Dzieci we mgle - relacja z mecz Warszawianka Warszawa - Wolsztyniak Wolsztyn

Warszawianka Warszawa na inaugurację pierwszej ligi uległa Wolsztyniakowi Wolsztyn. Na parkiecie nie brakowało emocji, a skuteczność obu ekip wołała o pomstę do nieba.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Gospodarze od pierwszych minut mieli ogromne problemy z wykorzystywaniem dogodnych okazji strzeleckich. Już na starcie meczu sytuację jeden na jednego z bramkarzem rywali zmarnował Mateusz Zasikowski, a słupek oraz poprzeczkę obił Mikołaj Milewski. Przyjezdni rozpędzali się powoli, ale konsekwentnie. Dobre akcje Wolsztyniaka w połączeniu z błędami zawodników ze stolicy sprawiły, że Wolsztyniak prowadził 5:1 i 6:2.
Podopieczni Tomasza Porzezińskiego w mecz na dobre weszli dopiero po upływie premierowego kwadransa. Sygnał do ataku dali kolegom Paweł Kwiatkowski oraz Mateusz Wiak, a do siatki trafiać zaczął także Zasikowski. W pewnym momencie warszawiacy zaliczyli nawet serię pięciu kolejnych goli. Na przerwę gospodarze schodzili z trzema golami zaliczki, a różnica dzieląca obie ekipy mogła być jeszcze większa, gdyby nie rzuty karne zmarnowane przez Mateusza Szmulika i Macieja Jankowskiego.

Zawodnicy z Wolsztyna do odrabiania strat rzucili się wraz z początkiem drugiej części meczu. Podopieczni Wojciecha Hanyża do wyrównania potrzebowali ledwie sześciu minut, przyjezdnych po serii udanych akcji dopadła jednak niemoc, w czym spory udział miał dobrze spisujący się w bramce Warszawianki Jakub Stolarski.

Gra z obu stron była szarpana, a na parkiecie roiło się od błędów. Zawodnicy momentami wyglądali jak dzieci we mgle. Na kwadrans przed finałową syreną na tablicy świetlnej w hali przy Piaseczyńskiej widniał rezultat remisowy, co zwiastowało intrygującą końcówkę spotkania. Całą sytuację dodatkowo komplikowały wykluczenia, rozdawane tego dnia przez sędziów bardzo chętnie. W kluczowych momentach więcej spokoju i cierpliwości zachowywali goście, warszawiacy kontynuowali zaś festiwal nieskuteczności rozpoczęty w pierwszych minutach meczu.

Zawodnicy Wolsztyniaka w końcówce meczu przy stanie 20:22 zarobili dwa wykluczenia i wydawało się, że droga do wyrównania stoi przed gospodarzami otworem. Ci dobre sytuacje marnowali jednak koncertowo, a gola dla walczących w osłabieniu przyjezdnych zdobył Alan Raczkowiak. Chwilę później zmarnował on jeszcze rzut karny, a w dobrej sytuacji pomylił się także Norbert Szutta, po drugiej stronie stuprocentowe okazje zmarnowali z kolei Wiak (dwie) oraz Mateusz Szmulik.

Warszawianka Warszawa - Wolsztyniak Wolsztyn 21:23 (12:9)

Warszawianka: Szałkucki, Stolarski - Szmulik 3, Zasikowski 3, Kwiatkowski 5/1, Milewski 2, Wiak 2, Jankowski 4/3, Flisiak 2, Łagowski, Skorek, Przykuta.
Karne: 4/7.
Kary: 8 min.

Wolsztyniak: Płócinniczak, Piskorski - Rogoziński 2, Wajs 4, Raczkowiak 5/2, N. Szutta 4, Kuta 2, Pietruszka 2, P. Szutta 1, Podleśny 1, Chrapa 2, Radny.
Karne: 2/4.
Kary: 16 min.

Kary: Warszawianka - 8 min. (Szmulik, Przykuta, Flisiak, Kwiatkowski - 2 min.) oraz Wolsztyniak - 16 min. (Rogoziński, Pietruszka - 4 min., N. Szutta, Wajs, Głowacki, Radny, Kuta - 2 min.)

Czy Warszawianka Warszawa zajmie w tym sezonie miejsce w górnej części tabeli?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×