Remigiusz Lasoń: Nie zagraliśmy jeszcze tego, co potrafimy

- Mamy trochę elementów do poprawy - powiedział rozgrywający PE Gwardii Opole po imponującym triumfie swojej drużyny nad Miedzią Legnica.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Opolanie okazali się lepsi od rywala z Dolnego Śląska o kilka klas. Do spotkania z nim przystępowali w roli lidera I ligi gr. B, natomiast podopieczni Piotra Będzikowskiego, przed pierwszym gwizdkiem w hali przy ul. Kowalskiej, okupowali 2. miejsce w tabeli. Gwardziści pozbawili ich jednak wszelkich nadziei na sprawienie niespodzianki już na samym początku widowiska. Błyskawicznie odskoczyli na 4:0 i z każdą kolejną minutą powiększali swoją inicjatywę. Do przerwy prowadzili 18:9, natomiast w drugiej połowie jeszcze podkręcili tempo, co ostatecznie pozwoliło im zwyciężyć aż 35:16. Utrzymali koncentrację przez pełne 60 minut, więc ich występ śmiało można zaliczyć do miana perfekcyjnego.
- Niby tak się powinno o tym meczu powiedzieć, ale zawsze szukamy tego, co możemy poprawić. Po naszej stronie było trochę niecelnych rzutów, trochę pogubionych akcji, także powiem szczerze, choć może to zabrzmi dosyć buńczucznie, że nie zagraliśmy jeszcze na tym poziomie, na jakim potrafimy. Cały czas zachowujemy chłodne głowy, będziemy realizować założenia trenerów i walczyć w każdym meczu na maksa. Są takie spotkania, jak u nas z Końskimi, gdzie grało nam się bardzo ciężko, ale są i takie, jak to z Miedzią, że wszystko szło koncertowo. Będziemy dążyć właśnie do tej drugiej opcji, żeby nie pozostawiać przeciwnikom złudzeń w kwestii wywalczenia awansu do Superligi - tłumaczył Remigiusz Lasoń.

Rozgrywający okazał się prawdziwym katem Miedzi w pierwszej połowie spotkania. Zdobył w niej aż 7 bramek, wszystkie z gry, przy 100-procentowej skuteczności. Większość drugiej części pojedynku spędził już jednak na ławce, a po zakończeniu zawodów na jego kolanie pojawił się opatrunek z lodu.

- Doznałem kontuzji podczas meczu w Zawierciu, na szczęście niegroźnej. Mam naderwane jedno więzadło piszczelowe i naciągnięte poboczne. Dostałem trochę przerwy, w treningu jestem dopiero od czwartku. Cieszy mnie, że mecz poukładał się na tyle, iż w drugiej połowie mogłem trochę odpocząć i odciążyć kolano, żeby w następnych spotkaniach grało mi się lepiej - dodał 32-letni zawodnik.

Wobec tak zdecydowanej dominacji Gwardii w I lidze, szkoleniowiec Rafał Kuptel może swobodnie, bez żadnego ciśnienia, próbować gry w różnych ustawieniach. W starciu przeciwko ekipie z Legnicy dokonywał bardzo wielu zmian, a mimo to jakość gry opolskiego klubu nie spadła praktycznie ani na minutę.

- Trenerzy na pewno chcą ogrywać wszystkich zawodników. Nie chodzi bowiem o to, żeby grać prawie cały sezon jedną siódemką. Siła tkwi w drużynie. Jeden schodzi, następny wchodzi i dokłada kolejną cegiełkę do fajnej gry. Takie coś cieszy zarówno oko kibica, jak i nas wszystkich na ławce - zakończył Lasoń.

Czy Remigiusz Lasoń to największa gwiazda PE Gwardii Opole?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×