Trójkolorowa demolka przy Wolności - relacja z meczu Górnik Zabrze - Zomimak Strumica

Szczypiorniści Górnika Zabrze udanie zainaugurowali przygodę z Pucharem EHF. Śląska ekipa zdemolowała na własnym parkiecie outsidera fazy grupowej poprzedniej edycji rozgrywek Zomimaka Strumica.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Już początek meczu z Zomimakiem Strumica pokazał, że dla Górnika Zabrze nie będzie to spacerek. Drużyna z Macedonii od pierwszego gwizdka sędziego postawiła na agresywną grę w obronie i szybkie kontry. To wyraźnie zaskoczyło gospodarzy, którzy co prawda do sytuacji rzutowych dochodzili, ale razili nieskutecznością rzucając obok bramki strzeżonej przez Blagoce Trajkovskiego.

Po raz pierwszy w tym meczu Górnik wyszedł na prowadzenie w 9. minucie gry po rzucie Mariusza Jurasika (3:2). Zabrzanie nie byli jednak w stanie odskoczyć rywalowi na większy dystans, w konsekwencji po kwadransie gry był remis 6:6.
Na prowadzenie większe niż dwie bramki gospodarze wyszli dopiero na pięć minut przed gwizdkiem na przerwę. Wówczas na tablicy wyników pojawił się wynik 12:9, a w końcówce pierwszej połowy Górnik musiał radzić sobie w podwójnym osłabieniu, bo dwie minuty kary otrzymali w krótkim przedziale czasu Aleksandr Bushkov i Bartłomiej Tomczak.

Dzięki dobrej postawie między słupkami Sebastiana Suchowicza, który zmienił na początku meczu nie najlepiej dysponowanego Sebastiana Kickiego, Trójkolorowi zdołali wyjść jednak z opresji z dwubramkową zaliczką i przy wyniku 15:13 dla zabrzan arbitrzy z Węgier zaprosili obie drużyny na przerwę.

Drugą połowę nieco lepiej rozpoczęli goście ze Strumicy, którzy złapali bramkowy kontakt (17:16), ale kolejne minuty należały już do graczy Górnika, którzy stopniowo zaczęli budować swoją przewagę najpierw na trzy (19:16), a później na cztery bramki (21:17).

Spora w tym zasługa sędziów, którzy nie szczędzili dwuminutowych kar zawodnikom obu drużyn, ale częściej w tej części rywalizacji karani byli Macedończycy, co szkoleniowca Zomimaka Marjana Andonova doprowadzało do czerwonej gorączki. Inna sprawa, że goście stracili sporo na swojej wartości, kiedy plac gry z kontuzją opuścił kluczowy dotąd zawodnik Zomimaka Darko Janev.

Różnica była o tyle widoczna, że potężnie zbudowany zawodnik ekipy ze Strumicy sprawiał zabrzanom sporo problemów zarówno w defensywie, jak i w pod bramką Suchowicza, który między słupki na dłuższy czas gry wrócił po dłuższej przerwie w naprawdę dobrym stylu.

Trzeba jednak drużynie Patrika Liljestranda oddać, że była po przerwie zespołem dojrzalszym, który umiejętnie się bronił i znacznie - w porównaniu z pierwszą połową - poprawił swoją skuteczność. Wynikiem tego na kwadrans przed końcem gry gospodarze wyszli na spokojne prowadzenie 25:20, a kilkadziesiąt sekund później podwyższyli swoją przewagę o kolejne dwa trafienia (27:20).

Macedończyków do gry w końcówce poderwał jeszcze na chwilę wracający na plac gry Janev, ale Górnik był wówczas na tyle rozpędzony, że powrót na parkiet lidera Zomimaka nie zrobił na gospodarzach większego wrażenia. Na pięć minut przed końcem zabrzanie prowadzili bowiem sześcioma (30:24), a dwie minuty później już ośmioma bramkami (32:24).

W końcowym rozrachunku zespół z Zabrza mógł cieszyć się z jedenastobramkowego zwycięstwa, co jest znakomitą zaliczką przed rewanżem w Strumicy. Pojedynek w Macedonii górniczy zespół rozegra w sobotę, 13 września.

Górnik Zabrze - Zomimak Strumica 36:25 (15:13)

Górnik: Kicki, Kornecki, Suchowicz - Niedośpiał 2, Daćko 4, Orzechowski 3, Gromyko 1, Kuchczyński, Kubisztal 5, Jurasik 4, Bushkou 7, Tatarintsev 1, Tomczak 7, Niewrzawa 1, Twardo 1.
Karne: 5/6.
Kary: 12 min.

Zomimak: Trajkovski, Stojanovski - Pavlovski 1, Mladenovski 2, Stojanov, Milosavljevikj 2, Boseovski, Al Nahhas 2, Vasilev, Chanturia 7, Mitrevski, Janev 4, Vezenkovski 7.
Kary: 8 min.
Karne: 4/7.

Sędziowie: Peter Herczeg, Peter Sudi (Węgry).
Widzów: 500.

Czy sędziowie wypaczyli wynik meczu w Zabrzu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×