Krzysztof Szczecina: Nie możemy gonić, jak na wariackich papierach

Na 10 minut przed końcem spotkania Gaz-System Pogoni z Chrobrym ci pierwsi prowadzili różnicą już 6 trafień. Końcówka okazała się być jednak całkiem emocjonująca.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Udanie od początku sezonu prezentuje się w bramce Gaz-System Pogoni Szczecin jej nowy nabytek Krzysztof Szczecina. Najpierw sporo krwi napsuł Vive Tauronowi Kielce, którego zresztą jest wychowankiem, a w minioną niedzielę ekipie z Dolnego Śląska. Pół żartem pół serio można powiedzieć, że nazwisko zobowiązuje. - Na razie, odpukać, forma mi dopisuje, oby tak dalej. Koledzy też walczą, bardzo mi pomagają, dzięki czemu mam dużo łatwiej - skromnie ocenił w kilku pierwszych słowach swoją postawę golkiper szczecinian.
Był taki moment w spotkaniu Pogoni z Chrobrym, w którym ci pierwsi mieli kilkuminutowy przestój. Właśnie wówczas dość mocno włączył się wspomniany Szczecina. - Było w tym meczu kilka takich nerwowych momentów. Niemniej wyszliśmy z tego obronną ręką. Myślę, że zdecydowało też to, że w naszych szeregach jest dużo doświadczonych zawodników. Dzięki temu zainkasowaliśmy pierwsze dwa punkty w tym sezonie - dodał nasz rozmówca.Wiele ciepłych słów 24-latek skierował również w stronę swoich młodszych kolegów, którzy coraz częściej meldują się na parkiecie. Nie inaczej było w ostatnim pojedynku Gazowników. - Na pewno bardzo dobrze ci młodzi pokazali się publiczności. Na treningach pracują bardzo mocno. My też się cieszymy z ich prywatnych sukcesów, bo z całą pewnością pierwsza bramka w lidze czy też pierwszy obroniony rzut, to wydarzenie dla takiego zawodnika. Oby tak dalej - liczy Szczecina.
Szczecina pokazał, że potrafi bronić w trudnych sytuacjach Szczecina pokazał, że potrafi bronić w trudnych sytuacjach
Na potwierdzenie tych słów można przytoczyć sytuację skutecznie wykończonej kontry jednego z nich (przy stanie 27:25), a mianowicie Mateusza Gmerka, która pozwoliła Pogoni utrzymać bezpieczny dystans, (kilka minut wcześniej wynosił już 6 bramek). - W przyszłości musimy wyeliminować te błędy. Za dużo było nerwowości, szczególnie w końcówce drugiej połowy. Musimy spokojnie ustawiać akcje, a nie "gonić jak na wariackich papierach", jeśli mamy tak korzystny wynik - przyznał na koniec bramkarz szczecinian.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×