacji ustępując rywalom tak w ataku, jak i w defensywie. To właśnie do postawy Biało-czerwonych w defensywie można mieć najwięcej uwag. Miejmy nadzieję, że w sobotnim rewanżowym meczu nasi zawodnicy zaprezentują się o wiele lepiej.

Tunezja - Polska 31:30 (17:12)

Tunezja: Maggaiz, Helal - Touati 4, Toumi 2, Tej 7, Chouiref, Boughanmi 4, Boukadida, Hamed 3, Bannour 1, Soussi, Ben Salah 2, Alouini 2, Sanai 2, Hedoui 1, Jallouz 3.
Karne: 4/4.
Kary:
 8 min.

Polska: Szmal, Wyszomirski - Bielecki 1, B. Jurecki 5, M. Jurecki 2, Niewrzawa 1, Grabarczyk, Masłowski, K. Lijewski 5, Chrapkowski 4, Wiśniewski 3, Syprzak 1, Daszek, Orzechowski 2, Rojewski 2, Gumiński 3, Paczkowski 1.
Karne: 3/3.
Kary:
 8 min.

Kary: Tunezja - 8 min. (Sanai - 4 min.; Boukadida, Jallouz - po 2 min.); Polska - 8 min. (Syprzak - 4 min.; Orzechowski, Wiśniewski - po 2 min.).
Czerwone kartki: Tej - 60. min.; Wiśniewski - 60 min.

Sędziowali: Krichan oraz Makhlouf (obaj Tunezja).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×